30 lat temu nad wodami Cieśniny Bassa zaginął samolot, którego pilotem był młody Frederick Valentich. Byłaby to może jedna z wielu tragicznych kart w historii lotnictwa, gdyby dodatkowo nie tajemnica, która jej towarzyszy. Kontaktując się z wieżą kontroli lotów Valentich doniósł o tajemnicym metalicznym obiekcie, który znalazł się blisko jego Cesny. Po wymianie zdań z kontrolerem kontakt z Valentichem urwał się… Na zawsze.
30 lat temu Frederick Valentich zaginął nad wodami Cieśniny Bassa w bardzo dziwnych okolicznościach. Jego tajemnicy wciąż nie udało się wyjaśnić.
Do zniknięcia Valenticha doszło 21 października 1978 roku nad Cieśniną Bassa, zaś wydarzenie to zwróciło uwagę całego świata na temat zjawiska UFO, po czym przekształciło się w trwającą przez długi czas zagadkę pozbawioną wyjaśnień. Całe zdarzenie ogniskuje wokół tego, co spotkało młodego pilota i jego lekki samolot Cessnę 182 (Delta Sierra Juliet) pewnego październikowego wieczora. Okoliczności zaginięcia zarówno pilota, jak i maszyny pozostały jedną z największych tajemnic lotnictwa cywilnego, a także zjawiska UFO.
Powodem, dla którego tajemnica jest tak trwała jest to, co tkwi w sercu całej sprawy. 20-letni wówczas Frederick Valentich w 47 minucie mającego liczyć w sumie 69 minut lotu z Moorabin (stan Victoria) na King Island przekazał operatorowi jednostki kontroli lotu w Melbourne, Steve’owi Robeyowi, że widzi niezidentyfikowany „pojazd powietrzny” niedaleko siebie (aby przeczytać zapis rozmowy patrz niżej).
Jedynym oficjalnym raportem, jaki pojawił się w tej sprawie był Raport podsumowujący sporządzony przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych o numerze V116/783/1047.
11 maja 1978 roku Valentich otrzymał pozwolenie na latanie w nocy przy sprzyjających warunkach lotniczych. Popołudniem 21 października 1978 roku udał się do Moorabbin Briefing Office, otrzymał raport o stanie pogody a o 17:23 plan nocnego lotu z Moorabbin do King Island i z powrotem. Wysokość lotu określono na 5000 stóp (1524 m.) Paliwa wystarczyć miało na 300 minut lotu. (Miał on trwać 41 min. do Cape Otway i 28 min. z Cape Otway do King Island.)
Samolot zatankowano o 18:10, zaś do Moorabbin wyruszył o 18:19. Po odlocie pilot nawiązał komunikację radiową z Jednostką Służby Lotniczej w Melbourne.
Około 19:06 Valentich doniósł o „wielkim samolocie”, który pojawił się pod nim, a następnie przeleciał nas jego samolotem. Uznał to za „nieznany pojazd” z racji jego prędkości. Zbliżył się on do niego ze wschodu i wydawał się „wdawać w jakąś grę”, bowiem przelatywał nad Valentichem dwa lub trzy razy z prędkością, której ten „nie potrafił określić”. Pilot podkreślał potek: „Nie jest to samolot… przelatuje obok. Ma podłużny kształt.” Następnie stwierdził, że wydawało mu się, jakby obiekt „zawisł”.
Według Valenticha obiekt unosił się nad nim, „posiadał zielone światło i był metaliczny, cały lśniący na powierzchni”. Minutę później Valentich poinformował, że obiekt zbliża się do jego samolotu od południowego-zachodu. Następnie silnik Cesny zaczął szwankować. Ostatnie słowa Valenticha brzmiały: „… ten dziwny pojazd zawisł nade mną. Unosi się i nie jest to samolot.” Następnych kilkanaście sekund to już tylko metaliczne dźwięki i cisza. Intensywne poszukiwania na lądzie i morzu trwały przez 4 dni. Nie odnaleziono śladów maszyny ani ciała pilota.
