W archiwach dotyczących zjawisk paranormalnych często natknąć można się na relacje dotyczące tajemniczych pożarów, wzbudzanych przez nieznane czynniki i imających się dosłownie wszystkiego, w tym ludzi. Podobne zdarzenia miały miejsce kilkadziesiąt w hiszpańskich wsiach Laroya i Purchena, zaś współcześnie to zjawisko o nieustalonym pochodzeniu wybrało sobie na cel miejscowość Carronia na Sycylii. Eksperci pozostali bezsilni.
Gdy noc zachodzi nad Pampą, przepastnymi obszarami na argentyńskich stepach, które wychodzą poza granice prowincji o tej nazwie, dziwne rzeczy mogą ujrzeć ci, którzy po zmroku chcą wyjść na świat: myśliwi leżą w oczekiwaniu na wyłaniające się z ciemności wielkie dziki, samotni kierowcy jadący po nieoświetlonych drogach, aby dokonać ważnych dostaw do małych miast, zaś rolnicy szukają zbłąkanych zwierząt. Gospodarstwa znane jako estancias podkreślają pustkę, jak gwiazdy wypełniające nocne niebo, oddzielone od siebie o mile i niewidoczne jedne dla drugich.
Czasem przez nieprzebrany płaszcz mroku przebija się nieziemski widok: nagłe pojawienie się wielkiej kopuły ze światła, która wyłania się spośród niskich drzew, rzucając na pustkę krwistoczerwony poblask i sugerując nagły wybuch pożaru, który pochłania zarośla w ciągu minut, zamykając nieszczęsnego obserwatora między ścianami płomieni.
Właśnie to widziała grupa myśliwych w Pampa w styczniu 1996. Po zauważeniu niezwykłego lśnienia i krwistych płomieni myśleli, że zostali zaskoczeni przez ogień, ale szukając ucieczki zdali sobie sprawę, że nie słyszą odgłosów pożaru, pomimo zbliżającej się łuny. Spowodowało to, że zatrzymali się i patrzyli na lśniącą kopułę znajdującą się pośrodku, która mimo swej czerwonawej łuny o żółto-pomarańczowym środku, nie dymiła. Zjawisko to znane jest jako „ogień, który ogniem nie jest.”
Julio Orozco z policji w La Pampa był świadkiem obserwacji wielu „ogników”, a miało to miejsce głównie niedaleko jego miasta 25 de Mayo. W 1995 zgodnie z raportem dostarczonym przez magazyn „Gaceta Ovni”, Orozco i jego asystent patrolowali rządowe biura położone na opuszczonym terenie, kiedy w oddali ujrzeli szalejący pożar. „Widziałem światło, które jarzyło się jaśniej od piekła. Poleciłem asystentowi przygotować się do walki z pożarem i wezwałem strażaków. Gdy zmieniłem mundur, zjawił się asystent, który powiedział, że wszystko zniknęło. Myślałem, że to żart, albo oszaleliśmy, bowiem pożar o takiej skali po prostu nie mógł zgasnąć sam” – mówił.
Orozco bezskutecznie starał się znaleźć choć jeden ślad po masywnej kopule ognia, która spowodowała postawienie jednostek w stan gotowości. Po ponownym telefonie do straży pożarnej z informacją, że to fałszywy alarm, postanowił udać się na miejsce zdarzenia.
– Udaliśmy się na pola naftowe, jednak niczego tam nie zauważyliśmy. Kierując się w stronę zakładu natknęliśmy się na samochód z grupą pracowników, którzy pośpieszyli ku nam z pytaniem, czy widzieliśmy ogień. Jak mówili, znajdował się on w odległości ok. 6 km.
W innych przypadkach mieszkańcy jednej ze wsi byli świadkami dziwnych pożarów drzew zwanych ombus (Phytolacca dioica). Ślady ognia nie były widoczne, jednakże drzewa były doszczętnie niszczone od rozłożystych koron po korzenie.
Często o anomalne pożary oskarżane były również niezidentyfikowane obiekty. Podobne oskarżenia wysuwano w przypadku podpaleń w mieście Londres u stóp Andów. 13 sierpnia 1982 roku zdumieni policjanci z radiowozu obserwowali manewry kuli ognia, która spowodowała pożar tamtejszych winnic i zagajników.
