Na długo przed początkiem współczesnej epoki UFO na terenie Imperium Rosyjskiego dojść miało do fali obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających, które koncentrowały się głównie na terenach dzisiejszej Polski. Wszystko rozgrywało się na przełomie marca i kwietnia 1892 r.
Uważa się, że współczesna epoka ufologii oraz „latających spodków” rozpoczęła się latem 1947 roku wraz z obserwacją dokonaną przez Kennetha Arnolda. Mimo to relacje o nieznanych i niezidentyfikowanych zjawiskach pojawiają się już znacznie wcześniej.
We współczesnej historii fale obserwacji niezidentyfikowanych obiektów występowały m.in. pod postacią „widmowych lotników” w Szwecji (lata 30-te XX wieku), wojennych „foo fighters”, jak i obserwacji tajemniczych statków powietrznych, które miały miejsce w 1897 roku głównie na obszarach USA. Jednakże kilka lat wcześniej miała rzekomo miejsce seria wydarzeń, która dziś pozostaje praktycznie zapomniana.
Zamieszkały w Sanki Petersburgu ufolog, Michaił Gersztejn, po analizie wielu relacji prasowych z tamtego okresu doszedł do wniosku, że zjawiska te występowały w największym natężeniu między marcem a kwietniem 1892 roku.
Jak ustalił Gersztejn, wiele z tych obserwacji miało miejsce w tym samym czasie, jednak były one rozproszone po terenie Imperium. Większość z nich miała miejsce blisko zachodnich granic Cesarstwa Rosyjskiego, na terytorium dzisiejszej Polski. Relacje pochodziły jednak również z krajów bałtyckich, Mołdawii a także Moskwy.
Gazeta „Swiet” w tych słowach opisywała incydent, który miał tam miejsce 17 marca 1892 roku:
„Słup światła skierowany był prosto ku ziemi formując stożkowaty snop promieni w kolorze ognia. Promienie były wycelowane w dół i zdawało się, że pochodzą z silnego reflektora, gdyż światło miało kształt stożka o bardzo wąskim czubku i szerokiej podstawie.
Źródło światła wydawało się znajdować na czubku stożka i było niezwykle jasne. Znajdowało się ponad chmurami na wysokości ćwierci odległości od występujących wówczas chmur a ziemią, 30-35 stopni nad horyzontem w kierunku zachód – północny zachód.
Światło miało zmienną jasność, być może z racji chmur, które nadciągały z południowego zachodu. Była ona znaczna i dało się porównać ją do jasności lamp ulicznych. Punkt, z którego dochodziło światło nie poruszał się, zaś całe zjawisko widoczne było przez 20-25 minut.”
Tyle o tym wydarzeniu. Inne informacje wspominają m.in. o promieniu światła, który wyłonił się zza horyzontu w czasie smoliście „czarnej nocy”. Według opinii Moskiewskiego Obserwatorium Uniwersyteckiego w grę mogło wchodzić tu odbicie zorzy polarnej, jednak zdania są tutaj podzielone.
Większość obserwacji z XIX-wiecznej fali UFO miała miejsce na terenie dzisiejszej Polski, niedaleko granicy z Prusami. Według opinii wojskowych mogły być to balony wysyłane z terenu Prus. Świadkowie rzeczywiście porównywali te obiekty do balonów, nawet jeśli w grę wchodziły obserwacje podniebnych punktów światła. Nie dziwi to jednak, gdyż balony były jedynymi znanymi wówczas wykonanymi przez człowieka obiektami, które zdolne były do lotu. Wśród innych wydarzeń znajduje się m.in. obserwacja z Woroneża, z Tyflisu (Gruzja), gdzie obserwowano „meteor w kształcie kuli” czy z Łomży, gdzie widziano inny „powietrzny twór”.
Wśród innych obserwacji znajdowały się m.in. smugi, szpiczaste obiekty czy też „podłużne ogniste ciała niebieskie z zaostrzonymi końcami.”
Znacznie bardziej interesujące jest jednak doniesienie o „latającej machinie”, która obserwowana była przez żołnierzy i mieszkańców wsi leżącej niedaleko Łucka na Ukrainie. Obiekt widziany był co najmniej cztery razy w połowie marca 1892 roku. Poruszał się szybciej od ptaków oraz wyżej niż one. Ponadto nie wydawał z siebie żadnych dźwięków.
Magazyn „Razwiedczik” donosił swym czytelnikom o jasnym metalicznym obiekcie obserwowanym w świetle dnia. Według chłopów, którzy obserwowali zjawisko, miał on kształt skrzyni, zaś żołnierze, którzy obserwowali go porównali go raczej do latającego stogu siana wskazując na jego stożkowaty kształt. W tym samym wydaniu pismo podaje szczegóły innej obserwacji, która miała miejsce niedaleko Rajgorodu na Ukrainie. Jeden z żołnierzy zaobserwował „latający pojazd z kilkoma masztami”, który potem przyspieszył. Ponieważ zdarzenie miało miejsce 1 kwietnia jego raport u dowódcy potraktowany został jak primaaprilisowy żart.
Jakie były ówczesne teorie odnośnie obserwacji? Najpopularniejsza z nich wskazywała na urządzenia wojskowe testowane przez sąsiednie państwa. Kolejna z opcji mówiła o możliwych halucynacjach lub pomyłkach dokonywanych przez świadków. Jeden z generałów nazwał nawet falę obserwacji prasową prowokacją dodając, że chodziło o spadające gwiazdy.
Wielu krytyków wskazywało także na nadzwyczaj jasną Wenus, która tak samo, jak dziś, również w XIX wieku mogła być brana za niezidentyfikowany obiekt. Problemem w niektórych przypadkach pozostawało to, że świadkowie starali się odnosić szczegóły obserwacji do wyglądu Wenus. Poszukiwano także naturalnych wyjaśnień, takich jak zorze polarne, pioruny kuliste, balony pogodowe i wiele innych.
Nie wiadomo dziś, jak wiele obserwacji miało wówczas miejsce oraz jak bardzo trafne były relacje przywoływane przez ówczesną prasę. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, że z XIX wieku pochodzi wiele innych ciekawych relacji o UFO, co każe nam zastanowić się nie tylko nad genezą zjawiska, jak też i daje nam ciekawy wgląd w historię zjawiska.
INFRA
Źródło: UFO Aktuellt / ufo.se
Graf. w nagłówku: Godło Imperium Rosyjskiego, Wikimedia Commons