W sobotę, 3 sierpnia 2013 r., ok. 22:30, pani B. z Lublińca (śląskie) zaobserwowała przelot przedziwnego potężnego obiektu, którego spodnie światła układały się w kształt bumerangu. Jego korpus wyglądał na zamaskowany: „Patrząc miało się wrażenie, jakby to był obraz komputerowy” – przyznała kobieta. NOL majestatycznie oddalał się na zachód w całkowitej ciszy, ledwie zauważalny na tle gwieździstego nieba…
____________________
INFRA
8 sierpnia 2013 r. skontaktowała się z nami pani B. z Lublińca (śląskie), która chciała podzielić się niezwykłym przeżyciem z ubiegłego weekendu. Twierdziła, że nie może tego zachować wyłącznie dla siebie, choć z drugiej strony mąż, któremu o wszystkim opowiedziała, nieco ją zniechęcił, podchodząc do sprawy bardzo sceptycznie: „Nie wiem, co widziałam, ale wiem, że było to dziwne” – brzmiały pierwsze słowa jej relacji o zdarzeniach z nocy 3 sierpnia.
„Jak obraz komputerowy”
Blok przy ul. 1000-lecia, nad którym według relacji mógł unosić się obiekt widziany 3 sierpnia 2013 r. przez panią B. (fot. za: Google Street View).
„Była godzina 22:20-22:30. Nie wiem dokładnie, ale wróciłam do domu na pewno po 22. i od razu wyszłam na spacer. Zauważyłam na niebie, że coś się rusza. Dzięki temu, że nie ma świateł pod klatkami i na ulicy sąsiadującej idealnie widać nocne niebo. Początkowo myślałam, że to gwiazdy… tylko że się poruszały. Zaczęłam się więc baczniej przyglądać.
Generalnie to coś poruszało się bardzo wolno i bardzo nisko. Kilkanaście sekund trwał przelot długości bloku. Co mnie zdziwiło, to brak jakiegokolwiek dźwięku. Gdy lecą samoloty pasażerskie, to nawet jak są bardzo wysoko, słychać je.
Ale ja tam się nie znam na technologii i nie wiem nawet, czy już takie samoloty [jak ten obserwowany] istnieją. […] Światła były takie jakby przygaszone (wyglądały kolorystycznie jak gwiazdy). Z mojego rysunku tego nie widać, ale były symetryczne. Na pewno nie były w rządkach, ale też nie do końca w szachownicę, ale to chyba nieistotne. Kolor [korpusu] taki sam jak nieba. Początkowo myślałam, że to jest przeźroczyste, ale gdy obserwowałam najbliższą gwiazdę na trasie tego ‘czegoś’, to schowała się za tym.
Patrząc miało się wrażenie, jakby to był obraz komputerowy (tak jak w filmie, gdy chcą pokazać, że coś jest niewidzialne, a jednocześnie pokazać, gdzie jest – takie załamania jakby). Nie umiem tego opisać. Kiedyś w filmie widziałam podobne załamania. Tylko światła były wyraźne, a brzegi jakby zlewały się z niebem.
Jedyne, co mogę dodać, to że to ‘coś’ leciało ze wschodu na zachód (mniej więcej), a ja obserwując to mogę powiedzieć, że leciało albo dokładnie nad blokiem na ul. 1000-lecia 2, albo przynajmniej prawa część była nad blokiem, a lewa między blokami. Leciało od ulicy ZHP, przez 1000-lecia, w kierunku Wojska Polskiego” – wspominała kobieta.
Zaskakujące szczegóły
Na rysunku pani B. widać obiekt, którego spodnie światła układają się w kształt „bumerangu”, między którego ramionami widać było swego rodzaju „wybrzuszenie”. Jak podała świadek, UFO „zlewało się” z tłem nieba, a widniejące na nim świetlne punkty przypominały gwiazdy. Gdyby nie ruch, z pewnością trudno byłoby odróżnić obiekt od otoczenia, gdyż dodatkowo wydawało się, że spowija go rodzaj „kamuflażu”. Ponadto lot odbywał się w zupełnej ciszy.
W sprawie pojawiło się wiele pytań, tym bardziej, że relacja pani B. przypomina zdarzenia, którymi się zajmowaliśmy. Co więcej, wydaje się identyczna jak dwie obserwacje z jesieni 2008 r., kiedy w Sandomierzu oraz duńskim Aarhus (gdzie świadkiem była Polka) widziano coś podobnego, zaś świadkowie również wspominali o otaczającej obiekt maskującej „powłoce”.
Pani B. twierdzi, że obiekt przelatywał nad trzema ulicami – blokowiskami, stąd przypuszczenie, że ktoś jeszcze mógł go zobaczyć. Ustalenie dokładniejszych szczegółów jego wyglądu utrudniał nie tylko „kamuflaż”, ale i krótki czas obserwacji. Znamienny był fakt, że obiekt przelatywał nisko nad ziemią: „Były to mniej więcej 2-3 wysokości czterokondygnacyjnego budynku. Zatem jeśli blok ma ok. 20 m., to wysokość nad ziemią wynosiła ok. 40-60 m.” – twierdziła świadek.
