Czy Wszechświat to żyjący twór, a rządzące nim prawa zmieniają się wraz z biegiem czasu? A może przyroda posiada mechanizm wbudowanej pamięci, łączący nas zarówno z przodkami, jak i z pokoleniami, które dopiero nadejdą? Czym jest ewolucja – czystą grą przypadków, czy towarzyszy jej jakiś ukryty cel? Na te m.in. pytania odpowiada słynny na całym świecie badacz o poglądach tak oryginalnych, że wielu dogmatyków uznaje go za osobę dla nauki niewygodną
____________________
rozmawia: Piotr Cielebiaś, Nieznany Świat
Na samym początku proszę przybliżyć to, co stanowi esencję Pana prac badawczych: w jaki sposób postrzega Pan rolę człowieka w ciągle ewoluującym Kosmosie?
– Ludzie to dla mnie żyjące organizmy, które egzystują w żyjącym Wszechświecie. Inaczej mówiąc, jesteśmy częścią wielkiego ewolucyjnego procesu, w którym bardzo ważną rolę odgrywa nasza świadomość, choć na obecnym etapie rozwoju nie jesteśmy jeszcze w stanie tego pojąć.
Czy może Pan, w oparciu o konkretne przykłady, wyjaśnić, na czym polega słynna koncepcja pól morficznych1?
– Zakłada ona, że każdy gatunek i każdy jego przedstawiciel czerpie z wbudowanej w przyrodę kolektywnej pamięci. To z jej pomocą łączy się ze swoimi przodkami i przyczynia do dalszego rozwoju gatunku. Rozpatrzmy to na przykładzie pospolitego ziemniaka, u którego tłem rezonansu są jego dzicy przodkowie z Andów. Ponieważ jest to popularna roślina uprawna, pojawiło się wiele jej odmian; z punktu widzenia biologii ziemniaki są klonami – produktami rozmnażania bezpłciowego. Każdy klon i każda odmiana rezonują z innymi przedstawicielami gatunku, także ze swoimi dzikimi przodkami. Poszczególne odmiany rozwijają się jednak w sposób charakterystyczny tylko dla siebie, podążając drogą wykształconego nawyku. Nauka twierdzi, że odpowiadają za to geny i wiele osób nie widzi problemu w akceptacji tego, że wszystko zostało zapisane w DNA. Jednak według mnie ta wizja rozwoju biologicznego nie jest poprawna. We wszystkich komórkach ziemniaka: w bulwach, liściach i kwiatach, DNA pozostaje takie samo, a mimo to organy roślin rozwijają się w odmienny sposób. Oprócz tych czynników musi więc istnieć jeszcze jedno oddziaływanie i tę niewidzialną matrycę nazywam polem morficznym. Można je zidentyfikować, przyglądając się temu, w jaki sposób zmiany i nowości zachodzące w obrębie gatunku przekładają się na jego nowe pokolenia.
Spróbujmy przedstawić to w taki sposób: jeśli uczymy szczury nowej sztuczki, zwierzęta będące ich potomkami (urodzonymi już w innym miejscu na świecie), powinny przyswoić ją szybciej, ponieważ umiejętność tę opanowali ich przodkowie. Kiedy za pierwszym razem dokonuje się krystalizacji jakiegoś związku chemicznego, nie istnieje dla tej czynności pole morficzne, gdyż po prostu nigdy wcześniej tego nie robiono. Jednak im częściej powtarza się proces krystalizacji, tym łatwiej zachodzi on w późniejszym okresie, gdyż działa rezonans morficzny. Z czasem dzięki niemu wzorzec zaczyna się utrwalać. Istnieje wiele innych przykładów2 potwierdzających fakt, że im częściej coś się dzieje, tym większe są szanse na to, że zdarzy się ponownie, a podstawą tego jest naturalna niewidoczna pamięć łącząca np., jak w omawianym przypadku, wszystkie podobne kryształy na świecie.
Jak odnosi się to odkrycie do koncepcji Kroniki Akaszy3?
