Chupacabras, Wampir Moca, Bestia z Gevaudan, jak też cała zgraja innych potworów, mają ze sobą wiele wspólnego. Pojawiają się znikąd, zostawiają po sobie krwawy ślad i wiele szkód. Potem znikają. Nikt nie wie czym były i tak rodzi się legenda. Czy naprawdę nikt nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, czym są stworzenia dające o sobie znać pod postacią różnych kształtów i rozmiarów „chupacabras”? Wiadomo jednak, że w latach 70-tych miały one swego przodka – Wampira Moca.
W 1996 roku agencja Reuters podała następującą informację: egipska policja zastrzeliła dwa dziwne stworzenia należące do stada, które terroryzowało niewielką wieść Armant (ok. 300 km. na południe od Kairu), zabijając trzech mieszkańców i raniąc kilkunastu w serii kilku nocnych ataków. Według relacji, krwiożercze bestie miały przypominać „wielkie hieny lub dzikie psy” i choć lokalnym były znane jako „salaawwa” nie należały rzekomo do żadnego znanego gatunku.
Według Egipskiego MSW, zwierzęta te przybyły z Sudanu w poszukiwaniu nowych terenów łowieckich. Wiadomo było tyle, że dzięki obławie jedno ze zwierząt udało się zranić, drugie zabić i były to ostatnie informacje na ich temat.
W świecie, w którym corocznie na listę nowoodkrytych gatunków dodaje się parę pozycji i gdzie wciąż powtarza się słowa o wpływie ekspansji człowieka na życie dzikich zwierząt, historia o grupie hien atakujących wieś daje się wytłumaczyć zaburzeniem naturalnego rytmu ich życia. Egipska historia zawierała jednak w sobie podobieństwo do wielu innych opowieści.
W roku 774 n.e., w czasie panowania cesarza Leona IV zwanego Chazarem, przez Wschodnie Imperium Rzymskie przetaczały się plagi niemalże na biblijną skalę, po których zaczęto donosić o dziwnych drapieżnikach przypominających te, o których pisał Reuters. Ówczesny kronikarz, Denys de Tell-Mahre, opisywał te stworzenia jako podobne do wilków, choć o znacznie węższych pyskach i inaczej zbudowanych uszach, nie stroniące ponadto od ludzi. Hordy tych dziwnych psowatych wędrowały po Anatolii polując na tamtejszych chłopów. Twierdzono, że z łatwością łamały opór ofiar i znane były z wynoszenia dzieci z kołysek.
Bestia z Gevaudan w latach 60-tych XVIII w. stanowiła postrach miejscowości w departamencie Lozere. Kres psychozie strachu położył Jean Chastel, który zabił zwierzę w 1767 roku.
Wkrótce jednak okazał się, że stwory opisane w kronice wyżej wymienionego autora rozeszły się po świecie. Liczne bezimienne często bestie dopuszczały się ataków na ludzi, pożerały całe stada i rujnowały rolników. Jak dodaje kronikarz: „Gdy stwory zaatakowały stado kóz lub owiec, porywały od razu kilka z nich.” Najbardziej znana legenda o tego typu stworzeniach pochodzi jednak z późniejszego okresu, a na jej podstawie powstał nawet film pt. „Braterstwo Wilków”. Chodzi o słynną Bestię z Gevaudan znaną z makabrycznych ataków i sporej liczby ofiar.
W średniowiecznej, choć nieco koloryzowanej rzeczywistości, powinien był znaleźć się ktoś, kto uratuje chłopów z beznadziejnej sytuacji, ale zwyciężała proza życia.
Anomalne stworzenia i wszelkiego rodzaju stwory o różnych kształtach i rozmiarach, pojawiają się i znikają powodując nie tylko szok u tych, którzy mieli szczęście lub nieszczęście z nimi się spotkać, ale również wyrządzając znaczne szkody w gospodarstwach. Co ciekawe, scenariusz sprzed wieków powtarza się i w naszych czasach.
Wampir Moca
25 lutego 1975 roku jedna z portorykańskich gazet opublikowała jedno z pierwszych doniesień mówiących o fali tajemniczych ataków na zwierzęta, do których dochodziło w okolicach miasteczka Moca w zachodniej części wyspy. Stworzenie, które prasa ochrzciła potem mianem Wampira Moca zaczęło swą działalność w Barrio Rocha, gdzie dopuściło się masakry, jakiej nikt ponoć w okolicy jeszcze nie widział, zabijając piętnaście krów, trzy kozy, dwie gęsi i świnię, które odnaleziono dziwnymi punktowymi rankami, które wskazywały, że jakiś przedmiot lub narząd znalazł przez nie drogę do wnętrza ofiar. Autopsja wykazała, że coś wypiło krew zwierząt, a policjanci nie wierzyli w to, że psy mogły dopuścić się tego typu ataku, gdyż jak poprawnie uważano, nie byłyby one w stanie przeskoczyć przez ogrodzenia.
