Sugerowanie, że rząd USA wie więcej o UFO a nawet o obcych istotach jest wciąż w modzie. Choć to jedynie spekulacja, nie oznacza to wca
le, że Amerykanie nie odegrali żadnej roli w historii tego zjawiska. Istnieje wiele dowodów na to, że oficjalnie lub też nieoficjalnie rząd Stanów Zjednoczonych interesował się zjawiskiem UFO i… aktywnie zajmował się jego promocją.
W czasie Projektu Bluebook rząd USA mógł jedynie potwierdzić, że interesuje się tym zjawiskiem. W końcu przecież tylko władze mogły udzielić na tym polu jakiejkolwiek jasnej odpowiedzi. Mimo wszystko gdzieś poza oficjalnymi śledztwami w sprawie latających spodków podejmowano także próby kontaktu, lecz co ciekawe nie z pozaziemską inteligencją, lecz społecznością badaczy oraz innych osób związanych z UFO.
Jedną z pierwszych osób, która ostrzegała przed możliwym niejawnym zaangażowaniem rządowym w sprawy ufologii był Jacques Vallee, którego od razu oskarżono o rozsiewanie dezinformacji i pracę dla CIA. George Adamski – prekursor zjawiska UFO-kontaktowców wyznał za życia, że jego kariera jako ziemskiego „ambasadora kosmicznych braci” zaczęła się dzięki wstawiennictwu czterech naukowców pracujących dla rządu amerykańskiego. Pracowali oni dla laboratorium Marynarki Wojennej w Point Loma niedaleko San Diego oraz podobnej placówki zlokalizowanej niedaleko Pasadeny. Szczególnym zainteresowaniem obdarzali oni zdjęcia przedstawiające latające pojazdy pozaziemian. Zatem kiedy Adamski zaczął swą karierę wygłaszając odczyty, miał ich poparcie. Z kolei osoby takie jak Bill Cooper czy John Lear, którzy walczą o uwagę każdego badacza twierdząc, że są w posiadaniu ostatecznych prawd odnoszących się do zjawiska UFO zawsze byli blisko związani z wojskowymi agencjami. Powstaje zatem pytanie, czy wielu „informatorów” pracujących dla rządu postanowiło ujawnić swe opowieści, aby spłacić dług wobec społeczeństwa, czy też może skutecznie rozsiewają oni dezinformację, nadal pożądaną i skuteczną.
Jacques Vallee optuje za drugim rozwiązaniem. Jak mówi, „informacje, które ujawniają są za każdym razem identyfikowane jako kłamstwa lub mistyfikacje, co jest ich zadaniem. W wyniku tego wprowadzają oni na grunt zjawiska niezwykły stan chaosu, który jest jednym z pożądanych przez rząd amerykański elementów.”
Jednak w jaki sposób skruszonym informatorom [którzy przekazują ludziom swe opowieści o UFO, ich planach wobec Ziemi i związku z rządami mocarstw m.in. za pośrednictwem Projektu Camelot] udaje się raz za razem przekonywać ludzi do swych twierdzeń? „Wielu badaczy jest bardzo naiwnych” – wskazuje Vallee. „Nie są oni zaznajomieni również z metodologią rozsiewania dezinformacji.”
Jedna z tych technik została ujawniona przez wysokiego funkcjonariusza KGB, Olega Gordiewskiego. Jak mówił, KGB promowała historię o AIDS, które wydostało się z jednego z wojskowych laboratoriów w USA, która stała się potem żywotną teorią odnośnie tej choroby, jak i podstawą wielu teorii konspiracyjnych. Historia ta do dziś jest jedną z najpopularniejszych alternatywnych teorii pochodzenia AIDS, mimo upływu wielu lat.
Rządowa postawa odnośnie UFO była w głównej mierze wynikiem wniosków, do jakich w 1953 roku doszedł tzw. Panel Robertsona uznający, że należy monitorować dwie największe wówczas grupy zajmujące się badanem tego fenomenu – APRO (Aerial Phenomena Research Organisation) oraz CSI (Civilian Saucer Intelligence). Tylko dlaczego? Powodem był „potencjalny duży wpływ, jaki mogą one mieć na poglądy społeczeństwa, jeśli obiekty UFO będą widywane coraz częściej.”
W latach 60-tych powstał NICAP (National Investigations Committee on Aerial Phenomena) czyli Krajowy Komitet Badań nad Zjawiskami Powietrznymi, o którym powiedzieć można, że nietrudno domyśleć się, że działał dzięki CIA.
