Mieszkańcy okolic jeziora Łabynkyr w Jakucji twierdzą, że żyje w nim zagadkowy „Czort” (ros. Чёрт) – niegdyś zmora okolicznych hodowców reniferów. W zimie wybijał on ponoć w lodzie szczeliny, dzięki którym oddychał. Niekiedy też spotykany był w sąsiednim jeziorze Worota, gdzie w latach 50-tych widzieć go mieli członkowie ekspedycji z ramienia Akademii Nauk. Niestety, od bardzo dawna łabynkyrskiego Czorta, jednego z wielu wodnych potworów Rosji, nikt nie widział…
____________________
Wadim Czernobrow
Witaj jezioro!
Legendarne Jezioro Łabynkyr (Łabyng-kyr) leży we wschodniej części Jakucji (Republiki Sacha). Zgodnie z wieloma relacjami i obserwacjami (prowadzonymi między innymi z helikopterów) zamieszkuje je „potwór” – olbrzymie zwierzę, być może pochodzenia reliktowego. Jezioro położone jest na wysokości 1020 m n.p.m., rozciąga się z północy na południe na długości 14.3 km, jego szerokość jest wszędzie jednakowa – ok. 4 km, a głębokość sięga 52 m. (przy przejrzystości wody w części północnej do 10 m.). Temperatura wody, nawet w upalne dni nie przewyższa 9 stopni, a przy dnie wynosi od 1.3 do 2 stopni Celsjusza. Na jeziorze znajdują się 3 wyspy, w tym jedna o średnicy 30 m. (na samym jego środku). Miejscowi twierdzą, że wyspa ta od czasu do czasu pogrąża się pod wodą (co prawdopodobnie jest optyczną iluzją, bowiem poziom wody w jeziorze jest praktycznie niezmienny).
W odróżnieniu od innych jezior (np. w Szkocji i Irlandii), które mają stanowić dom „potworów”, Łabynkyr przez część roku skuwa lód, choć pojawia się on znacznie później niż w przypadku innych zbiorników w regionie. Kiedy po nich jeżdżą już ciężarówki, na Łabynkyrze nie ma jeszcze nawet cienkiej warstewki lodu. Co jednak dzieje się z zagadkową istotą, gdy jezioro zamarza? Co drugi z miejscowych twierdzi, że zimą na powierzchni lodu pojawia się kilka dużych otworów (zwanych „czarcimi oknami”), wokół których widywane są ślady dużego zwierzęcia. Choć inni tego nie potwierdzają przyznają, że nie tylko jazda, ale nawet spacery po łabynkyrskim lodzie są niebezpieczne. Bywają miejsca, gdzie jest on bardzo cienki i może się zapaść nawet podczas kilkudziesięciostopniowych mrozów.
Położenie Łabynkyru na mapie Federacji Rosyjskiej. Jezioro leży na Wyżynie Ojmiakońskiej, u podnóża gór Suntar-Chajata. Przepływa przez nie rzeka Łabynkyr (za: Wikipedia).
Rejony jeziora są stosunkowo rzadko odwiedzane przez ludzi. Najbliższe miejscowości, Kujdusun i Tomtor (gdzie w 2004 r. padł rekord zimna wynoszący – 72.2 stopnia Celsjusza), leżą 105 km dalej na północ. Mieszkańcy innych części Jakucji oraz sąsiedniego obwodu magadańskiego rzadko kiedy zbliżają się do Łabynkyru, choć położone w jego sąsiedztwie jeziora, takie jak Alysardach, Mjamiczi czy mniejsze zbiorniki stanowią cel częstych wypraw wędkarskich. Nie dzieje się tak z powodu bojaźni przed siłami nieczystymi a raczej z obawy przed popsuciem stosunków z tubylcami, którzy do Łabynkyru mają stosunek bardzo szczególny. „Potwora tam nie ma, to wszystko legendy ale jezioro jest niezwykłe, może nawet święte!” – mówią zarówno Jakuci z Tomtoru jak i Rosjanie z Kujdusunu.
Pierwsze relacje
Dziś wśród miejscowych trudno już znaleźć osoby, które widziały potwora. Większość opowieści pochodzi sprzed wielu lat, a ostatni świadkowie jego obserwacji odeszli pod koniec XX wieku. Jeden napotkany 80-letni starzec powiedział: – Niedawno zmarł mój znajomy, który był ode mnie 20 lat starszy. On to coś widział! Ale cholera wie, co to za potwór?!
Jakut Dima zapytany o potwora tylko machnął ręką:
– Niczego tam teraz nie ma!
