Wśród naukowców wciąż trwa debata nad tym, czy ludzie nadal ewoluują, czy też nie. Jeśli tak, to gdzie doprowadzi nas ewolucja? Czy nasi potomkowie będą przypominać istoty, które dziś nazwalibyśmy kosmitami? A może przyszłość leży w inżynierii genetycznej pozwalającej stworzyć człowieka idealnego lub też nieśmiertelnego – na wpół mechanicznego. Na powstanie nowego człowieka wpłynąć mogą także podróże kosmiczne i zasiedlanie nowych planet. Debata wciąż trwa, ale wydaje się, że musimy przyzwyczaić się do tego, kim jesteśmy.
Przed 150 laty Karol Darwin otworzył przed nami historię ewolucji, dzięki której udało się dotrzeć do naszych przodków – małp. Jeśli jednak proces ten postępował będzie dalej, to gdzie nas zawiedzie? Czy nasi potomkowie błąkający się po kosmosie pozostaną do nas podobni a może będą to raczej zbudowane z mięśni cyborgi? Czy można także zdigitalizować swą świadomość stając się elektronicznymi nieśmiertelnymi? Jakkolwiek dziwnie nie brzmią te scenariusze, warto pamiętać, że nie mniejsze kontrowersje wywoływały jeszcze względnie niedawno teorie dotyczące naszego pochodzenia od małp.
scenariusz I:
Ewolucja zamarła
„Ponieważ ewoluowaliśmy, normalne jest wyobrażanie sobie, że ciągle się tak dzieje, ale uważam, że to nieprawda” – pisze antropolog Ian Tattersall z Nowojorskiego Muzeum Historii Naturalnej. „Wszystko, czego dowiedzieliśmy się o zmianach ewolucyjnych sugeruje, że genetyczne innowacje mogą szerzyć się jedynie w niewielkich i ograniczonych populacjach. Przykładem mogą być słynne zięby z Galapagos, z których każda wyewoluowała ze swego przodka, aby dostosować się do wyjątkowych warunków panujących na wyspach. Naturalna selekcja, o której pisał Darwin ma miejsce, gdy pewna genetyczna mutacja (taka jak np. przystosowanie kręgosłupa do chodzenia w pozycji wyprostowanej) przekazywana jest dalszym pokoleniom, ponieważ pozwala uzyskać pewne korzyści i ostatecznie mutacja zostaje przyjęta za normę. Jeśli jednak populacje nie są odizolowane, krzyżowanie się jednostek z innymi sprawia, że potencjalnie ważne mutacje mają mniejsze szanse na dostanie się do puli genowej i tak właśnie jest obecnie. Od czasu pojawienia się życia osiadłego, ludzka populacja bardzo się rozrosła a na planecie aż roi się od Homo sapiensów – gatunku niezwykle mobilnego. W tej sytuacji niezwykle mało prawdopodobna jest jakakolwiek ważniejsza zmiana. Ludzie muszą nauczyć się być kim są” – dodaje Tatersall.
Genetyk Steve Jones zarysował podobny scenariusz w czasie odczytu związanego z 200. rocznicą urodzin Darwina i 150. wydania jego dzieła „O pochodzeniu gatunków” a wygłoszonego na Uniwersytecie Cambridge. Według niego bardziej prawdopodobne jest to, że ludzie staną się do siebie bardziej podobni wskutek mieszania ras, jednak „maszyna Darwina utraciła moc”. Dzieje się tak z racji tego, że na znaczeniu straciła koncepcja mówiąca o przeżyciu najsilniejszych i najlepiej przystosowanych. To nie oni kierują teraz ewolucją, bowiem z racji postępu medycyny także słabsze osobniki mają możliwość przekazywania dalej swych genów. Obrazuje to najlepiej fakt mówiący, że w roku wydania dzieła Darwina (1859) tylko połowa brytyjskich dzieci dożywała 21 roku życia. Dziś liczba ta wzrosła do 99%.
scenariusz II:
Ludzie nadal ewoluują
Inni naukowcy widzą jednak dowody na to, że ewolucja wcale się nie zakończyła. Przykładem tego może być tekst zamieszczony niedawno w magazynie „Proceedings of National Academy of Sciencs” sugerujący, że kobiety przyszłości będą najprawdopodobniej niższe i bardziej krępe niż obecnie. Grupa, którą kierował Stephen Stearns z Yale University zaobserwowała, że kobiety niższe i bardziej krępe mają zwykle więcej dzieci. Owe cechy przekazywane ich potomkom sugerują, że w przypadku człowieka dobór naturalny może cały czas działać.
Darwin w karykaturze
Geoffrey Miller z University of New Mexico wierzy, że ewolucja w ujęciu Darwina nie tylko nie zanikła, ale znacznie przyspieszyła. Jednym z czynników jest wolny dobór partnera.