Pogoda w Cape Otway była dobra (z chmurami typu stratocumulus na wysokości od 5000 do 7000 stóp i rozproszonymi cirrusami na 30.000 stóp). Panowała dobra widoczność i wiał lekki wiatr. Koniec dnia miał nastąpić nad Cape Otway o 19:18.
Procedury alarmowe wszczęto o 19:12, zaś około 19:33, kiedy samolot nie dotarł nad King Island, rozpoczęto akcję poszukiwawczą, która trwała (na lądzie i morzu) do 25 października.
Oficjalny raport zawierał następujące szczegóły:
Miejsce zdarzenia: nieznane
Czas: nieznany
Obrażenia: prawdopodobnie śmiertelne
Opinia o przypadku: Przyczyn zaginięcia samolotu nie dało się ustalić.
Kontroler lotu Steve Robey, który jako jedyny rozmawiał z Valentichem przez 6 minut przed jego zaginięciem, powiedział w wywiadzie dla „Melbourne Herald”:
– Myślę, że początkowo był on lekko zdenerwowany widokiem tego, co latało wokół niego i oczywiście również uważałem to za samolot do czasu, aż nie stało się to lekko tajemnicze. Pod koniec bał się on rzeczywiście o swoje bezpieczeństwo. Uznałem, że musiałby być bardzo dobrym aktorem, gdyby chciał zagrać wszystko w taki sposób, jak to zrobił – powiedział
Robey nie uznał, jakoby rozmawiał ze zdezorientowanym pilotem.
– Wyglądało to tak, jakby patrzył na tą rzecz i mówił o niej przez radio… młody chłopak z niedużym doświadczeniem – twierdził. Robiło się ciemno i pogarszały się warunki widoczności. W takiej sytuacji, jeśli doszłoby właśnie do tego, zrozumiałe jest, że stał się on lekko nerwowy. Był to rodzaj szybkiej komunikacji, jak gdyby był zdziwiony… był zdecydowanie zaniepokojony i brzmiało to tak, jak gdyby był zszokowany – dodał.
Odchodząc od wczesnych prób sugerowania wyjaśnień, że Valentich mógł lecieć do góry norami, zupełnie zdezorientowany, zaś latarnia dawała wrażenie „niezidentyfikowanego pojazdu latającego”, Australijski Departament Lotnictwa nigdy oficjalnie nie podjął się wyjaśnienia tego, co młody pilot mógł zaobserwować przed swym zaginięciem.
Próbowałem kontaktować się z departamentem, aby zasięgnąć ich opinii.
Początkowo asystent sekretarza (w Air Safety Investigation), G.V. Hughes stwierdził, że nie rozumie, co mam na myśli mówiąc o następstwach rzekomej obserwacji UFO dokonanej przez Valenticha.
Odpisał: „Jednakże włożono wiele wkładu, aby określić to, co mógł oglądać pan Valentich. Osoby z departamentu, jak i spoza niego wysunęły znaczną liczbę dotyczących tego sugestii. Wszystkie z nich zbadano. Departament nie wie o jakichkolwiek innych próbach oficjalnych organów w dociekaniu prawdy o tym zdarzeniu.”
Kiedy przyszło jednak do możliwych związków ze zjawiskiem UFO, pan Hughes powiedział: „Jak pan poprawnie zauważył, RAAF (Królewskie Australijskie Siły Powietrzne) odpowiedzialny jest za badanie incydentów związanych z UFO i ustalono w tej sprawie z nim związki. Decyzja o tym, czy relacja o UFO będzie dalej badana czy też nie zależy w zupełności od RAAF a nie od nas.”
W tym czasie miałem na tyle szczęścia, aby uzyskać jaśniejszy obraz przypadku Valenticha według lotnictwa. Uzyskałem bezpośredni dostęp do dokumentów RAAF, ale nie napotkałem się w nich na dokumentację związaną z jego sprawą. Jeden z oficerów łącznikowych powiedział mi, że RAAF nie zajmowało się nią, ponieważ nie poprosił o to Departament Lotnictwa, zaś oni uznali to raczej za przypadek związany z wypadkami lotniczymi lub bezpieczeństwem w powietrzu. Oficer stwierdził także, że w przypadku Valenticha w grę wchodzić mogła dezorientacja pilota.