– A było?
– Może i było, a teraz to wiadomo jaką mamy ekologię!
– Nie wierzy pan swoim przodkom?
W odpowiedzi zamilkł. Niemniej jednak niektórzy mieszkańcy Tomtoru uważają, że jezioro od zawsze zamieszkuje jakieś niezwykle agresywne zwierzę. Według lokalnych opowieści miało ono kiedyś ścigać rybaka, a innym razem połknęło płynącego postrzelonego zdziczałego psa. Kierowca Siergiej Trunow opowiedział, że jakiś nieuchwytny stwór zaciągnął pod wodę czyjeś dziecko…
Najczęstszymi ofiarami bywały renifery. Do niezwykłego wypadku miało dojść, kiedy jeden z pasterzy postanowił przywiązać swoje zwierzęta do wystającego z lodu pnia. Podczas gdy rozpalał ognisko na brzegu usłyszał trzask, pień zakołysał się, lód pękł i coś ogromnego wciągnęło renifery w szczelinę. Zwolennikom szkockiego Nessie coś takiego się z pewnością nawet nie śniło…
Relacje o „potworze” są z reguły do siebie podobne: zazwyczaj mówi się o czymś „ogromnym, koloru ciemno-szarego z wielką głową”. Jest ona wielkości tradycyjnej tratwy, jaką budują miejscowi z 10 pni. Dla mieszkańca centralnej Rosji takie określenie, przy założeniu, że pień średnio ma średnicę 30-40 cm, dawałoby wynik 3-4 m. szerokości. Dużo! Jednak jak się okazuje, w tamtym rejonie drzewa są znacznie cieńsze. 10 złożonych razem pni daje 1.2-1.5 metra.
Doniesienia o gigantycznych rozmiarach stworzenia miały potwierdzać rewelacje kołchoźnika Piotra Winokurowa, który na północnym brzegu przypadkowo znalazł fragment zwierzęcej szczęki. Była ona ponoć tak ogromna, że „postawiona pionowo, byłaby wysokości jeźdźca na koniu”… Ustalić jej realnych rozmiarów jednak nie sposób, bowiem znalezisko zaginęło, podobnie zresztą jak sam Winokurow. W sąsiadującym z Łabynkyrem jeziorze Worota również niejednokrotnie obserwowano rzekomego potwora. Do najbardziej wiarygodnych świadków można zaliczyć kierownika geologicznego oddziału Wschodniosyberyjskiej Filii Akademii Nauk ZSRR, W. Twierdochliebowa oraz geologa B. Baszkatowa, którzy w swoim dzienniku podróży pod datą 30 lipca 1953 r. zapisali:
Łabynkyrski Czort według W.Czernobrowa (za: kosmopoisk.org). Niekiedy opisuje się go jako istotę podobną do wymarłych plezjozaurów. Inne relacje wskazują na podobieństwo do orki.
„To coś płynęło i to całkiem blisko. Było to coś żywego, jakieś zwierzę. Wpierw płynęło wzdłuż jeziora a potem skręciło wprost w naszą stronę. Wraz z tym jak się zbliżało poczuliśmy dziwne odrętwienie. Na powierzchni wody widać było ciemno-szary korpus… Wyraźnie widoczne były dwie symetryczne plamy, podobne do oczu zwierzęcia, a z jego ciała wystawało coś w rodzaju ‘pałki’… Widzieliśmy tylko niewielką część stworzenia; pod wodą musiała skrywać się ogromna masa cielska. Monstrum porusza się: unosi się nieco nad wodę, następnie ciężko opada i całkiem zanurza. Otwiera paszczę, łapie rybę… Nie było wątpliwości: widzieliśmy ‘Czorta’ – legendarnego w tych stronach potwora”.
Publikacja tych dzienników oraz artykuły o „monstrach z północy” w gazecie „Młodzież Jakucji” były główną przyczyną zorganizowania szeregu ekspedycji nad Łabynkyr. W maju 1960 r. grupa uczniów 10-tych klas (licealistów – przyp.tłum.) spędziła tam miesiąc. Latem 1963 r. 18-osobowa grupa na czele z B. Baszkatowem i innym naukowcami z Akademii Nauk przeprowadziła długotrwałe poszukiwania. W 1969 r. miała miejsce ostatnia próba odnalezienia potwora. Bez skutku.
