Aby odwiedzić sieć nieznanego pochodzenia tuneli nie trzeba wcale wybierać się w Andy czy inne miejsca, gdzie kwitły wielkie cywilizacje. Na obszarze od Hiszpanii po Węgry natknąć się można na tajemnicze podziemne korytarze o nieznanym przeznaczeniu, zwane w Niemczech „erdstallami”. Największa ich koncentracja przypada na Bawarię, choć pojawiają się także we Francji i Szkocji. Niektórzy badacze twierdza, że pochodzą one z neolitu. Do dziś tajemnicą pozostaje to dlaczego ich istnienie owiane było taką tajemnicą i czemu ich twórcy nie pozostawili po sobie żadnego śladu…
____________________
Matthias Schulz, Der Spiegel
Beate Greithanner, właścicielka gospodarstwa mlecznego, wchodzi na porośnięte trawą zbocze Doblbergu w Bawarii i pokazuje na dziurę w ziemi: – Tu pasła się krowa i nagle wpadła – mówi. Pod nieszczęsnym zwierzęciem rozstąpiła się ziemia.
Dzień po utworzeniu się krateru, Rudi Greithanner, mąż Beate, postanowił zbadać otwór. Wpatrując się w ciemność czeluści zastanawiał się, czy mogła ona służyć za schron lub miejsce ukrycia skarbów. Kiedy wpełzł do środka okazało się, że to tunel, który stopniowo zagłębiał się w ziemię, tworzy meandry niczym jelita wielkiego prehistorycznego gada. W pewnej chwili rolnik był już tak daleko, ze nie słyszał, co dzieje się na górze. Spanikował, kiedy zaczęło brakować mu powietrza i szybko skończył swoją przygodę z eksploracją tunelu.
Greithannerowie, którzy mieszkają w miasteczku Glonn niedaleko Monachium są „właścicielami” tajemniczego podziemnego labiryntu, jakie w krajach niemieckojęzycznych zwie się „Erdstall”. Biegnie on pod ich posesją, mierzy co najmniej 25 m. długości i według specjalistów pochodzi ze średniowiecza. Nie wszyscy się jednak z tym zgadzają uważając, że erdstalle, które według legend stanowić mają mieszkanie mitycznych istot, są znacznie starsze.
Erdstall w Neustift im Mühlkreis w Austrii (fot. wandern.com)
Uczeni, którzy pojawili się na posesji Greithannerów pod koniec czerwca 2011 r. chcieli rozwiązać (przynajmniej częściowo) zagadkę labiryntu. Trzej członkowie tzw. Grupy Roboczej ds. Badań Erdstalli odstawili grubą betonową płytę zakrywającą wejście i weszli do środka.
Kierujący nimi Dieter Ahlborn przecisnął się przez korytarz mierzący jedynie 70 cm wysokości. Jego towarzysz, Andreas Mittermüller, musiał wyjść na zewnątrz kiedy poczuł się źle z powodu braku tlenu. Ahlborn szedł dalej, aż światło jego lampy ujawniło obecność rozkładającego się kawałka drewna. Badacz podniósł go ostrożnie wiedząc, że może być to poważna wskazówka w spekulacjach na temat wieku struktury. W międzyczasie ekipa z Krajowego Biura ds. Ochrony Zabytków z Monachium oznaczyła trasę tunelu kolorową taśmą, a następnie użyła do jego zbadania georadaru.
Prace badawcze w tym niezwykłym zabytku z dalekiej przeszłości trwają. Co ciekawe, podobne podziemne labirynty znajdowane są na obszarze od Hiszpanii po Węgry i nikt nie wie, dlaczego powstały. W samej Bawarii znaleziono co najmniej 700 podziemnych komnat, zaś w Austrii ok. 500. Mają one przeróżne lokalne nazwy takie jak „Schrazelloch” („Skrzacia dziura”) czy „Alraunenhöhle” („Grota mandragory”). Według legend, miały zbudować je i zamieszkiwać mityczne stworzenia. Inni wskazują, że korytarze stanowiły rozległy system ewakuacyjny z zamków i twierdz . [W Polsce legendy a nawet relacje o znajdowaniu podobnych tuneli są również dobrze znane, jednakże dowodów na ich istnienie do tej pory brak. Dla przykładu, opowieści o sieciach tuneli znane są dobrze mieszkańcom Jury Krakowsko-Częstochowskiej, a jeden z przykładowych podziemnych korytarzy miał ciągnąć się od zamku w Olsztynie do Jasnej Góry – przyp.tłum.]