– Termin ten został spopularyzowany pod koniec XIX stulecia przez przedstawicieli ruchu teozoficznego i oznacza rodzaj kosmicznego magazynu pamięci, przy czym pomysł ten wywodzi się z filozofii hinduistycznej i buddyjskiej. Moja teoria rezonansu morficznego także podkreśla istnienie w Naturze wewnętrznego stanu pamięci. Nie oznacza to jednak, że ma on formę jakiegoś przestrzennego zbiornika. Rezonans morficzny to proces zachodzący w czasie, który obejmuje bezpośrednie oddziaływania w czasoprzestrzeni – na przeszłość i teraźniejszość. Wspomnienia nie są jednak nigdzie składowane.
Jaką rolę odgrywają w Pana poglądach tzw. nawyki?
Rupert Sheldrake
– urodzony w 1942 r. w Newark-on-Trent, brytyjski biolog, autor ponad 80 prac naukowych i 10 książek, student Cambridge University, gdzie obronił doktorat z biochemii oraz Harvard University, gdzie studiował filozofię i historię nauki. Zdobywca licznych stypendiów, pracownik naukowy. Na Wydziale Biochemii w Cambridge prowadził badania nad rozwojem roślin oraz starzeniem się komórek; razem z Philipem Ruberym odkrył mechanizm transportu auksyn (hormonów roślinnych). W okresie 1968-1969 badał rozwój flory lasu deszczowego na Wydziale Botaniki Uniwersytetu Malajów w Kuala Lumpur. W latach 1974-1985 pracował jako fizjolog w instytucie rolniczym w Hajdarabadzie (Indie), gdzie pomógł opracować system uprawy, stosowany dziś szeroko przez tamtejszych chłopów.
Przez półtora roku mieszkał w aśramie benedyktyna o. Bedego Griffithsa (1906-1993) w stanie Tamil Nadu, tam też napisał swą pierwszą książkę Nowa nauka życia, w której pojawiła się koncepcja rezonansu morficznego. John Maddox (1925-2009) – redaktor magazynu Nature stwierdził w recenzji z 1981 r., że to książka, którą powinno się spalić. W innej wypowiedzi dodał, iż Sheldrake forsuje magię, nie naukę i musi zostać potępiony w takich samych słowach, jakich papież użył, aby potępić Galileusza: „To herezja”.
W latach 2005-2010 dr Sheldrake kierował Projektem Perrott-Warrick przyznającym fundusze na badania nad zjawiskami z zakresu parapsychologii. Współpracuje także z Institute of Noetic Sciences – założoną przez byłego astronautę Edgara Mitchella instytucją badawczą zajmującą się m.in. zjawiskami z pogranicza. Przeprowadził kilka eksperymentów nad zdolnościami parapsychicznymi ludzi (np. tzw. wyczuwaniem spojrzenia innych) i zwierząt (np. ich zdolnością przewidywania ludzkich zachowań i stanów emocjonalnych). Jego koncepcje pola i rezonansu morficznego nie są akceptowane przez naukę głównego nurtu.
Jest autorem i współautorem wielu książek, w tym m.in. Obecność przeszłości – rezonans morficzny i nawyki natury (The Presence of the Past: morphic resonance and the habits of nature, 1988), Siedem eksperymentów, które mogą zmienić świat (Seven Experiments That Could Change the World, 1995) oraz Niezwykłe zdolności naszych zwierząt (wyd. polskie, Warszawa 2001). W ostatniej książce Iluzja nauki (The Delusion of Science, 2012) stwierdza, że konserwatywna nauka żywi się urojoną wiarą w to, iż ludzkość zdołała osiągnąć pełną wiedzę na temat przyrody. Sheldrake dodaje, że większość uczonych opiera się na dogmatach i unika podejmowania trudnych, kontrowersyjnych tematów, które tworzą dla nich sferę tabu.
– Idea rozwijanych przez organizmy nawyków pozwala nam lepiej zrozumieć ewolucyjny sens przyrody. Uważam, że Natura, w ogóle cały Kosmos i świat, w którym żyjemy, są w pewnym sensie żywe. Nie powinniśmy traktować ich jako maszyn, którymi rządzą stałe, określone prawa, a raczej jako wciąż rozwijające się organizmy egzystujące dzięki wykształconym nawykom. Ich zrozumienie pozwala zauważyć obecność przeszłości w przestrzeni wokół nas. Przeszłość nie jest bowiem czymś, co było i już nie wróci – ma ona nieustanną możliwość oddziaływania na teraźniejszość, w której jest (w pewnym sensie) obecna. Przez wykształcanie się nawyków możemy lepiej zrozumieć samych siebie, towarzyszące nam wspomnienia, zbiorową pamięć oraz wpływ naszych przodków i całej przeszłości na obecny świat. Dzięki temu jesteśmy w stanie przeanalizować na nowo rolę rytuałów i zachowań, dzięki którym przywołujemy do życia przeszłość. Poznajemy też zasadę powstawania nowych mechanizmów: jeśli ludzie zaczynają coś robić lub myśleć w określony sposób, w przyszłości będzie im to przychodziło o wiele łatwiej.