Pewne wątpliwości
Na przełomie lipca i sierpnia 1962 r. oficjalnie głos zabrali w tej sprawie ichtiolodzy poddając w wątpliwość istnienie legendarnej istoty. Ich zdaniem „potwór” był jedynie „załamaniem światła na wodzie”. Wśród krytyków „Nessie północy” znalazł się pracownik Instytutu Zoologii, A.N. Tołstow, którego zdaniem świadkowie widzieli ogromnego 5-metrowego suma ważącego ok. 300 kg (ta wersja okazała się być niemożliwa, bowiem w Łabynkyrze w ogóle sumów nie ma). A. Pankow z kolei utrzymywał, że „potworem” mógł być stary, stuletni szczupak (to realna możliwość, aczkolwiek w tych okolicach nigdy takich okazów nie widziano).
Największą rybą w jeziorze jest miętus, zwany tutaj „gospodarzem”. Oprócz niego Łabynkyr zamieszkuje co najmniej 20 gatunków ryb, tak więc pokarmu dla potencjalnego gigantycznego zwierzęcia brakować nie powinno.
Czas ciszy
Widok z brzegu Łabynkyru (fot. za: itogi.ru)
Po początkowym wzroście zainteresowania Łabynkyrem nastąpił czas kiedy przez 30 lat na jego brzegu nie stanęła noga naukowca. Jedynym stałym mieszkańcem tamtych rejonów był niejaki Aljams – postać niezwykle barwna. Był to nieco szalony były więzień pobliskiego Gułagu (należy pamiętać, że do lat 50-tych w okolicach tych znajdowały się obozy pracy, do których zsyłano „nieprawomyślnych” obywateli). Aljams po odbyciu kary postanowił nie wracać w rodzinne strony i zamieszkał na Łabynkyrem. Łowił tam ryby, które później wymieniał u przyjezdnych na żywność i wódkę, a następnie podchmielony opowiadał takie historie, od których u słuchaczy oczy szeroko się otwierały. Dowiadywali się, że „potwór” w każdą pełnię musiał otrzymywać specjalną „daninę”. Podobno Aljams przykuwał uwagę swymi opowieściami, których zakończeniem niezmiennie było wypraszanie u słuchaczy daniny… dla niego.
Przez jakiś czas „gospodarzem” Łabynkyru był też Josif Dobrykin – postać jeszcze bardziej zagadkowa. Był Rosjaninem mówiącym o sobie „jakucki książę”. Jakuci samozwańca słuchali i jego „system rządzenia” zgodnie akceptowali. Dobrykin rozporządzał kto, kiedy i ile ryb może złowić w Łabynkyrze. Jednak co stało się później z „księciem” i gdzie się podział nie wiadomo.
Sondowanie jeziora
Wadim Czernobrow sondujący dno Łabynkyru (za: kosmopoisk.org)
Ekspedycja grupy Kosmopoisk (w składzie W.Czernobrow, A. Pawłow), pojawiła się nad Łabynkyrem 15 października i pozostała tam do 3 listopada 1999 r. Była ona częścią większej wyprawy nad jeziora leżące w Jakucji, obwodzie magadańskim i w europejskiej części Rosji. Jej celem było poszukiwanie dowodów na żyjące w nich rzekomo gigantyczne stworzenia.
Zimowa pora została wybrana nieprzypadkowo. Badacze uznali, że miejsca występowania dużego zwierzęcia na jeziorze łatwiej zaobserwować zimą dzięki tzw. „cieniznom” na lodzie. Dla rzekomego potwora ich istnienie jest konieczne do przetrwania. Warto zaznaczyć, że nikomu dotąd nie udało się uchwycić na zdjęciu domniemanego „Czorta”, czego nie ułatwiały olbrzymie rozmiary Łabynkyru. Hipotetycznie zimą wydaje się to prostsze – wystarczyłoby zasadzić się z aparatem w pobliżu miejsca, gdzie ód jest cienki lub wybite są w nim szczeliny. Członkowie ekspedycji postanowili wykorzystać także echolokator, dzięki któremu zostaliby ostrzeżeni o zbliżającym się do otworu zwierzęciu. Tego rodzaju technika i sprzęt miały być zastosowane na Łabynkyrze po raz pierwszy.
Jakuckie jeziora już na przełomie września i października zaczynają pokrywać się lodem. W połowie października jeżdżą po nich samochody. Wyjazd do Jakucji w późniejszym okresie może być niebezpieczny zarówno dla ludzi jak i sprzętu ze względu na bardzo silne mrozy. Dlatego właśnie wybrano termin ekspedycji na przełomie października i listopada.