7 marca 1975 roku zabita została krowa Reya Jimeneza. Na jej głowie znaleziono podobne rany, jak i liczne zadrapania na ciele. Dodano ją do powiększającej się listy ofiar, która liczyła już 30 sztuk różnego rodzaju zwierząt.
Wraz z tym, jak ofiar i strat przybywało, Wampir Moca zaczął tworzyć własną legendę podobną do tej, którą obrosła słynna Chupacabras, jaka pojawiła się na Portoryko dwadzieścia lat po nim. Spekulacje odnośnie pochodzenia Wampira były zróżnicowane. Część ludzi wierzyła, że był to zmutowany „ptak”, podobny do tego, którego widziała Maria Acevdo z Moca. Taki stwór wylądować miał pewnej nocy na dachu jej domu i drapiąc w dach przeraził kobietę do granic wytrzymałości, na odchodne wydając z siebie przeraźliwy krzyk.
W przypadku opowieści o fali dziwnych wydarzeń często bywa tak, że ludzie mimowolnie donoszą o obserwacjach zjawisk, które podciągnąć możemy pod fenomen UFO. I choć nie zawsze są to doniesienia wartościowe, wspomnieć należy o tym, że latające talerze również nie czekały długo, aby pojawić się na niebie nad Moca. 12 marca 1975 roku Luis Torres ze swym synem i synową obserwował oświetlony obiekt, który pojawił się na obrzeżach miasteczka. Torres i jego rodzina oszacowali, że znajdował się nad polami, na których odnaleziono potem okaleczone zwierzęta. Parę dni później Cecilio Hernandez poinformował władze, że Wampir Moca, niezależnie czym był, w jedną noc zabił ponad 30 kur z jego hodowli. W ciągu zaledwie dwóch tygodni w podobny sposób zabitych zostało blisko sto zwierząt.
Ale w kryzysie i bezsilności związanej z atakami i stratami rolników, pojawiła się pewna nadzieja. Ten sam Luis Torres, który donosił o obserwacji UFO po raz kolejny znalazł się w centrum uwagi po tym, jak zabił dwa ogromne węże (dokładnie portorykańskie boa) o niespotykanych rozmiarach 180 cm. Według Torresa, natknął się on na gady w czasie, gdy przygotowywały się do ataku na krowę. Media uznały to za akt heroizmu kończący zagadkowy serial o okaleczeniach zwierząt, a miasto odetchnęło z ulgi. Na chwilę.
18 marca 1975 roku Wampir pozbawił krwi dwie kozy należące do Hectora Vegi z Barrio Pueblo. Ranki odnalezione na ich szyjach demaskowały drapieżnika, który jak się okazało, był bardziej głodny niż kiedykolwiek, bo następnej nocy powrócił do gospodarstwa Vegi zabijając kolejnych dziesięć a raniąc siedem kóz z jego hodowli. Dziesięć kolejnych zwierząt Vegi gdzieś zaginęło.
Scenariusz ataków Wampira Moca i Chupacabras był niemal identyczny. Zaatakowane zwierzęta posiadału punktowe rany i były w znacznym stopniu pozbawione krwi (fot. za: Inexplicata).
Po tym przypadku zareagowały władz a Senacka Komisja ds. Rolnictwa, której przewodniczył senator Miguel A. Deynes, odwiedziła gospodarstwo. Deynesowi towarzyszył także policjant, Samuel Lopez i inni funkcjonariusze. Po rozmowie z rolnikami, którzy doświadczyli strat, Deynes zażądał od miejscowej szefa policji, Astola Toledo, „podwojenia wysiłków w celu wyjaśnienia sytuacji”. Wydawało się, że jedno zwierzę, czymkolwiek jest, nie jest w stanie wyrządzać tak wielkiej liczby szkód. Co ciekawe dwie dekady po szaleństwach Wampira Moca, gdy podobnych czynów dopuszczała się na Portoryko osławiona Chupacabras, naczelnikiem policji był również pan o nazwisku Toledo.
Zwolennicy teorii o wężu-mordercy byli rozczarowani opinią dr Juana Rivero, herpetologa z Mayaguez, który stwierdził, że portorykański boa, który nie jest wężem jadowitym, nie byłby w stanie upolować ofiary o rozmiarach krowy. Ponadto wąż ten nie został przez naturę wyposażony w aparat do ssania krwi. Wampirem być nie mógł.