Wydaje się, że dzisiejsza nauka potwierdza niektóre, od dawna znane prawdy i zasady. Np. idea atomu pojawia się już u starożytnych Greków. Z kolei hinduiści mówią o stanie zwanym „Maya”4, który być może opisuje naturę naszej rzeczywistości. To samo dotyczy innych koncepcji kosmologicznych lub mitologicznych. Wiele wskazuje więc na to, że nasi przodkowie odkrywali zasady rządzące Wszechświatem, dając im religijno-filozoficzną osnowę. Czy w oparciu o wymienione tu zbieżności możemy dziś łączyć duchowość z nauką?
Konserwatywna nauka żywi się urojoną wiarą w to, iż ludzkość zdołała osiągnąć pełną wiedzę na temat przyrody. Rupert Sheldrake – twórca koncepcji pól morficznych– Naukę i sferę ducha można łączyć na wiele sposobów. Jeden z nich odnosi się do teorii mówiących o naturze rzeczywistości, takich jak hinduistyczna koncepcja wielkich cykli kosmicznych. Przypomina ona pewien naukowy model rozwoju Wszechświata, który od czasów Wielkiego Wybuchu (Big Bangu) ma się rozszerzać aż do punktu krytycznego, kiedy zacznie się kurczyć i wejdzie w stan Wielkiego Kolapsu5, z którego ostatecznie mogą zrodzić się nowe Big Bangi. Takie teorie to jednak najmniej ciekawe elementy związku nauki z duchem. Najmocniejsze dotyczą sfer doświadczenia i świadomości.
Nauka niewiele mówi nam o naturze świadomości, ponieważ przez większą część historii był to temat ignorowany przez uczonych forsujących mechanistyczną wizję świata. Jednak mistycy wszystkich tradycji religijnych eksplorowali obszary ludzkiej świadomości w sposób wykraczający daleko poza nasze codzienne doświadczenia. Oferowali oni bardzo ważny wgląd w naturę umysłu, a także jego związki z odmiennymi stanami świadomości. Nauki religijne mówiły z kolei o sile wiary i jej uzdrawiającej mocy oraz o tym, jak prowadzić szczęśliwe i spełnione życie.
Wszystkie tradycje religijne posiadały też swoje rytuały, zaś odkrycie rezonansu morficznego rzuca nowe światło na ich rolę. Rytuały są z zasady bardzo konserwatywne i obejmują czynności przeprowadzane w odpowiedni sposób, z użyciem określonego języka – tak, jak robiono to dawniej. Tworzy to idealne warunki dla rezonansu morficznego: dzisiejsi uczestnicy rytuału łączą się więzią pokoleń z tymi, którzy odprawiali go w przeszłości. Dzięki rytuałom to, co nastąpiło kiedyś, manifestuje się także w teraźniejszości.
Czy mogą na nas oddziaływać również pola morficzne z przyszłości?
– Zagadnienie to wiąże się bezpośrednio z tworzeniem nowych wzorców. Współczesne koncepcje fizyczne zakładają, że przyszłość w jakiś sposób wpływa na teraźniejszość6, jednak na pola zachowań, na których ja się skupiam, nie wpływają raczej żadne oddziaływania z przyszłości, przynajmniej w ramach tego, co zakłada teoria. Można uznać, że przeszłość i przyszłość oddziałują na nas tak samo, ale sytuacja taka bardzo różniłaby się od rezonansu morficznego. Jeśli to, co było, wpływa na nas tak samo, jak to, co będzie, obraz rzeczywistości staje się mało czytelny, ponieważ nie wiemy, co zdarzy się w przyszłości i nie możemy wiedzieć, jak to coś na nas wpływa.
Gdyby przyszłość determinowała zdarzenia tak jak przeszłość, nie byłby możliwy eksperyment z uczącymi się szczurami i jemu podobne. Wszystkie stworzenia miałyby charakter doskonały, bowiem na jednostki oddziaływałoby nieskończenie wiele innych, doskonalszych potomków z przyszłości.