Tymczasem rzeczywistość na miejscu zaskoczyła badaczy. Kiedy dotarli do Jakucji przekonali się, że wszystkie jeziora faktycznie już były skute lodem… oprócz Łabynkyru i Woroty. Fenomen ten prawdopodobnie można wytłumaczyć specyficznym mikroklimatem. Tak czy inaczej członkowie ekspedycji zmuszeni byli zmienić plany. Zamiast spuszczać echosondę poprzez otwory w lodzie, musieli robić to z łódki.
Łabynkyr był sondowany przy użyciu sonaru APICO-Fish X-48. Na głębokości 39 m. odkryto pochyłe dno oraz dwa wejścia do podwodnych tuneli (za pomocą których jezioro łączy się najprawdopodobniej z sąsiednimi zbiornikami, być może z jeziorem Worota). Na całym badanym obszarze nie znaleziono nawet jednej ryby. To miałby być „dom” tego słynnego „potwora”? Nie było wątpliwości, że szerokość owych tuneli była wystarczająca, aby pomieścić dużych rozmiarów zwierzę. Niestety echosonda była za słaba, aby sprawdzić czy w ich środku „coś” się znajduje. Na dnie jeziora znaleziono też inne „dziwne” struktury, które były prawdopodobnie wrakami aut, pod którymi załamał się lód. Miejscowi potwierdzili później, iż było kilka takich przypadków (m.in. pęknięcie lodu pod naczepią transportującą drewno).
Na brzegu jeziora odnaleziono pewne ślady. Przede wszystkim rzucały się w oczy sople, które najwyraźniej powstały z wody spływającej z ciała zwierzęcia przebywającego na brzegu. Sądząc po nich, musiało ono mieć ok. 1-1.5 m. szerokości. Istota prawdopodobnie wypełzła na brzeg a potem… wróciła do wody. Tymczasem 28 października, około 6-7 rano, nagle w pobliżu namiotu członków wyprawy kilkakrotnie rozległ się głośny dźwięk przypominający „nieludzki” śmiech. Obchód nie przyniósł wyjaśnień – w pobliżu nie było żadnego zwierzęcia ani tropów. Albo krzyczące zwierzę było bardzo małe (ale za to głośne), albo wynurzało się z wody (namiot rozbity był 3-4 metry od jeziora). Jakiś czas później członkowie ekspedycji rozmawiali z myśliwymi, ci jednak nie byli w stanie powiedzieć jakie zwierzę może wydawać podobne odgłosy. Jedynym wyjątkiem są kuropatwy, ale robią one tak tylko na wiosnę; jesienią i zimą milczą… A może była to wydra?
Można pokusić się o stwierdzenie, że w przypadku rosyjskich potworów wodnych nie sprawdza się europejsko-amerykański scenariusz, w którym stanowią one turystyczny wabik. Do hotelów nad Loch Ness ściągają rokrocznie dziesiątki turystów w nadziei ujrzenia potwora a lokalni przedsiębiorcy spoglądają nieco krzywym okiem na wszelkie próby naukowego wyjaśnienia jego zagadki. Ale co z Łabynkyrem? Pojawiło się wiele różnych hipotez tłumaczących legendy o wodnym potworze, choć na pierwsze miejsce wysuwają się względy kulturowe.
[Ekspedycja ichtiologów z Rosyjskiej Akademii Nauk z 2005 r. również nie natrafiła na jednoznaczne ślady istnienia w jeziorze dużego zwierzęcia – przyp.tłum.]
Geografia potworów
Relacje o zagadkowych reliktowych mieszkańcach jezior pochodzą z wielu miejsc na kuli ziemskiej. W przypadku Federacji Rosyjskiej i byłego ZSRR anomalnych mieszkańców mają posiadać następujące zbiorniki:
Rzeka Teriberka (północna część Półwyspu Kolskiego) – w dolnym biegu rzeki mieszkać ma, według opowieści nielicznych miejscowych, dziwna istota. W 1994 r. potwierdzić miał to inżynier-hydrolog Wiktor Pribalichin z Siewieromorska swymi zdjęciami i rysunkami. W początkach listopada wspomnianego roku stało się głośno o znalezieniu ciała ogromnego „jaszczura”. Jednak zamiast ciała dinozaura uczeni znaleźli na brzegu Półwyspu Rybaczij obgryzione zwłoki wielkiego kaszalota…
Niedźwiedzie Jeziora (obwód moskiewski) – położone w północno-wschodniej części regionu moskiewskiego, w pobliżu miejscowości o tej samej nazwie. Miejscowi wędkarze opowiadali, że widywali sunące po powierzchni wody zwierzę z ogromną paszczą. Stworzenie podobno wychodziło na brzeg, napadało na bydło a nawet ludzi. Wiele relacji świadków było opisywanych w sensacyjnych artykułach prasowych (np. w gazecie „Trud”). Ekspedycja organizacji Kosmopoisk przebadała jezioro wzdłuż i wszerz i ustaliła, że w jeziorze nie ma żadnego dużego zwierzęcia (za wyjątkiem sporych szczupaków).