W listopadzie 1982 roku otrzymałem oficjalną zgodę na zbadanie archiwów Departamentu Lotnictwa dotyczących UFO, jednak zabroniono mi dostępu do dokumentów odnośnie Valenticha twierdząc, że wiążą się one nie z tym zjawiskiem, lecz są aktami Komisji ds. Badania Wypadków Lotniczych.
Wspominany już pan Hughes stwierdził:
„Dokumentacja dotycząca tego zdarzenia jest nie mniej ani więcej utajniona niż jakikolwiek inny dokument dotyczący śledztwa w sprawie wypadku lotniczego. Jako sygnatariusze Międzynarodowej Konwencji o Lotnictwie Cywilnym dopasowaliśmy się do standardów i polecanych praktyk zawartych w aneksie 13 tejże konwencji, szczególnie odnośnie śledztw w sprawie wypadków lotniczych, w przypadku których uważa się, że ujawnienie dokumentacji dla celów innych niż prewencja mogłoby mieć niekorzystny wpływ na dostępność informacji w przypadku przyszłych śledztw. Stąd też podobna dokumentacja uważana jest za poufną.”
W czasie pobytu w Melbourne, gdzie zajmowałem się dokumentami Departamentu Lotnictwa w sprawie UFO, miałem okazje przeprowadzić długą rozmowę na temat Valenticha z A. Woodwartem – jednym z twórców raportu podsumowującego z 27 maja 1982 roku. W dużej części przychylał się on do oficjalnej linii odnośnie incydentu podkreślając, że traktowano to jedynie jako kolejny wypadek lotniczy. Mówił on o wielu rozpatrywanych wyjaśnieniach, takich jak dezorientacja czy samobójstwo, jak i wielu mniej możliwych, jak uderzenie meteorytu. Ostatecznie doszedł jednak do wniosku, że sprawa pozostaje nierozwiązana.
Dr Richard Haines był naukowcem pracującym w NASA oraz zajmował się wypadkami lotniczymi. Badał również zjawisko UFO, a szczególnie relacje dotyczące obserwacji pilotów. Szczególnie zainteresowała go sprawa Valenticha, nad którą rozpoczął badania, otrzymując dostęp do nagrania z przebiegu sprawy. Nie było on w stanie dokładnie zidentyfikować niezwykłych dźwięków, które pojawiły się w czasie ostatnich 17 sekund rozmowy z Valentichem. Dr Haines zauważył, że metaliczny dźwięk jest dobrze słyszalny. Na temat wydarzenia Haines opublikował książkę pt. „Melbourne Episode – Case study of a missing pilot”, w której zawarł cztery możliwe wyjaśnienia tego, co mogło przydarzyć Valentichowi. Wymienił tutaj dosłownie: „zdezorientowanie/wypadek/śmierć”, „umyślną mistyfikację”, „rzeczywistą abdukcję przez UFO” oraz „test pocisków wojskowych”. Podczas gdy Haines zdaje się przychylać do ostatniej z hipotez, dowody na nią nie są już tak bardzo jasne i opierają się w głównej mierze na spekulacjach.
Wiele osób tego dnia, kiedy zniknął Valentich mówiło o obserwacji UFO. Trudno ustalić jednoznacznie ilość tych obserwacji ze względu na histerię i zainteresowanie sprawą, jakie wkrótce przejawiło się w międzynarodową sensację. Około 15 relacji dotyczących obserwacji przeszło ciężkie próby ze strony cywilnych grup ufologicznych. Do wszystkich z nich doszło od południa do 21:00 w dniu zaginięcia, czyli 21 października. Sześć z nich miało miejsce w stanie Victoria, jedno na King Island, zaś reszta w Nowej Południowej Walii, Tasmanii i Południowej Australii. Potwierdzają one częściowo, że tego dnia działo się coś niezwykłego.