Zwyczaje i pamięć pochodzą z przeszłości, co jest faktem powszechnie wiadomym. Posiadamy wspomnienia o tym, co jest, nie o tym, co będzie. Niektórym ludziom zdarzają się przebłyski prekognicji, ale mimo wszystko nie postrzegamy przyszłości w sposób ciągły. Możemy mieć nadzieje, plany czy pragnienia z nią związane, lecz nie będą one tym samym, czym są wspomnienia oraz nawyki. Te czerpiemy wyłącznie z przeszłości.
Czy prawa Natury, które uznajemy za uniwersalne, mogą podlegać ciągłej ewolucji? Czy Wszechświat jest polem ciągłych zmian?
Dr Sheldrake w latach młodości
– Nauka opiera się na pewnych założeniach na temat natury Wszechświata. W XVII w. większość podobnych koncepcji powstała na podstawie neoplatońskiej wizji Boga. Przyjmuje ona, że w przyrodzie zakodowany został niemal matematyczny rodzaj rozumu. Zawarte w nim równania i liczby regulują procesy Natury. Istniejące do dziś opinie o niezmiennych prawach przyrody wyrastają właśnie z tego poglądu, tyle że wyeliminowano z nich koncepcję umysłu Boga, którą zastąpiono substytutem w postaci wiecznych praw rządzących Wszechświatem.
Uczeni mówią, że prawa Natury zaobserwowane w ciągu ostatniego półwiecza w laboratoriach pozwalają zrozumieć całe miliardy lat historii Kosmosu w każdej jego części, nawet tej, której nasze radioteleskopy jeszcze nie widzą. Przekonanie, że Wszechświatem rządzą jakieś stałe prawa, jest niczym więcej jak tylko przypuszczeniem. Nie ma na to żadnych dowodów. Próbując ustalić naturalne prawa dla Ziemi, ludzie szybko zauważyli, że i one są zmienne. Chodzi o to, że nasz stan wiedzy na temat stałych wartości ciągle się aktualizuje (np. w kwestii prędkości światła). Jeśli przyjrzymy się konkretnym przykładom, zauważymy, jak zmieniały się na przestrzeni ostatnich 50 czy 100 lat.
Konserwatywna nauka żywi się urojoną wiarą w to, iż ludzkość zdołała osiągnąć pełną wiedzę na temat przyrody. Rupert Sheldrake – twórca koncepcji pól morficznychTemu, czy prawa Natury mogą się z czasem zmieniać, poświęciłem znaczą część swojej pracy. We Wszechświecie, który ewoluuje, także i prawa mogą podlegać zmianie; w mojej opinii nie możemy mówić tu nawet o prawach – są to raczej nawyki. Przyroda posiada coś w rodzaju wbudowanej pamięci, a jej zwyczaje mogą się z czasem zmieniać.
Aksjomat zakłada, że pewne prawa są od początku niezmienne, a naukowcy nie zamierzają z tym dyskutować. Nauka opiera się na znacznie większej liczbie podobnych założeń, które w rzeczywistości mają podłoże teologiczne lub metafizyczne. Wielu współczesnych uczonych wyznaje wywodzący się z XVII w. pogląd, zakładający, że umysł boski przenika wszystko, co istnieje, i zawiera niezmienne matematyczne idee, z których zbudowany jest Wszechświat. Słowo Bóg można zastąpić prawami Natury, rzeczywistością matematyczną lub dowolnym abstrakcyjnym terminem. Większość wiodących fizyków, w tym Stephen Hawking7, Stephen Weinberg8 czy nawet Einstein myśli lub myślało właśnie w ten sposób. Choć nie mówili o Bogu, zakładali istnienie bezczasowego, matematycznego tworu.
Nasz Kosmos to uniwersum zmiany i stawania się; wszystko ma tu swój koniec, nic nie trwa wiecznie. Jeśli żylibyśmy w zamrożonym, krystalicznym Wszechświecie, gdzie nic się nie zmienia, nie byłoby w nim ani przyrodniczej rywalizacji ani śmierci. W naszym świecie wszystko kiedyś się kończy i podlega recyklingowi, nawet obiekty najbardziej długowieczne, takie jak gwiazdy. Formy, w których wszystko powstaje, mają tu ograniczoną trwałość, a choroba, śmierć i rozkład są wbudowane w naturę naszego ewoluującego Wszechświata.