Jezioro Hieppo-Jarwi (obwód leningradzki) – znana strefa anomalna, gdzie nieraz obserwowano dziwne istoty. Wiktor Zozulin z Instytutu Paleontologii twierdzi, że relacje te opisują istotę przypominającą wymarłe plezjozaury. Jezioro Bliudenko (obwód leningradzki) – niewielkie jeziorko w odległości ok. 50 na południe od Wyborga, gdzie według opinii petersburskiego kryptozoologa Walentyna B. Sapunowa świadkowie widzieli wystającą nad powierzchnie wody głowę zwierzęcia opisywanego niczym szkocka „Nessie”. Sapunow od rybaków uzyskał bardzo niewiele informacji. W marcu 2001 r. Kosmopoisk zorganizował wyprawę, która nie potwierdziła jednak ich rewelacji.
Jezioro Brosno (obwód twerski) – ma żyć w nim dziwna jaszczuropodobna istota. Jezioro Kołodnoje (obwód wołgogradzki) – niewielkie jezioro, właściwie staw cieszący się złą sławą, w którego okolicach bez śladu giną wędkarze i myśliwy. Nieliczni świadkowie widzieli tam rzekomego sprawcę tych zaginięć, który przypomina obłą czarną kłodę.
Jezioro Rdejskoje (obwód nowogrodzki) – zbiornik, w którym żyć ma legendarny „wodny krokodyl”.
Jezioro Cziornoje (Republika Komi) – legendarny zbiornik, o którym wśród miejscowych krąży wiele legend i opowieści. Istnieją relacje o wysoko postawionych urzędnikach, który w latach 40-tych i 50-tych mieli widzieć w jeziorze stworzenie podobne do krokodyla.
Jezioro Komsomolskoje (obwód lwowski, Ukraina) – miejsce pojawiania się dziwnego organizmu, który niekiedy wychodzi na brzeg. Jego długość wynosi ok. 4 m. i porusza się on ponoć w podskokach. Przybyli na miejsce płetwonurkowie przeczesali jezioro wszerz i wzdłuż, ale niczego nie odnaleźli.
Oprócz jezior takich jak Łabynkyr, Worota, Krasnoje czy Chajyr, „wodne smoki” zamieszkują ponoć także:
Jezioro Elgygytgyn (Czukotka) – okrągłe jeziorko, w którym według Czukczów ma mieszkać potwór Kalilgu. Przez 3 lata nad liczącym 18-km średnicy zbiornikiem pracowała grupa z Instytutu Nauk Geologicznych pod przewodnictwem Jewgienija P. Gurowa. Jezioro było celem innych wypraw, m.in. dziennikarza-geografa Nikołaja M. Tarasowa. Nikomu z nich nie udało się spotkać stwora.
Jezioro Drakonowo (Tadżykistan, południowo-zachodni Pamir) – zbiornik znajdujący się w górach na wysokości 3900 m. n.p.m. Pogranicznicy twierdzili, że często przez lornetkę obserwowali na mieliźnie dziwne „ryby” o długości 4-5 m. Niekiedy nad powierzchnią jeziora słychać ma być także gromkie „westchnięcia”. Stanowiło to asumpt do powstania legend o rzekomych potworach.
Jezioro Kok-Koł (obwód dżambułski, Kazachstan) –bezodpływowe jezioro, w którym zawsze utrzymuje się stały poziom świeżej wody (zbiornik o rozbudowanej strukturze może być zasilany z podziemnego źródła). Miejscowe legendy uznają je za bezdenne i wspominają o „wodnym duchu Ajdacharze”, który ma żyć w jego głębinach. Według opowieści widywano go jeszcze w ubiegłym wieku, a miejscowi pasterze opowiadają, że widzieli ptaki wodne wciągane w toń przez dziwną istotę. Kazachstański etnograf, A.Pieczerski twierdził, że w jeziorze żyje niezidentyfikowane stworzenie podobne długiego na 15 m. węża.
_____________________
INFRA
Autor: Wadim Czernobrow (Kosmopoisk)
Fot. w nagłówku: Jezioro Łabynkyr (autor: Wadim Czernobrow)