Seria fotografii wykonanych nad Cieśniną Bassa przez Roya Manifolda – hydraulika, który był na wakacjach w Crayfish Bay oddalonym tylko o około 20 min. od miejsca, w którym Valentich zaczął swą opowieść o dziwnym zdarzeniu wskazują na coś innego. Manifold zrobił 6 zdjęć zachodzącego słońca. Nie widział nic w czasie wykonywania zdjęcia, ale szóste i czwarte z serii ukazują pewne „anomalie”. Na czwartym zdjęciu widać coś przypominającego „czarny garb” wystający z wody, co daje wrażenie, jakby coś się z niej wydostawało. Piąte zdjęcie wydaje się być normalne, lecz szóste ukazuje dziwną „masę” usytuowaną dokładnie nad miejscem, gdzie pojawia się obiekt uchwycony na czwartym zdjęciu. Przypomina to obiekt uchwycony w locie, wypuszczający spaliny. Wykluczono wadę kliszy i inne anomalie. RAAF zasugerowało, że mogła to być rozdzielająca się chmura typu cumulus, lecz analiza wskazała, że musiałaby „rozłamać się” z pręskością 200 mil/h, aby uwiecznił to aparat.
Okolice, gdzie zaginął Valentich, czyli Cape Otway, Cieśnina Bassa i King Island notowały wiele obserwacji NOL-i. W początkach 1978 roku wycieczkowicze, rybacy, nauczyciele, policjanci oraz latarnicy z Cape Otway donosili o wielu z nich. W czerwcu 1977 roku miejscowy mieszkaniec oraz latarnik ujrzeli niezwykle jasne światło, które zawisło nad morzem na okres wynoszący ok. 30 minut. Cieśnina Bassa była z kolei centrum UFO kontrowersji w roku 1920 oraz 1944. Jedna z gazet z Melbourne opisywała nawet relacje osób widujących obiekty w kształcie „cygar” nad cieśniną już w 1896. Na King Island „fala” obserwacji miała miejsce przez co najmniej trzy miesiące przed zniknięciem Valenticha. Owalne światła podążały za samochodami mieszkańców i zdumiewały obserwatorów. Światła pojawiały się także na północ od wyspy. Jedno z najbardziej spektakularnych bliskich spotkań z UFO w tych okolicach miało miejsce w niezamieszkanej części King Island, niedaleko Whistler Point tuż przed świtem 10 kwietnia 1976 roku. „Promień światła”, który wyszedł z „obiektu w kształcie krzyża” zbliżył się do samochodu myśliwego.
Tablica z Cape Otway upamiętniająca Valenticha (fot. za: ufoevidence.org)
Istnieje wiele sugestii dotyczących sprawy Valenticha, lecz ostateczna odpowiedź pozostaje nieznana. Mimo prowokacyjnej natury incydentu i jego rozmowy z kontrolerem lotu, sprawa wciąż pozostaje tajemnicą.
Historia ta pełna jest szczegółów, które kierują osoby próbujące rozwikłać jej zagadkę we wszystkie możliwe, czasem przeciwne strony. Wiele osób mówiło już o odkryciu tajemnicy, jednak ich twierdzenia różniły się od dziwacznych po bardziej wysublimowane. Czy UFO porwało Valenticha? Czy może raczej zaaranżował on swoje zniknięcie? Może, jak myśli wielu, rozbił się on gdzieś w Cieśninie Bassa nie pozostawiając śladu? A może w grę wchodzi inne, znacznie bardziej prozaiczne rozwiązanie?
Ścieżki, którymi podążały śledztwa rozchodziły się we wszelkich możliwych kierunkach. Większość z nich omija fakt podstawowy mówiący, że nie odnaleziono śladów pilota, ani samolotu. Historia ta wciąż pobrzmiewa w świadomości Australijczyków wspólnie z bardziej mitycznym, choć fikcyjnym „Piknikiem pod Wiszącą Skałą”. Zainspirowała także powstanie wielu dzieł, ale wciąż musimy pamiętać, że rodzina Valenticha wciąż czeka na odpowiedź, którą miejmy nadzieję, kiedyś otrzymają.