Jeśli zatem żyjemy w Kosmosie, gdzie dochodzi do ciągłych narodzin form, a potem ich rozpadu, jego główną uwidoczniającą się cechą jest zmiana. W takim Kosmosie Bóg – świadomość, która wszystkim zarządza – musi mieć pod kontrolą wszystkie zjawiska. Być może istnieją gdzieś wszechświaty, które są stałe i nieruchome. Byłby to jednak radykalnie inny model, w którym nie ma stawania się.
Jak podchodzi Pan do kwestii istnienia innych inteligencji – nie tylko w Kosmosie, ale także tu, na Ziemi? A może, jak zakłada inna teoria, inteligencja to finalny, najdoskonalszy produkt Wszechświata? Jaka jest jej rola w Pańskim modelu i czy możemy szukać wokół siebie przejawów innego, pozaludzkiego rozumu?
– Większość systemów religijnych dostrzega we Wszechświecie działalność różnych inteligencji. W licznych tradycjach pierwszym jej rodzajem jest Bóg, ale istnieje też wiele innych poziomów lub stopni inteligencji, które w religiach abrahamowych (tj. judaizmie, chrześcijaństwie i islamie) zyskały miano aniołów. Wszystkie wyznania, a także formy szamanizmu, zakładają istnienie różnego stopnia duchów pośrednich, jak i duchów osób zmarłych. Pojawia się również możliwość, że wszelkie formy organizacji we Wszechświecie, takie jak np. układy gwiezdne, konstelacje i galaktyki są de facto świadomymi tworami. Przykładowo wszyscy możemy funkcjonować niejako wewnątrz świadomości Słońca, które z kolei wpływa na świadomość galaktyki…
A co z ewolucją człowieka? Czy to jedynie pozbawiony sensu, przypadkowy proces, czy też towarzyszy mu jakiś ukryty, „wyższy” cel?
Okładka najnowszej książki dr Sheldrake’a pt. The Science Delusion (2012)
– Nauka, póki co, nie zdołała udowodnić, że ewolucja odbywa się bez jakiegokolwiek celu i założonego projektu. Uczeni chcą wierzyć w jej przypadkowość i tak ją traktują. Filozofia materialistyczna nie widzi we Wszechświecie celu, a w ewolucji – ręki Projektanta. Uważam, że to nieco ograniczony pogląd, który – trzeba to podkreślić – nie opiera się na obserwacji, a na przyjętych z góry dogmatach. W nauce nie ma niczego, co przeczyłoby teorii mówiącej o celowości ewolucji; trudno byłoby także podważyć teorię, która zakłada, że jest ona w jakiś sposób sterowana. Fakt, że nie da się tego na razie udowodnić, to inna kwestia. Mamy do czynienia z ogromną liczbą zróżnicowanych organizmów, które są doskonale przystosowane do swojego środowiska. Niektórzy filozofowie-ewolucjoniści twierdzili, że, owszem, dobór naturalny odgrywa jakąś rolę poprzez eliminacje tych jednostek, które nie potrafią się przystosować, ale mimo to kreatywność ewolucji pozostaje wielką tajemnicą. Alfred Russel Wallace9, który równocześnie z Karolem Darwinem odkrył zasady naturalnej selekcji, doszedł do wniosku, że ewolucją muszą kierować rozumne duchy odpowiadające za występującą w przyrodzie kreatywną inteligencję (a nawet wiele jej rodzajów). Jeśli tak jest, tj. jeśli ewolucją kieruje obecna w przyrodzie inteligencja, nie oznacza to jeszcze, że działa ona w ramach odgórnego planu. To tak, jakby stwierdzić, że historią kultury kieruje ludzki intelekt. Co prawda każda innowacja, wynalazek, książka czy kompozycja to jego owoc, ale nie jest to jednoznaczne z tym, iż wszyscy twórcy pracują zespołowo, aby uduchowić naszą cywilizację – kierują nimi różne przesłanki.