Podane tu wymiary mają jedynie charakter przybliżony. Podobnie jest z rozmiarami obiektu, o których pani B. pisze: „Z mojego punktu widzenia (mam 1,7 m. wzrostu), jego szerokość miała ok. 20 m. (cztery okna plus klatka schodowa bloku, nad którym przelatywał). Mogło to być więcej lub mniej – teraz dokładnie nie pamiętam, w którym miejscu się zaczynał, a gdzie kończył.”
Problem sprawia wspomniane „maskowanie” obiektu, bowiem trudno rozstrzygnąć, czy była to „mimikra”, czy własne światła imitujące gwiazdy. W drugim przypadku odpalanie oświetlenia przy założeniu, że celem obiektu było pozostanie niewidzialnym, wydaje się mijać z celem. Pani B. twierdzi, że światła „bumerangu”, choć intensywnością przypominały gwiazdy, były od nich nieco większe. Świadek zdaje się również skłaniać ku możliwości, że były one częścią pojazdu.
Z relacji wynika też, że UFO poruszało się względnie powoli, a pokonanie ok. 100 m., na przestrzeni których pozostawało widoczne, zajęło mu cały czas trwania obserwacji wynoszący kilkanaście lub kilkadziesiąt sekund. W międzyczasie nie było słychać żadnych dźwięków, które powinny towarzyszyć pracy silnika konwencjonalnego pojazdu latającego.
„Mógł nie zwrócić niczyjej uwagi…”
Artystyczna wizja obiektu znad Lublińca wykonana na podstawie rysunku pani B. (autor: Sebastian „Yoszko” Woszczyk, yoszko.com). Zobacz też rysunek pani B.
Jak wspomnieliśmy, zdarzenie z Lublińca przypominało dwie podobne sprawy z 2008 r. Wpisuje się ono również w cały szereg obserwacji dziwnych pojazdów latających (trójkątów, „bumerangów” itp.), które każą zadać pytanie, czy są to tajne wytwory wojskowej technologii, czy coś dużo bardziej tajemniczego. Ciekawe, że mąż pani B. początkowo zareagował na jej opowieść „negacją”.
Jeśli zdarzenie było prawdziwe, obiekt z Lublińca trudno sklasyfikować jako znany pojazd latający. Stosowanie „mimikry” oraz widoczne od spodu światła wskazują, że prawdopodobnie był to wytwór (bliżej nieokreślonej) techniki. Zagadkę pogłębia egzotyczne „maskowanie”, utrzymywanie potencjalnie niebezpiecznego niskiego pułapu oraz brak dźwięków towarzyszących pracy jednostki napędowej. Analiza krytyczna może zasugerować błędne rozpoznanie motolotni lub latawca. Drugiej możliwości przeczą jednak rozmiary obiektu, pierwszej brak dźwięków, warunki nocne i zbyt niski przelot nad gęsto zabudowanym obszarem.
Skoro to żaden znany obiekt, co innego może wchodzić w grę? Pojazd szpiegowski? A może super-tajny dron (pojazd bezzałogowy) z lublinieckiej Jednostki Wojskowej Komandosów? Wielokrotnie w przypadku podobnych relacji występuje pewien paradoks. Skoro miałyby to być pojazdy wojskowe, z zasady tajne, dlaczego pojawiają się nad obszarami gęsto zamieszkanymi, nie tylko wystawiając się na widok, ale również sprawiając realne zagrożenie w przypadku awarii (pomyślny, jak wyglądałby taki scenariusz na ul. 1000-lecia w Lublińcu).
Oprócz tego pozostaje inny problem, a mianowicie to, czy ktoś inny oprócz pani B. widział dziwny obiekt? Ona sama mówi o tym następująco: „Jeśli ktoś patrzył w tym miejscu na gwiazdy, to tak, mógł go zauważyć. Jak mówiłam, nie wydawało to żadnego dźwięku, a zatem nie musiało zwracać uwagi. Było ciemno, więc też nie rzucało się w oczy, również ze względu na tą ‘niewidzialność’. Nawet jeśli ktoś widział, to nikt nie powie o tym publicznie” – wyjaśniała kobieta.
„Mieszka tu tylko 25 tys. mieszkańców, funkcjonuje jeden z większych szpitali psychiatrycznych. Sama powiedziałam mężowi i w końcu uwierzył, że coś widziałam, ale jego reakcja mi wystarczyła. Nie wiem też jak długo to leciało odkąd straciłam to z zasięgu wzroku. Mogło lecieć przez całe miasto, a mogło też odlecieć kawałek dalej. U mnie dobrze widać gwiazdy z powodu braku oświetlenia (w tym przypadku to plus), ale w większości miasta nie ma takich zakamarków.”
Pani B. intensywnie zastanawiała się, co mogła wówczas zobaczyć i samemu doszła do bardzo ciekawych wniosków: „Samolot raczej to nie był, bo po co tyle świateł w podwoziu? Poza tym, jeśli ktoś chce coś ukryć, to raczej świateł nie włącza. Niektóre awionetki miały podobne kształty, tylko że miały ogon i dłuższy przód, czego ja nie zaobserwowałam.”
* * * * *
Jeśli byli państwo świadkami podobnego zdarzenia, prosimy o kontakt listowny na adres e-mail infra@epoczta.pl
Graf. w nagłówku: Grafika przedstawiająca obiekt nad Lublińcem wykonana na podstawie rysunku pani M. / Autor: Sebastian Woszczyk, yoszko.com