W rzeczywistości tunele te mierzą często od 20 do 50 m. Większe z nich pozwalają, aby zmieścił się w nich wyprostowany człowiek, jednak aby przebyć inne, badacze musieli poruszać się kucając. Najmniejsze tunele mierzą zaledwie 40 cm średnicy.
Bawaria jest dosłownie „pocięta” siecią podobnych podziemnych tuneli i nikt nie wie, dlaczego tak się dzieje. Wiele z nich jest połączonych z miejscami dawnych osad. Niekiedy wejścia do tuneli znajdują się w starych domach, w pobliżu kościołów, ale i pośrodku lasu. Atmosfera w ich środku jest duszna i klaustrofobiczna, przez co bardziej przypominają one zwierzęce nory.
Wąski korytarz – duży problem
Półki i nisze są charakterystycznymi elementami erdstalli. Czy służyły za miejsce spoczynku skrywającym się w nim ludziom?
Jeśli ktoś ma ochotę na zwiedzanie tuneli, Vinzenz Wösner –właściciel zajazdu, oferuje wycieczkę „na czworaka” do tunelu w Münzkirchen w północnej Austrii. Podróż zaczyna się w bufecie, po czym schodzi się do piwnicy, gdzie znajduje się zakryty drewnianymi wrotami otwór. Jak mówi przewodnik, nie pozwala tam wchodzić ludziom z chorobami serca.
Loch ten nie ma praktycznego zastosowania jako spiżarnia lub schron, gdyż miejscami jest niezwykle wąski, a zimą wypełnia się wodą. Brak jakichkolwiek śladów użytkowania wskazywał, że dawniej nie służył on jako podziemna obora czy coś podobnego.
Temat konstrukcji sieci korytarzy nie jest poruszany w żadnym źródle historycznym. Archeologów z kolei zaskakuje fakt, że tunele te są całkowicie puste, jakby ktoś wysprzątał z nich wszystkie resztki lub jakby stanowiły mieszkanie dla duchów. W ich wnętrzu nie można natrafić na dosłownie nic.
Ich tajemnica do niedawna zgłębiana była jedynie przez archeologów-amatorów. Pionierem badań nad erdstallami był duchowny Lambert Karner (1841 – 1909). Według jego relacji, udało mu się dostać do 400 podobnych struktur, w których oświetlał sobie drogę chybotliwym płomieniem świecy i „czuł się jak robak”.
Korytarze te stały się potem tematem często dziwacznych rozważań dla historyków. Spekulowali oni, że stanowiły one „zimowe schrony dla plemion teutońskich” lub więzienne lochy dla osób niepełnosprawnych. Wyjaśnienia zorientowane bardziej „ezoterycznie” mówiły o nich jako o „miejscach pustki”.
Ahlborn, który stara się wyjaśnić zagadkę Erdstall połączył w swej grupie siły wielu dziedzin. W badaniu tuneli udział biorą speleolodzy, geografowie i inżynierowie, tacy jak Nikolaus Arndt, który pracował przy budowie metra w Indiach i systemu kanalizacji na libijskich pustyniach.