Felix Badillo nie wierzył własnym oczom, kiedy rankiem 25 marca 1975 roku znalazł w zagrodzie martwego prosiaka. Świni brakowało ucha, zaś z boku głowy miała ona spory otwór. Badillo nie wierzył w to dlatego, że jego pies, który do tej pory sprawował się bardzo dobrze, nocą nawet nie zaszczekał. Zdziwienie rolnika było jeszcze większe, kiedy okazało się, że dr Angel de la Sierra z Uniwerytetu Portorykańskiego wydał opinie mówiącą… że rana w głowie świni przypomina chirurgiczne cięcie wykonywane w eksperymentalnych badaniach nad głuchotą.
Z czasem Wampir Moca znudził się dotychczasową dietą i był gotów na coś nowego. 25 marca około godziny 10 w nocy, Juan Muniz został zaatakowany przez „przerażającego stwora pokrytego piórami”. Muniz wracał do domu w Barrio Pulido, kiedy natknął się na tajemniczego stwora, którego próbował przegonić ciskając w niego kamienie. Nie udało się, a ponadto sprowokował go do ataku. Stworzenie podlciało do niego zmuszając do ucieczki do domu sąsiada. Kiedy na miejsce powróciła uzbrojona grupa miejscowych, potwora nie było.
Do kwietnia 1975 roku Wampir Moca wyszedł poza granice rejonu, od którego wziął swą nazwę i rozpoczął masakry w skali całej wyspy. Do pierwszych ofiar w okolicy stolicy należał prosiak należący do Benigno Lozady z Guaynabo. W międzyczasie policja zaczęła coraz bardziej przekonywać się do „ludzkiego czynnika” stojącego za okaleczeniami. Wokół nieuchwytnego drapieżnika, co naturalne, zaczęły rodzić się legendy. Media próbowały znaleźć racjonalne wytłumaczenie na ów dziwny fenomen. Kiedy w jaskiniach niedaleko Moca natrafiono na kolonię nietoperzy, rolnicy znowu odetchnęli z ulgą. Niepokój powrócił, gdy okazało się, że nietoperze to roślinożercy żywiący się owocami.
[Fakt faktem, nie wiadomo do końca, jaką rolę w historii o Wampirze odegrały same media i na ile „fala” ataków była rzeczywiście falą. Ujmując rzecz prościej, ataki które zdarzały się na wyspie przez cały czas i były wynikiem aktywności dzikich zwierząt, po nagłośnieniu zostały powiązane ze sobą i przypisane tajemniczemu nieuchwytnemu drapieżnikowi.]
Na to, w jaki sposób opisywano wygląd Chupacabras, która była następczynia Wampira Moca wpływało zainteresowanie kosmitami i science-fiction. Nie przedstawiano jej już jako przerośniętego ptaka czy psa, ale jako krzyżowkę zwierzęcia, człowieka i kosmity (rys. za: Inexplicata).
2 kwietnia drapieżnik postanowił odwiedzić gospodarstwo należące do Isauro Melgara z Barrio Negro w pobliżu Corozal. Znaleziono tam martwych kóz i kilkanaście królików. Dla tego ubogiego rolnika była do dotkliwa strata, ponieważ żył z hodowli zwierząt. Bojąc się, że stworzenie może powrócić i dokonać dalszych szkód, Melgar postanowił na nie poczekać. Rozłożył też trutkę mając nadzieję, że drapieżnik, który pokusił się o jego króliki, pożre ją. Wraz z sąsiadami Melgar czekał do trzeciej w nocy, kiedy to postanowił zwolnić sąsiadów. Kiedy stróże rozeszli się, Wampir powrócił zabijając kolejne kilka zwierząt. Wzmogło to jednak tylko determinację Melgara.
5 kwietnia, około północy, Melgar i jego sąsiedzi usłyszeli dziwny dźwięk, który poruszył zwykle cichą wieś. Między drzewami ujrzeli oni dziwną postać i jak się okazało, wizyta pociągnęła za sobą śmierć kilku kóz. Ze stoickim spokojem, mimo dotkliwych szkód, Melgar powiedział mediom, że „cokolwiek zabiło kozy, nie było człowiekiem. Oczywiście w wampiry nie wierzę, ale nie mogę określić, co to było.”