Dla mnie otwartą kwestią pozostaje pytanie, czy inteligencja, uosabiana przez kreatywność przyrody, posiada jakiś cel, który można utożsamiać z końcem ewolucji. Wydaje mi się, że tak nie jest. Jeśli spojrzymy na kilka milionów gatunków organizmów zamieszkujących Ziemię, dojdziemy do wniosku, że ta kreatywność działa sama dla siebie – występuje przesyt różnorodności. (Przykładem mogą tu być setki tysięcy gatunków chrząszczy. Kiedyś znany przyrodnik J.B.S. Haldane zapytany o to, co jego badania mówią o naturze Boga, odpowiedział: – Sir, On musi żywić nadmierne zamiłowanie do żuków.) Z kolei rozpatrywanie ewolucji przez pryzmat człowieka łechta nasze ego. Podejście to zakłada, że wszystko zmierza ku ewolucji ludzkości: Wszechświat powstał po to, aby mogła istnieć Ziemia, życie na niej, a ostatecznie – człowiek. Takie założenie nie wyjaśnia mimo wszystko istnienia niezliczonych gatunków owadów (chrząszczy, mrówek czy termitów), które pojawiły się na Ziemi miliony lat przed Homo sapiens i raczej nie są mu potrzebne do ewolucyjnego rozwoju. Co więcej, człowiek swą działalnością nieustannie spycha wiele z nich na krawędź zagłady.
Na koniec porozmawiajmy o sprawach ostatecznych: o sferze śmierci. W jaki sposób postrzega Pan to doświadczenie nie tylko w ramach kresu życia jednostki, lecz również jako finalnego punktu „egzystencji” Wszechświata?
– Każdy z nas podczas snu styka się ze swoim drugim ja. Kiedy śnimy, centrum naszej świadomości staje się ciało śniące, które jest zdolne do wszystkiego: może chodzić, rozmawiać, biegać, a nawet latać, podczas gdy powłoka fizyczna spoczywa w łóżku. Uważam, że wszystkie doświadczenia pozacielesne (tzw. OBE), przeżycia z pogranicza śmierci (NDE) czy świadome sny są ze sobą blisko związane i skupiają się właśnie na ciele śniącym. Jeden ze sposobów pojmowania życia pozagrobowego upatruje w nim rodzaj snu, z którego jednak nie można się już obudzić, bo ciało fizyczne przestało istnieć. Rodzaj doświadczenia pośmiertnego, które będziemy przeżywać, zależy najprawdopodobniej od tego, kim jesteśmy, jakie są nasze nadzieje, obawy, wspomnienia i oczekiwania. Nie wiem, jak mogłaby wyglądać śmierć Wszechświata. Wielki Kolaps to tylko jeden z wielu modeli. Dzisiejsza materialistyczna nauka nie podejmuje tematu roli świadomości we Wszechświecie lub też transformacji, jaka może zajść pod koniec życia Kosmosu. Równie niejasne są w tym przypadku spekulacje religijne. Św. Paweł mówi, że całe stworzenie jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Nawet jeśli nie akceptujemy tej metafory i tak faktem pozostaje, że nie wiemy, co się z tego Wszechświata urodzi.
Przypisy
1 Koncepcję pola i rezonansu morficznego można ująć także w następujący sposób: każda jednostka osadzona jest w hipotetycznym polu, które zawiera informacje o wzorcach zachowań. To tzw. pole morficzne, pełniące rolę dodatkowego czynnika genetycznego. Tworzy się ono wskutek powtarzania przez organizmy określonych czynności – im coś jest częściej wykonywane, tym zostaje lepiej przyswojone. Przez zjawisko rezonansu morficznego, który łączy jednostkę z polem, organizm otrzymuje informacje, a także sam bierze udział w ich przekazywaniu. Pole morficzne Sheldrake’a można porównać do idei zbiorowej nieświadomości C.G. Junga, która miała stanowić drugi system kolektywnej i uniwersalnej psychiki, identyczny u wszystkich ludzi. Zbiorowa nieświadomość nie rozwija się w człowieku, ale jest dziedziczona. Składa się z archetypów, które tworzą określone formy dla pewnych psychicznych treści. (cytat za: C.G. Jung, Archetypy i nieświadomość zbiorowa).