– Dobór partnera kształtuje kierunek rozwoju odpowiedzialny za sukces ekonomiczny oraz wychowanie potomstwa – zauważa Miller. Im bardziej zaawansowana technologia, tym większy wpływ na sukces człowieka w jego życiu ma inteligencja, bowiem wraz z tym jak postępuje rozwój technologiczny, potrzeba więcej inteligencji, aby go opanować – mówi dodając, ze inteligencja odpowiada głównie za dalszy sukces w życiu.
Według Millera sztuczna selekcja przy użyciu technologii genetycznych uwidoczni w przyszłości wiele z tych zmian, bowiem rodzice będą mogli mieć wpływ na wybór materiału genetycznego, z którego powstanie „wymarzone dziecko”.
– Jeśli bogaci i wpływowi będą utrzymywać linię selekcji nienaturalnej, pojawi się przepaść między wyższą dominującą warstwą a niższą grupą, także pod względem genetycznym. Miller dodaje jednak, iż ma nadzieję, że technologie genetyczne będą dostępne zarówno dla biednych, jak i bogatych, a to z racji korzyści jakie to ze sobą niesie.
– Będziemy świadkami wzrostu atrakcyjności fizycznej i zdrowia u ludzi. Selekcja dotknie tych cech, które uważane są za atrakcyjne, zarówno u mężczyzn jak i kobiet, a więc wzrostu, muskularności i żywotności.
Swą rolę będzie jednak nadal odgrywać regularna naturalna selekcja – uważa Miller.
– Będziemy świadkami licznych epidemii – dodaje. To uwypukli znaczenie genetycznego systemu immunologicznego w przetrwaniu naszego gatunku.
scenariusz III:
Elektroniczna nieśmiertelność
Nurt zwany transhumanizmen widzi przyszłość ludzkiej ewolucji w przekraczaniu technologii biologicznych ograniczeń ciała. Ewolucja w starym rozumieniu zostaje zatem odsunięta na boczny tor – przyszłość należy do selekcji nienaturalnej.
Nick Bostron, kierownik Instytutu Przyszłości Człowieka na Uniwersytecie Oxfordzkim mówi, że darwinowska ewolucja wiąże się obecnie „z innymi rzeczami, które prowadzą do zmian ludzkiego stanu”, takimi jak klonowanie, modyfikacje genetyczne, robotyka, sztuczna inteligencja czy nanotechnologia.
Transhumaniści wskazują na liczne możliwości – od superżołnierzy poprzez nowy rodzaj sportowców czy nieśmiertelne jednostki, które dzięki dokładnemu skanowaniu mózgu będą mogły przenosić jego zawartość do komputera. Obok wiecznego życia takie „wirtualne” istoty będą w stanie „podróżować z prędkością światła”, jako że będą mieć formę informacji. Będą także myśleć znacznie szybciej i ograniczą swe potrzeby fizjologiczne do zera – twierdzi Bostrom w swym tekście pt. „ABC Transhumanisty”.
Jeśli dojdzie do tego, to będzie to początek nowej ewolucji.
– U wirtualnych jednostek selekcja ewolucyjna może zajść w taki sam sposób, jak u istot żywych – zauważa. Co ciekawe, może dziać się to znacznie szybciej, ponieważ sztuczna inteligencja może się szybciej reprodukować.
Oczywiście ma to też swoje mankamenty – dodaje Bostrom.
scenariusz IV:
Nowa era ewolucji i pozaziemskie kolonie
Jak mówi John Hawks, antropolog z University of Wisconsin, aby powstał nowy gatunek człowieka potrzebne są jakieś „nowe mechanizmy izolacyjne”.
Mimo trwającej ponad 30.000 lat częściowej izolacji populacji ludzkich zamieszkujących takie rejony świata, jak Australia czy Papua Nowa Gwinea, nie pojawił się jednak nowy gatunek człowieka.
Jednakże w odległej przyszłości, gdy dojdzie do możliwej kolonizacji planet położonych poza naszym układem gwiezdnym przez przybyszów z Ziemi, okazać się może, że owa izolacja sprzyjać będzie ewolucji.
– Jeśli będziemy mieli do czynienia z kosmicznymi podróżnikami, którzy udają się na podróż w jedną stronę, może być to wystarczający powód do pobudzenia ewolucji – mówi Hawks.
Hawks dodaje jednak, że gdy 14.000 lat temu niewielka grupa ludzi wyruszyła w podobną podróż dając początek rdzennym Amerykanom, to gdy 500 lat temu pojawili się tam Europejczycy, tamci byli wciąż takimi samymi ludźmi jak oni.
Tłumaczenie i opracowanie: INFRA
Źrodło: Nationa Geogaphic