Po dwóch miesiącach sensacji i morderstw, w mediach zaczęły pojawiać się oficjalne rządowe komunikaty. Dr Benedicto Negron, weterynarz z Departamentu Rolnictwa zauważył, że „sytuacja jest poważna” i to na tyle, że wyspie grozi wybuch masowej histerii. W wydaniu nieistnijącej już dziś gazety El Mundo z 9 kwietnia pojawił się nawet artykuł ponaglajacy rząd do rozwiązania tajemnicy ataków.
Podobnie, jak w przypadku ataków Chupacabras z 1995 roku, zainteresowanie z oficjalnej strony niewiele zmieniło i ataki trwały. Co więcej, folklor pomieszany z science-fiction wpłynął na powstawanie nowych miejskich legend. Zaczęto także widywać UFO, głównie nad miastami Santa Rosa i Cerro Gordo. W czasie jednego z incydentów wielki walcowaty pojazd miał zawisnąć nad domem rodziny z Cupey pozwalając im na 45 minutową obserwację.
13 maja 1975 roku, Jose Santos z Corazal natknął się na dziwną istotę wydającą charakterystyczne dźwięki przypominające skamlenie szczeniaka. Miała okrągłą głowę, owłosiony ogon i duże oczy. Santos uznał, że nie jest to żadne ze znanych mu stworzeń, jakie występują na Portoryko. Jeśli idzie o spotkania z obiektami UFO, ich szczyt przypadł na maj 1975 roku. Co ciekawe fala obserwacji miała miejsce równocześnie z falą ataków. W jednym z przypadków świadkami byli psycholog i astronom, którzy zaobserwowali przelot trzech dziwnych obiektów nad Fajardo. Obaj nie potrafili powiedzieć, czym dokładnie były owe obiekty.
Wieczorem 17 maja 1975 roku, obiekt UFO przeleciał nad domem w Park Gardens. Trzy kobiety, które rozmawiały na ganku domu zauważyły jasną kulę, która manewrowała tuż nad budynkiem. Podobnych obserwacji dokonano w innych miejscach stolicy, w tym nad Fortem San Cristobal w najstarszej części miasta. Podobna obserwacja miała miejsce w Condado Lagoon, gdzie obserwatorzy mówili o UFO, które wyłączyło światła, ale wciaż pozostawało widoczne jako czarna masa na niebie.
Wampir Moca szalał do lata 1975 roku. 25 czerwca zabił 25 zwierząt w gospodarstwie w okolicach miasta Isablela. W Yauco pozbawił życia 15 kogutów, które hodowca przygotowywał do popularnych na wyspie walk. Potem jednak aktywność stworzenia malała, podobnie jak apetyt, bowiem wszystko urwało się okolicach sierpnia.
Kolejne ofiary ataku. Latynoskie media regularnie donoszą o coraz to nowych ofiarach Chupacabry, nieco rzadziej o jej kolejnym zdjęciu czy zwłokach. Oczywiście mało kiedy są to ciekawe materiały (fot. za: Inexplicata).
John Keel, znany pisarz, który podejmował tematykę spotkań z nieznanym w swej książce pt. „The Eight Tower” („Ósma wieża”) dokonał pewnych obserwacji odnośnie scenariuszy przypominających ten o Wampirze Moca czy Chupacabras. Jednym z nich była m.in. trudność w schwytaniu stworzenia a nawet jego odporność na ostrą amunicję. Keel wysnuł dość dziwną tezę mówiącą o bardzo egzotycznej budowie takich paranormalnych stworzeń. Twierdzi on, że jeśli istota taka, posiadająca wiele oryginalnych cech i zdolności, pojawi się na świcie, może przebywać na nim dość krótko, gdyż dezintegruje się. Czy jednak jest to wytłumaczenie dla fali ataków związanych z wysysaniem krwi?