2 W książce Presence of the Past (Obecność przeszłości) Sheldrake prezentuje inne przykłady działania rezonansu morficznego. W latach 20. ub. w. W. McDougall – psycholog z Harvardu, rozpoczął swe eksperymenty ze szczurami, których zadaniem było uciec z wypełnionego wodą labiryntu. Pierwsze pokolenie gryzoni robiło średnio 165 błędów w czasie ucieczki, ostatnie – jedynie 20. Miało to świadczyć o dziedziczeniu pewnych form wiedzy. Z kolei psycholog A. Mahlberg przeprowadził szereg eksperymentów, z których wynikało, że ludzie szybciej uczyli się alfabetu Morse’a niż jego wariacji opartej na innym układzie znaków. Tłumaczono to tym, że osoby uczące się alfabetu przez wiele lat utrwaliły go w polu morficznym. Przypadki możliwych oddziaływań rezonansu zaobserwowano także w Naturze. W latach 20. XX w. brytyjskie sikorki modre, przebijając dziobami kapsle z metalowej folii, opanowały metodę podkradania śmietany dostarczanej do odbiorców przez mleczarzy. Przez kolejnych kilkanaście lat zwyczaj ten został przyjęty przez ptaki żyjące setki kilometrów od Southampton, gdzie pierwszy raz się z nim spotkano. Wkrótce to samo zaobserwowano u ptaków z sąsiednich krajów, w tym Holandii. Podczas okupacji niemieckiej zaprzestano tam dostaw mleka do odbiorców prywatnych. Gdy w 1948 r. wznowiono je po okresie, który dwukrotnie przewyższał długość życia sikorki, nowe pokolenie wróciło do zwyczaju, jak gdyby go zapamiętało.
3 Kroniki Akaszy – mistyczna koncepcja zakładająca istnienie całej wiedzy o Kosmosie zapisanej w niefizycznym wymiarze (opisywanym jako umysł Boga), do którego dostęp można uzyskać poprzez wejście w odpowiedni stan zmienionej świadomości. Pojęcie Kronik Akaszy, wywodzące się z hinduskiej tradycji Sankhja, zostało spopularyzowane w XIX w. przez ruch teozoficzny, z którego przeniknęło do filozofii New Age.
4 Maya – koncepcja znana w hinduizmie i sikhizmie, według której doświadczamy rzeczywistości w sposób nieobiektywny – jest ona formą iluzji absorbującej umysły istot żywych, skrywającej prawdę na temat ich związku ze Stwórcą i prawdziwej tożsamości.
5 Wielki Kolaps (ang. Big Crunch) – jeden z możliwych scenariuszy końca Uniwersum, zakładający, że nieustanny proces rozszerzania się Kosmosu zostanie zatrzymany i rozpocznie się kurczenie Wszechświata, które doprowadzi ostatecznie do jego zapaści w jednym punkcie.
6 Przyszłość wpływająca na teraźniejszość – uczeni tacy jak Y. Aharonov czy J. Tollaksen, przeprowadzają eksperymenty, które mają na celu ustalenie, czy możliwe jest oddziaływanie przyszłości na teraźniejszość, przynajmniej w sferze cząstek elementarnych. Patrz: Czy przyszłość wpływa na teraźniejszość?, infra.org.pl
7 Stephen Hawking (ur. 1942) – brytyjski fizyk, astronom i kosmolog, profesor Uniwersytetu w Cambridge; odkrywca promieniowania czarnych dziur (1974) oraz teorii, według której czas i przestrzeń są skończone, ale nie posiadają granic ani brzegów. Hawking przyznał, iż wierzy w to, że Kosmosem zarządzają prawa nauki. W czasie studiów u naukowca wykryto postępujące stwardnienie zanikowe boczne. Dziś nie może on się samodzielnie poruszać; posługuje się symulatorem mowy. Choć uznawany jest za jeden z największych umysłów i jednego z najbardziej medialnych ludzi nauki, wiele z jego teorii i opinii ma charakter czysto spekulatywny i nie została wsparta niczym prócz autorytetu.
8 Stephen Weinberg (ur. 1933) – amerykański fizyk, noblista (1979), publicysta i autor książek popularnonaukowych. W odniesieniu do Wszechświata stwierdził: – Im lepiej go rozumiemy, tym bardziej wydaje się on bezcelowy.
9 Alfred Russel Wallace (1823-1913) – brytyjski biolog, który niezależnie od K. Darwina opublikował swą teorię doboru naturalnego (1858).
_____________________
Źródło: Nieznany Świat, 9/2012 (#261)
Fot. w nagłówku: Rupert Sheldrake / DP
Opublikowano za zgodą redakcji