Wystawa, która powstała w bawarskim Passau ma za zadanie przybliżyć ludziom tajemnicę tych struktur, nazywając je „największa zagadką Środkowej Europy”. Uważa się, że 90% z nich nadal czeka na odkrycie lub zbadanie. O tym, jak trudno natrafić na te konstrukcje świadczy historia Jozefa Wasmeiera z Beutelsbach w Dolnej Bawarii. Niedaleko jego gospodarstwa znajdował się zamek, który zburzono w XVIII w. – Zgodnie z legendami, z wzgórza zamkowego odchodziła sieć tuneli – mówi Wasmeier, który wraz z kilkoma przyjaciółmi postanowił się do nich dokopać. Kopali dzień po dniu, głównie wieczorami, aż ostatecznie natrafili na podziemny loch. Prowadził on do dość unikatowej galerii, ze ścianami wykonanymi „z piasku”. Korytarz prowadził 4 m. w dół, po czym meandrował dalej. Na końcu zwężał się.
Sam znalazca, rolnik, czuje czasem wielki spokój po wejściu do tunelu: – Ma się wrażenie, że jest się Indianinem Hopi – mówi. Oni również przesiadują w jaskiniach, kiedy chcą otrzymać odpowiedź na jakieś pytanie.
Jak stare są jednak te tunele? Członkowie grupy badawczej byli tak zdeterminowani w poszukiwaniu odpowiedzi, że z własnej kieszeni sfinansowali badania próbek pyłków. Przeprowadzono także kilka prób datowania metodą radiowęglową, która wykazała, że korytarze powstały między X a XIII w. Kawałki węgla drzewnego znalezione w Höcherlmühle wskazywały jednak, że pochodzą one z okresu między 950 a 1050 r.
Wasmeier wewnątrz tunelu
(fot. Ben Behnke / Der Spiegel)
Innego zdania jest Heinrich Kusch z austriackiego Grazu, który wskazuje, że wyniki te nie są poprawne i nie mówią o prawdziwym wieku tuneli. Przypuszcza on, że powstały one przed 5000 lat, w epoce kamienia. Kusch przez kilka lat poszukiwał tych „wrót do świata podziemnego” w austriackim Steiermarku.
Analizy wskazywały jednak, że tunele są pozostałością po średniowieczu i okresie „wędrówki ludów” (IV-VI w.), kiedy plemiona opuszczały swe siedziby i porzucały miejsce spoczynku przodków. Sugerowano, że podziemne tunele stworzono w celu ich kultu.
Jasne jest, że zostały one wykopane przez profesjonalistów. Zygzakowate tunele tworzono po to, aby uniknąć nacisku gleby, bowiem nie używano w nich systemu podpór. Z kolei w początkach XIII w., wejścia do tuneli zasypano gruzem, który zawiera ślady gotyckiej ceramiki.
Ale to nie jedyne kontrowersje związane z tunelami. Niektórzy wierzą, że używano ich jako lochów dla kryminalistów, zaś w opinii innych miały one znaczenie lecznicze, a chorzy pozostawiali w nich swoje przypadłości. Pojawią się także opinie mówiące, że używali ich druidzi.
Dzięki międzynarodowym wysiłkom udało się ustalić nowe fakty. Okazuje się, że podobne podziemne galerie znaleźć można w Irlandii, Szkocji, a także w pewnych miejscach w środkowej Francji. Ich układ odpowiada w dziwny sposób trasom wędrówek iroszkockich mnichów, którzy przybyli z celtyckiej północy odbywając wędrówki po kontynencie w charakterze misjonarzy.
Ahlborn spekuluje, że wczesnochrześcijańscy misjonarze przywieźli także ze sobą pewne pogańskie przekonania, które stanowiły pozostałości po druidycznych koncepcjach życia po życiu. Właśnie w nich swój początek mogą mieć tajemnicze korytarze. Być może służyły one jako „więzienia” dla demonów, złych karłów lub nieumarłych. Niektóre z nich zawierają śladowe ilości kamieni budowlanych lub szczątki drzwi lub zamków. W korytarzu z Bösenreutin niedaleko Lindau nad Jeziorem Bodeńskim widnieje wizerunek ogoniastego gnoma. Czy były to zatem świątynie dla przesądnych?