W czasie fali UFO, która trwała w Chile od 25 kwietnia do 25 maja 1977 roku, mieszkańcy wsi Vilcun mieli obserwować z przerażeniem zbliżający się do ich domów ogromny „latający pojazd”, który wirował wokół własnej osi zsyłając na ziemię płomienie, czyniąc przy tym „wielki zamęt”. Autentyczność przypadku została zweryfikowana przez grupę GIFE (Grupo Investigativo de Fenómenos Extraterrestres). Oprócz tego w okolicy wykryty został nagły skok w wartości promieniowania radioaktywnego.
Hiszpania w ogniu
Do dziś do końca nie wiadomo, co stało się w jednym z hiszpańskich miasteczek 16 lipca 1945 roku. Purchena leżąca w centrum hiszpańskiej Pustyni Almeria nawiedzona została przez serię dziwnych pożarów, których powody pozostają nieznane po dziś dzień. Nocą 16 lipca 11-letnią Marię Martinez obudził swąd dymu.
Tytuł artykułu prasowego traktującego o dziwnych zdarzeniach w Laroya
Wkrótce okazało się, że jej koszula nocna płonie, co spowodowało u niej poważne obrażenia głowy i twarzy. Nie ustalono jednak źródła ognia – wioska nie posiadała elektryczności, zaś kuchenne piece były na noc wygaszane.
W ciągu następnego tygodnia ojciec Marii, Jose Martinez, właściciel gospodarstwa znanego jako Cortijo Las Paredes wielokrotnie był świadkiem wybuchów pożarów, do których dochodziło w jego domu. Płomienie obejmowały m.in. metalowe przedmioty, jak i inne niepalące się materiały.
Mimo najlepszych starań domownicy nie byli w stanie ugasić ognia wodą, która pochodziła z pobliskiej rzeki Almanzera. Wkrótce po tym, jak pożary zaczęły nękać dom w Cortijo El Cerrajego, doszło do kolejnego szokującego przykładu aktywności płomieni, które nie tylko atakowały zwykle niepalne przedmioty, ale również zwierzęta.
W 1950 roku świat dowiedział się o innym podobnym zjawisku, które występowało w górskim miasteczku Laroya położonym podobnie jak Purchena w regionie Almeria. Podobnie, jak w przypadku z Purchena, ogień pojawiał się w różnych miejscach – od łóżek po siano a nawet ubrania. Eksperci spekulowali, że w grę wchodzić tu mogą niezwykłe warunki magnetyczne, jednakże opinie te nie przyniosły ulgi przerażony mieszkańcom niewielkiej miejscowości.
Mimo atmosfery terroru, jaka zapanowała wówczas wśród mieszkańców, zdarzenia te zostały wkrótce w dużej mierze zapomniane, pozostając jedynie pożółkłymi kartkami w annałach badaczy zjawisk paranormalnych. Potrzeba było czasu, aby zjawiska te powróciły i to ze zdwojoną siłą.
6 września 1980 roku rolnicy i pasterze z Torrejoncillo w prowincji Caceres cieszyli się sjestą, kiedy nagle odczuli uderzenie fali cieplnej, zaś temperatura sięgała niemal 40 stopni Celsjusza. Jak mówi Iker Jimenez, który zaprezentował ten przypadek w swej książce pt. „Encuentros”, pierwszym człowiekiem, który zwrócił uwagę na następny dziwny szczegół, którym był tubalny donośny dźwięk wypełniający powietrze był Benito Salgado, według którego przywodził on na myśl pracę nieco „dziwnego i silnego samolotu odrzutowego”. Zdziwiony tym Salgado wyszedł na zewnątrz swej chaty, widząc ku swemu najwyższemu zdumieniu, jak wiszący nad ziemią obiekt pali drzewa.
Salgado i inni mieszkańcy widzieli, jak nieznanego pochodzenia kula ognia niszczy wszystko na drodze, w tym zwierzęta, które próbowały uciec z kryjówek. Ogniste tornado zmieniało w popiół wszystko, co stanęło mu na drodze.