Kilka lat temu zmarł jednak ojciec głównego bohatera tej opowieści, Guido Valentich. Do końca wyczekiwał na jakiekolwiek pewne wieści mówiące o losie jego syna. W 1999 roku rozmawiałem z Robeyem, który przyznał mi, że wciąż zniknięcie Valenticha uważa za tajemnicę.
– Nie wierzę, że był zdezorientowany, ani że upozorował to, czy popełnił samobójstwo – powiedział. Brzmiał, jakby był w stresie i było to bardzo przekonywujące… Był zaniepokojony tym, na co patrzy. Skłaniam się ku wyjaśnieniom o UFO – dodał kontroler mówiąc o innych przypadkach obserwacji NOL, o jakich słyszał w swej karierze.
Rozmowa Fredericka Valenticha z kontrolerem lotu Stevenem Robeyem *
19:06:14
Valentich: Melbourne, tu Delta Sierra Juliet (DSJ). Czy na wysokości poniżej pięciu tysięcy stóp odbywają się jakieś loty?
Robey: DSJ, nie wiadomo nic o lotach.
Valentich: DSJ, zdaje się, że poniżej 5000 jest duży samolot.
19:06:44
Robey: DSJ, jaki to typ samolotu?
Valentich: DSJ, nie potrafię tego określić. Ma cztery jasne… Zdaje mi się, że to światła lądowania.
Robey: DSJ [wywoływanie]
19:07:31
Valentich: Melbourne, tu DSJ. Ten samolot przeleciał tuż nade mną na wysokości co najmniej 1000 stóp (300 m.)
Robey: DSJ, czy to jest duży samolot, potwierdź?
Valentich: Nie wiadomo z racji prędkości, z jaką się porusza. Czy w pobliżu są jakieś wojskowe samoloty?
Robey: DSJ, żadnych znanych samolotów w okolicy.
Valentich: Melbourne, zbliża się teraz do mnie od wschodu.
Robey: DSJ.
19:08:48
Valentich: DSJ, zdaje mi się, że w coś ze mną gra. Przelatuje nade mną dwa – trzy razy z prędkością, której nie potrafię określić.
Robey: DSJ, na jakim poziomie się znajdujesz?
Valentich: Lece na wysokości 4.500 stóp.
Robey: DSJ, potwierdzasz, że nie potrafisz zidentyfikować tego samolotu?
Valentich: Potwierdzam.
Robey: DSJ, kontynuuj.
19:09:42
Robey: DSJ, czy możesz opisać obiekt?
Valentich: Kiedy przelatuje widać, że jest podłużny [przerwa przez 3 sekundy]. Nie potrafię go zidentyfikować z racji prędkości. Melbourne, jest teraz naprzeciw mnie.
19:10
Robey: DSJ, jak duży może być ten obiekt?
19:10:19
Valentich: DSJ, Melbourne, zdaje się, że się nie porusza. To coś wiruje nade mną. Ma zielone światło, jest jakby metaliczne, całe błyszczące z zewnątrz.
Robey: DSJ
19:10:46
Valentich: DSJ [przerwa].
Po prostu zniknęło.
Robey: DSJ
19:11
Valentich: Melbourne, wiecie może co to za samolot? Czy to wojskowa maszyna?
Robey: DSJ, potwierdź [przerwa], czy samolot właśnie zniknął.
Valentich: Powtórz.
Robey: DSJ, czy samolot jest ciągle koło ciebie?
Valentich: [po przerwie] Zbliża się teraz od południowego-zachodu.
Robey: DSJ
19:11:50
Valentich: DSJ, silnik zwalnia obroty. […]
Robey: DSJ, co zamierzasz?
Valentich: Chcę lecieć na King Island. Melbourne, ten dziwny samolot znowu się nade mną unosi [przerwa]. Unosi się i nie jest to samolot.
Robey: DSJ [wywoływanie]
Valentich: DSJ.
Melbourne … [przerwa 17 sekund]
Autor: Bill Chalker
Źródło: Ufoevidence.org / theozfiles.com / * Wikipedia
Zdjęcie w nagłówku: M.Buhler, za: ufoevidence.org