[Nie mniej jednak nie jest to żadne wytłumaczenie. Podobne zbiorowe akty zainteresowania zjawiskami paranormalnymi to niezwykle ciekawy temat z socjologicznego punktu widzenia. Rodzą się wtedy i utwierdzają nie tylko nowe mity i legendy, ale z czasem wszystko zaczyna łączyć się z UFO. Aktywność dziwnych obiektów tłumaczyć można działalnością Amerykanów, którzy być może widząc rodzący się przykład masowej histerii na karaibskiej wyspie, postanowili poczynić kilka obserwacji, które mogłyby wydać się przydatne. Nie da się ukryć, że południowoamerykańskie społeczeństwa są dość otwarte na wszelkie informacje o zjawiskach niezwykłych i jest to kolejny powód dlaczego z tego regionu tak często dochodzą do nas informacje o wszelkiego rodzaju niezwykłościach.-przyp.INFRA]
Kolejne deja vu
Chupacabras bardzo dobrze zadomowiły się we współczesnej mitologii. Rysopis potwora różni się w zależności od regionu. Amerykanie np. określają tym mianem dotknięte świeżbem kojoty lub psy (fot. za: news.nationalgeographic.com)
Coś podobnego do fali ataków Wampira Moca miało miejsce na Dominikanie oddzielonej od Portoryko wąską Cieśniną Mona. To właśnie ona trzy lata po fali zainteresowania Wampirem stała się wręcz legendą. Ataki na zwierzęta zintensyfikowały się przy granicy Dominikany z Haiti na przełomie 1977 i 1978 roku. Szereg incydentów był niemalże powtórką scenariusza z Portoryko. Brutalnym i masowym atakom na zwierzęta towarzyszyły obserwacje dziwnych obiektów i spotkania z tajemniczymi istotami, które nękały pracowników plantacji trzciny cukrowej z miasta Barahona. Mówili oni o gigantycznym „psie”, który atakuje nocami ich zwierzęta. Dysponował on ponoć ogromną inteligencją, będąc w stanie dobierać się do pozamykanych klatek, w których wysysał z ofiar krew. Do tych zaliczały się głównie kury, króliki i… koty. Władze Dominikany odrzuciły wszelkie teorie o paranormalnym drapieżniku oświadczając, że wszystko jest „niesmacznym żartem” mającym na celu wywołanie sensacji. Miejscowi jednak nie godzili się z tymi oskarżeniami uświadamiając władzy, że trudno byłoby im ponosić takie szkody dla żartu.
Dominikańska gazeta El Caribe donosiła w grudniu 1978 roku, że dziwne zwierzę przypominające psa atakuje domowe zwierzęta: „Zgodnie z miejscowymi wierzeniami za wszystko odpowiedzialni są baca lub dundun, istoty związane z kultem voodoo. Mówi się także, że może być to zły duch zesłany przez któregoś z czarowników, albo też czarownica, która złamała pakt z nieczystymi siłami i tuła się po nocy.” Oczywiście tam, gdzie istnieje silna wiara w zjawiska paranormalne, pojawią się również postaci nie z tego świata. Mieszkańcy wsi nie widzieli jednak, jak ich sąsiedzi z wielkich miast, UFO, ale duchy i czarownice. Ci drudzy spotykali już istoty z bardziej współczesnej mitologii, a więc załogantów UFO. To spotkało pięć kobiet z Santo Domingo, stolicy kraju, w listopadzie 1978 roku.
A wniosek?
W wieku przypadkach ataki drapieżników o rzekomo paranormalnej naturze przebiegają według scenariusza, którego zrozumieć nie potrafimy. Począwszy od zabójcze hieny z Egiptu, przez Bestię z Gevaudan, po dzisiejsze przypadki, widzimy w nich szereg podobieństw. Zbieżności między Wampirem Moca a jego późniejszą „odsłoną” w postaci Chupacabras są aż nazbyt widoczne. Pierwszym z wielu jest dieta, przebieg ataków a także reakcja społeczeństwa, mediów i władz. Wydaje się nawet, że to nie jedyne zbieżności. Można pokusić się o stwierdzenie, że podobne wydarzenia mogą mieć naturę cykliczną.
Zarówno w latach 70-tych, jak i dwadzieścia lat później, zjawisko paranormalnych drapieżników rozpoczęło się na Portoryko, a potem rozeszło na cały region. Opisy samej istoty były jednak bardzo różne i każda „chupacabras” wyglądała właściwie inaczej. Potem następował okres spokoju. Interesujące jest to, kiedy panika wokół legendarnego już „wampira” wybuchnie na nowo.
[Pewne jest natomiast, że ów wzorzec dotarł również do Europy. Szczególnie wiele relacji na temat chupacabras dociera zza naszej wschodniej granicy, choć ich przyczyny jak się często okazuje, są mniej paranormalne. Także w Polsce pojawiły się kilkakrotnie podobne sensacyjne doniesienia, zwykle jednak kończyło się na niepotwierdzonych informacjach. Warto jednak na powyższych przykładach zauważyć rozwój paranormalnej legendy, która w ciągu bardzo krótkiego czasu zaczęła przekraczać granice. Sprawa Wampira Moca i pokrewnych mu stworzeń nie jest zatem jedynie zagadką dla biologów i utrapieniem dla rolników, ale i ciekawym fenomenem z punktu widzenia socjologicznego.-przyp.INFRA]
Opracowanie i tłumaczenie: INFRA
Autor: Scott Corrales
Źródło: Inexplicata – the Journal of Hispanic Ufology
Grafika w nagłówku: Chupacabras, autor nieznany