Benito Salgado
Szybko podjęto decyzję o ewakuacji domu, choć jego najstarsza mieszkanka opierała się opuszczeniu go nie zważając na argumenty, że tajemniczy pożar wkrótce pochłonąć może także ich. Wkrótce potem mieszkańcy widzieli, jak ognisty twór rozdzielił się na dwie części i jakby kierowany inteligencją, przeszedł obok ścian domu, zachowując go od zniszczenia.
Już godzinę po zdarzeniu jednostki Guardia Civil otoczyły okolicę kordonem. Geolog Juan Gil Montez, który odwiedził miejsce wraz z innymi przedstawicielami władz przyznał, że nie jest w stanie podać wyjaśnienia dla zdarzeń, jakie miały miejsce w Cuatro Cuartos.
– Niektóre plastikowe przedmioty stojące na półce przy otwartym oknie wtopiły się w nią, podobnie jak rozsypany po podłodze makaron – powiedział Jimenezowi. Litrowe butelki stopiły się w jedno, tworząc fantazyjne spiralne struktury. Inne znajdujące się w domu naczynia stopiły się w kulistą masę, co mówi nam, że energia cieplna utrzymywała się tam przez trochę więcej niż 10 minut.
Geolodzy byli równie zdziwieni widokiem kawałków kwarcu i marmuru, które były ze sobą zespolone. Podobnie niecodziennym widokiem były roztopiony metal wypływający ze zrujnowanego ogrodzenia.
Podobnie, jak w przypadku z Purchena i Laroya, nie znaleziono wyjaśnień dla „ognistego stożka”, jak opisano w raportach. Ogień z Torrejoncillo, który w ciągu kilku minut pochłonął 50 akrów ziemi, w tajemniczy sposób oszczędził dom mimo ogromnej temperatury, która panowała wokół.
Ognie na Sycylii
W lutym 2004 roku egzorcysta Gabriel Amorth mówił w prasie, że tajemnicze pożary wybuchają zwykle tam, gdzie „diabeł wchodzi w życie tych, którzy mu na to pozwalają”. W tych słowach odnosił się do wydarzeń, jakie miały miejsce w sycylijskiej wiosce Caronia, położonej na północnym wybrzeżu wyspy.
Strażacy gaszą pożar, który wybuchł w jednym z domów w Caronii
Tajemniczego pochodzenia płomienie pojawiły się w co najmniej 30 domach sprawiając, że ich mieszkańcy musieli szukać schronienia gdzie indziej. Władze aktywnie zareagowały na pożary, w celu poszukiwania odpowiedzi na mnożące się pytania wysyłając grupę ekspertów. Ci jednak na próżno szukali wskazówek na to, że to anomalie elektryczne w urządzeniach domowych lub też zwarcia są za nie odpowiedzialne. Jeden z badaczy, Gianfranco Allegra poinformował jednak dziennik „Corriere Della Sera”, że sam był świadkiem, jak nie podłączony do sieci kabel elektryczny zapala się, mimo faktu, że z racji pożarów miejscowość została odcięta od prądu.
Jednocześnie w sporządzonym oficjalnym raporcie pojawiły się też wzmianki o obserwacjach UFO w pobliżu Caronii a nawet o rzekomym lądowaniu niezidentyfikowanego pojazdu, który pozostawił wypalony ślad na ziemi. Nie znaleziono jednak powiązania między tymi doniesieniami a tajemniczymi zapłonami. Badacze wysunęli kilka teorii co do przyczyn fenomenu, takich jak działanie sił elektromagnetycznych, aktywność wulkaniczna czy też efekt testowania ściśle tajnej broni nieznanego pochodzenia. Tym nie mniej do dziś nie ustalono ostatecznie co kryje się za niezwykłymi pożarami w wiosce Caronia.
Najstarsi mieszkańcy Laroya i Purchena z pewnością znają dobrze sytuację, w jakiej znaleźli się mieszkańcy sycylijskiej miejscowości, gdzie w podobny sposób zapalały się przedmioty, których zwykle ogień się nie ima. Władzom udało się ustalić, że prawdopodobną przyczyną zjawiska jest „dyspersja energii elektrycznej”, której przyczyn „jak na razie nie udało się ustalić”. Pobrzmiewają tutaj echa wydarzeń w Hiszpanii.
INFRA
Autor: Scott Corrales
Źródło: Fate Magazine