Powróćmy jednak do APRO. Roger Harkins, dziennikarz „Boulder Daily Camera” chciał dowiedzieć się czy rząd amerykański rzeczywiście cenzuruje historie dotyczące spotkań z UFO. Tak zaczęła się ciekawa historia. Gdy oddział agencji AP z Denver poprosił go o napisanie artykuły na temat zbliżającego się wykładu o UFO, ten wyjaśnił związki, jakie mogą łączyć zjawisko i rządowe agencje. Ale to Jim Lorenzen – prezydent APRO dał Harkinsowi poważne podstawy, aby tak uważać. Według dziennikarza jego artykuł powinien zostać zablokowany na prośbę CIA, pod którego ciężarem ugiąć miała się agencja Associated Press. Wręczył on artykuł i zgodnie ze swoimi oczekiwaniami nie doczekał się nigdy jego publikacji. Przypadek ten był doskonałym dowodem na to, że materiały o UFO były monitorowane i często nie dopuszczane do druku.
Od tego czasu również zaczęto uważać, że CIA jak i inne agencje starają się o wprowadzenie swych funkcjonariuszy do mediów, których zadaniem miało być wywieranie nacisku na wycofywanie pewnych wiadomości, albo też ich cenzura. W przypadku historii, które już się ukazały ich rola sprowadzała się z kolei do nadawania im odpowiedniego toku. Gdy wiele lat później belgijski rząd zorganizował konferencję poświęconą zjawisku UFO związaną z tzw. falą obserwacji czarnych trójkątów, amerykańskie media milczały na ten temat. Podczas badań przeprowadzonych na Uniwersytecie Kolorado psycholog David Saunders doszedł do wniosków, że CIA czai się niemal wszędzie. Jak mówił, agencja wspierała Eduarda Condona – kierownika komitetu badań nad UFO, który w głównej mierze odpowiadał za negatywną rządową postawę w kierunku zjawiska. Kiedy Saunders starał się publicznie oświadczyć, że dla komitetu wygodniejsze było dyskredytowanie świadków obserwacji UFO, aniżeli samego zjawiska, został on natychmiastowo zwolniony z pracy za „niesubordynację”.
Thomas Townsend Brown
NICAP został założony przez eksperta od kosmosu, T.Townsenda Browna w 1956 roku. Brown był znanym naukowcem zajmującym się kwestią „wolnej energii”, który uważał, że dzięki UFO możemy nauczyć się kilku rzeczy. Intencją NICAP było to, aby podejść do kwestii UFO bardziej poważnie.
Oficjalne dokumenty organizacji wymieniają jej dwóch związanych z CIA pracowników. Mimo to w latach 50-tych profil agencji był zupełnie inny niż w następnych dekadach. Dla członków społeczeństwa była to szanowana organizacja. Nicholas de Rochefort – członek Wydziału ds. Wojny Psychologicznej w CIA został wiceprezydentem NICAP pod koniec 1956 roku. Równie wysokie miejsce zajął tam Bernard J.O. Carvalho.
W 1957 roku wydarzyła się inna ważna sprawa. Roscoe Hillenkoetter – pierwszy dyrektor Central Inteligence (1947-51) został wybrany członkiem rady organizacji ufologicznej. Hillenkoeter oświadczył nawet, że prawda o UFO musi zostać ujawniona, niezależnie od tego w jaki sposób.
Jeszcze w tym samym roku podobną nominację otrzymał Joseph Bryan III – założyciel i kierownik Oddziału ds. Wojny Psychologicznej w CIA. Był to człowiek zdolny do zasiania wątpliwości w umyśle każdego człowieka w wyniku nieskończonych gier i prowokacji. Plan założyciela NICAP-u i jego chwalebne idee zostały wkrótce szybko wyparte. Już po 4 miesiącach działania musiał on zaprowadzić znaczne zmiany w swej organizacji. W przeciwnym wypadku musiałby ustąpić – środki finansowe na działanie organizacji były zbyt ważne, jednak jej działalność wydawała się być zbyt radykalna. Wizja wyboru między bankructwem a reorganizacją spowodowała, że rada wymusiła rezygnację Browna. Fotel po nim objął Donald Keyhoe.
W 1969 Keyhoe został „poproszony” o ustąpienie ze stanowiska, zaś jego miejsce zajął specjalista od wojny psychologicznej, Joseph Bryan, który doskonale wiedział, jak grać z mediami oraz skutecznie je wykorzystywać. Razem z reporterem magazynu „Time”, Charlesem J.V. Murphym udał się on w podróż po Europie, co ułatwiło mu kontakt z wieloma znanymi publicystami i uczestnikami życia publicznego.