Hipoteza schronów
Skomplikowany układ erdstallu z miejscowości Bad Zell w Austrii
Takie wyjaśnienie nie zadowala wszystkich a jedną z takich osób jest Josef Weichenberger, który uważa erdstalle za „zwykłe schrony”. Ten archiwista od 34 lat przeczesuje podziemne labirynty, o których co jakiś czas informują go natrafiające na nie ekipy budowlane. Nie ma dla niego ani zbyt ciasnych, ani zbyt wilgotnych korytarzy.
Według Weichenbergera, tunele w jego rodzimej Austrii powstały w XI w., kiedy trwała wędrówka Bawarskich rolników na wschód, w poszukiwaniu ziem leżących nad Dunajem. Starając się wydrzeć swe poletka dziczy, nie byli oni całkiem bezpieczni, gdyż swą aktywność nasilali Madziarowie. Według badacza, erdstalle stanowiły schrony, w których skrywali się gospodarze wraz z dobytkiem i używano ich jeszcze w XVIII w.
W wersji Weichenbergera, uciekinierzy zasiadali w podziemnych dobrze ukrytych galeriach, kiedy napastnicy bezskutecznie przeczesywali domostwo w poszukiwaniu dóbr. Oferuje on także wzmiankę źródłową opowiadającą historię kobiety przebywającej w erdstallu, która bojąc się wykrycia, udusiła swoje płaczące dziecko.
Jeden z ostatnich przebadanych przez Weichenbergera korytarzy biegnie pod kościołem w austriackim Kleinzwettl, który stanowił niegdyś fortecę, pod którą rozciąga się szereg korytarzy o długości 62 m., do których wejście znajduje się pod granitową płytą.
Aby uwiarygodnić swą teorię, Weichenberger zaryzykował nawet survivalowy eksperyment, w którym wraz z dwoma kolegami zamknął się w erdstallu na 48 godzin. Test udał się, choć głównie doskwierał im brak tlenu. Kiedy oddychanie stało się uciążliwe, opuścili oni kryjówkę.
Co to jednak oznacza?
W erdstallach o bardziej skomplikowanej budowie, przejścia z jednej części do drugiej oddzielone są wąskimi przesmykami.
– Niektóre z tuneli rzeczywiście używane były jako schrony, ale w znacznie późniejszym okresie – mówi Ahlborn dodając, że niekiedy służyły też za toalety lub zsypy na śmieci.
Austriacka speleolog, Edith Bednarik jest także pewna, że nie umożliwiały one skutecznej ochrony przed niebezpieczeństwem. Wskazuje ona m.in., że większości tuneli brak bardziej przestrzennych sal, gdzie mogliby pomieścić się ludzie. Ciasne i pozbawione powietrza korytarze nie posiadają także „wyjść awaryjnych”, czyli alternatywnych dróg ewakuacji ani systemów wentylacji i z pewnością dla uwięzionych w nich ludzi stałyby się śmiertelnymi pułapkami. Jeśli jednak ludzie średniowiecza zdołali w jakiś sposób upchnąć się w tych korytarzach, dlaczego są one zupełnie puste? Wygląda na to, że nikt nigdy w nich niczego nie zgubił, ale nawet nie pozostawił śladów jedzenia czy pochodni.
Z tych tajemniczych przyczyn erdstallom przypisuje się funkcję sakralną, a dla wielu szczególnie atrakcyjna wydaje się idea „komnat dusz”. Zgodnie z nią, tunele stanowią miejsca, w których dusze zmarłych oczekują drugiego przyjścia Jezusa, kiedy powoła on ich z powrotem do życia. Idea czyśćca utrwaliła się w XII w. i pozwalała duszom osób grzesznych na dostanie się do nieba. Groty mogły być zatem wykorzystywane w tym właśnie religijnym celu.
Niestety, pogląd ten nie wyjaśnia dlaczego struktury te stanowiły taki sekret i dlaczego erdstalli nie ma w Szwajcarii czy choćby w Schwarzwaldzie. Na chwilę obecną tajemnica ta pozostaje nierozwiązana. Na temat podziemnych tuneli nie powstała dotąd żadna rozprawa doktorska a uczeni prawie nic o nich nie wiedzą…
_____________________
Autor: Matthias Schulz
Źródło: Der Spiegel
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)