Niedługo minie 30 rocznica jednego z najciekawszych wydarzeń w dziejach ufologii. Pod koniec 1978 roku nad Nową Zelandią obserwowano tajemnicze obiekty latające. Jedna z ekip telewizyjnych, której zadaniem było przygotowanie reportażu o tych zdarzeniach, niespodziewanie zaobserwowała obiekt, który zbliżył się do ich samolotu. Co więcej, obiekt pojawił się na radarze poruszając się z prędkością 140 węzłów…
Niedługo minie 30 lat od okresu, kiedy w okolicach Kaikoura w Nowej Zelandii zaobserwowano niezidentyfikowane obiekty latające. W tamtym czasie stały się one sławne na cały świat i do dziś dnia pozostają źródłem wielu kontrowersji. Niezwykłe w przypadku tych obserwacji jest nie tylko to, że obiekt (czymkolwiek był) zaobserwowało wielu świadków, ale ponadto ukazał się on na radarze oraz został sfilmowany. To jedna z największych ufologicznych zagadek Nowej Zelandii i jedno z najlepiej w historii udokumentowanych obserwacji niezidentyfikowanego obiektu latającego.
– Uważam, że najważniejszą rzeczą w tej historii jest to, że nawet dziś załoga samolotu i kontrolerzy ruchu powietrznego uważają, że widzieliśmy coś wysoce niezwykłego, co nie może zostać wyjaśnione w zwyczajny sposób – mówi dziennikarz Quentin Fogarty. Dziś, 30 lat później, wciąż w to wierzą.
Fogarty był dziennikarzem, któremu wraz z ekipą udało się sfilmować UFO z pokładu samolotu dnia 30 grudnia 1978 roku. Nie spodziewał się, że tej nocy zobaczy coś niezwykłego. Pracodawcy poprosili go bowiem, aby przygotował materiał o innej obserwacji UFO, która miała miejsce 10 dni wcześniej.
Nocą 20 grudnia, w czasie pierwszych obserwacji, operatorem radaru był John Cordy.
– Zobaczyliśmy niewielkie punkty na radarze w okolicach Blenheim i Cape Campbell żartując, że to św. Mikołaj ćwiczy renifera, ponieważ było to tuż przed świętami Bożego Narodzenia – mówi.
Potem jednak UFO podążyło za samolotem Argosy.
– UFO następnie zbliżyło się do samolotu, zakręciło a następnie podążało za nim przez dobre 20 – 30 mil. Przez cały czas obiekt i samolot pozostawały w pozycji pod kątem 90 stopni – dodaje.
Wydarzenie to spowodowało zainteresowanie mediów na całym świecie, dlatego też przebywający na wakacjach Fogarty wynajął w Wellington wolną grupę dziennikarzy i przeprowadził rozmowy z ludźmi, którzy dokonali pierwszych obserwacji. Następnie wsiadł na pokład samolotu lecącego z Blenheim do Christchurch. W czasie lotu stało się coś niemal niezwykłego. UFO pojawiło się naprzeciw samolotu, co ponadto potwierdził radar w Wellington.
– W czasie lotu zobaczyliśmy coś, co miało formę niewielkich światełek, które następnie przekształciły się w wielkie kule światła, które znajdowały się w powietrzu między nami a wybrzeżem, ponieważ widzieliśmy wybrzeże i morze, jak i te światła – mówi dziennikarz.
Gdy samolot wylądował w Christchurch, kamerzysta David Crockett zaopatrzył się w lepszą kliszę, po czym ekipa znowu skierowała się do Blenheim. Światła podążały za nimi niemalże przez całą drogę. Pilotem samolotu był tej nocy kpt. Bill Startup.
– Nie wiemy czym to było. To wszysko. Chciałbym wiedzieć – mówi.
Następnego dnia Fogarty był na pokładzie samolotu lecącego do Melbourne, zaś film zaprezentowano w serwisie informacyjnym.
– To, co widać na filmie nie było obserwowane jedynie przez pięcioosobową załogę samolotu. Monitorowano to także na ekranie radaru – powiedział on wówczas.
Historia stała się sławna na cały kraj i jak w podobnych przypadkach bywa, od razu pojawili się eksperci.
– Stałem się obiektem krytycyzmu a niemalże i szyderstw, ponieważ władze nie zwracały na nas uwagi, zaś znikąd pojawiali się sceptycy, którzy wysuwali pasujące im wyjaśnienia nie zwracając uwagi na wszystkie dowody i mówili, że widzieliśmy to czy tamto – mówi Fogarty.
Niektórzy twierdzili, że świadkowie ujrzeli Wenus, światła łodzi czy też światła Wellington czy Christchurch.
– Ludzie mogą tak myśleć, ale nie byli wtedy na pokładzie samolotu – mówi Startup.
Żadna z osób biorących udział w incydencie nie zaakceptowała wyjaśnień wysuniętych przez naukowców czy rząd.
– Nikt z nich, jak mi wiadomo, nie skoordynował obserwacji wizualnych z radarową – mówi. Mówili, że widzieliśmy łodzie, Wenus, Jowisza czy też światła portu. Mogą wskazać na wiele wersji tego, czym było to zjawisko. Nie wyjaśnili jednak, dlaczego widziałem Jowisza, Wenus czy światła portu, które poruszały się z prędkością 140 węzłów na ekranie mojego radaru.
INFRA
Źródło: 3news.co.nz