NICAP jednak po raz kolejny popadł w kłopoty finansowe za rządów kolejnego z kierowników, Johna L.Acuffa. Powodem były malwersacje finansowe z jego strony, które wraz z odkryciem jego zaangażowania w szeregach Amerykańskiej Partii Nazistowskiej spowodowały jego rezygnację. Następcą Acuffa został Alan N. Hall – także były funkcjonariusz CIA.
Donald Keyhoe
Wróćmy jednak do przeszłości. W 1961 roku, gdy NICAP-owi przewodził Keyhoe, była to największa z organizacji ufologicznych. Również w tym okresie rozegrała się historia z uprowadzeniem Hillów. Ponieważ jej bohaterka, Betty Hill natknęła się w lokalnej bibliotece na książkę Keyhoe, postanowiła do niego napisać. W tym okresie organizacja otrzymywała ponad 100 listów dziennie (ok. 40.000 rocznie) i co ciekawe (ale i niezwykłe), historia rzekomo uprowadzonej kobiety szybko zwróciła uwagę samego dyrektora. Kilka dni po zapoznaniu się z nią Keyhoe jadł lunch z Robertem Hofmanem oraz C.D. Jacksonem – byłym doradcą prezydenta Eisenhower ds. strategii podczas Zimnej Wojny. Hofman i Jackson powiedzieli wówczas, że pracują nad artykułem omawiającym rzekome pozaziemskie kontakty wielu osób, w tym Nikoli Tesli i Marconiego. Keyhoe wspomniał wtedy o liście, jaki otrzymał od Hillów.
Już w miesiąc po rzekomej abdukcji, Walter Webb z NICAP-u odwiedził małżeństwo. Wkrótce potem o wywiad z nimi poprosili Hofman i Jackson. Trwał on w sumie 12 godzin i właśnie w tym czasie obaj mężczyźni doszli do wniosku, że Hillowie w czasie swego doświadczenia „zgubili” kilka chwil. Zaproponowali następnie, aby w celu ich odzyskania małżonkowie poddali się hipnozie. W ten sposób, w ciągu połowy doby dwaj gentlemani ustalili klasyczny i znany niemalże każdemu zainteresowanemu zjawiskiem UFO przebieg hipnozy. Wymyślili też doskonałe remedium na wszystkie związane z nim niejasności – hipnozę.
W kwestii szczegółów związanych z udziałem dwójki istnieje wiele niejasności. Mówiąc krótko, wiele wersji dotyczących ich roli zdaje się być sfabrykowanych i skrywają one ich prawdziwe motywy, które sądząc po ich zawodowej przeszłości mogą wiązać się z pewnymi sekcjami rządowych czy wojskowych agencji.
Betty i Barney Hillowie
W 1973 roku Keyhoe opublikował książkę pt. „Aliens From Space”, w której przywołuje historię o dwóch panach, którzy przy pewnej okazji wsparli NICAP. Mimo to w książce Johna Fullera poświęconej przypadkowi Hillów wyłania się już inna historia. Hofman i Jackson są przedstawieni jako niezależni badacze, którzy byli zainteresowani przypadkiem uprowadzenia, gdyż mieli zamiar zaprezentować go swemu wydawcy. Gdy Vallee w 1979 roku opublikował swą książkę pt. „Messengers of Deception” oświadczył, że Keyhoe chwalił się, że zmusił rząd amerykański do opublikowania pewnych materiałów. Mimo to był on kukiełką, za której sznurki pociągał wydział CIA ds. wojny psychologicznej. Zarówno NICAP, jak i inne organizacje brali udział w jednej grze, która kontrolowana była przez agencje rządowe. Jasne jest, że książka Vallee’go nie stała się bestsellerem wśród badaczy UFO i bardzo niewiele zmieniło się w świadomości zarówno ich, jak i też wielu osób zainteresowanych zjawiskiem od czasu jej opublikowania, choć niewątpliwie zdanie jej autora zaczęło liczyć się coraz bardziej. NICAP nie był wyjątkiem. Pierwszy przewodniczący CUFOS-u, Sherm Larson był funkcjonariuszem kontrwywiadu. Co zatem oznaczał ów typ infiltracji. Jak twierdzi Todd Zechel, który bacznie przyglądał się pracy NICAP-u, wniosek jest bardzo jasno widoczny, podobnie jak zaangażowanie służb w budowanie współczesnego wyobrażenia o UFO.
Tłumaczenie: INFRA
Autor: Philip Coppens
Źródło: philipcoppens.com