24 listopada 2011 r. kierująca samochodem kobieta zauważyła na niebie dziwny obiekt w postaci dwóch jasnych kul połączonych ze sobą „łamaną linią”. Tracąc go na sekundę z oczu zauważyła po chwili, że wygląda on już nieco inaczej…
____________________
Arkadiusz Miazga, SPOTKANIA Z NIEZNANYM
Podkarpacie pod pewnym względem jest „zagłębiem” spotkań z UFO, z czego kilkanaście obserwacji przypada na Bieszczady. W listopadzie 2011 r. pojawiły się nawet pogłoski o rzekomym lądowaniu takiego obiektu w okolicach Arłamowa. Apel umieszczony w Internecie pozwolił wyjaśnić, że była to jedynie plotka, o której słyszeli okoliczni leśnicy. Dzięki temu na jaw wyszła jednak historia o obserwacji UFO w Ustrzykach i Brzegach Dolnych. Zdarzenie, do którego doszło 24 listopada 2011 r. miało, jak się okazało, bardzo enigmatyczny przebieg.
Do wydarzenia doszło 24 listopada ok. godz. 16:00. Tego dnia pani Magda (nazwisko zastrzeżone) wracała sama swoim samochodem z pracy w Arłamowie. W miejscowości Brzegi Dolne (tuż obok Ustrzyk Dolnych) spostrzegła w kierunku południowo-zachodnim, na wysokości horyzontalnej około 20 stopni, dziwną dużą „gwiazdę” na tle wzgórz. Opisała to w następujący sposób:
Wygląd obiektu widzianego 24 listopada przez p. Magdę na początku obserwacji (u góry) i w kolejnej jej fazie (u dołu).
– W czwartek widziałam totalne dziwadło, aż nawet nie potrafię tego jakoś dokładnie opisać. Jechałam samochodem z pracy, z Arłamowa. Minęłam Krościenko i właśnie wjeżdżałam do miejscowości Brzegi Dolne, tuż przed Ustrzykami. Akurat w tym miejscu lubi stać radiowóz z radarem, więc zwolniłam dość mocno – przyznała świadek. – Zazwyczaj bardzo koncentruję się na drodze, ale gdy jadę przez jakieś pustkowia, gdzie wiem, że nic mi raczej nie wyskoczy, rozglądam się po niebie – takie osobiste zboczenie związane z zainteresowaniem UFO. Wtedy, gdy zwolniłam, rzuciłam szybko okiem czy nie stoją panowie z radarem, ale gdy okazało się, że droga wolna, miałam właśnie zamiar z ułańską fantazją „depnąć” na gaz, ale wtedy jakoś tak rzuciłam okiem na niebo tuż przed sobą. Przed sobą miałam dwie góry: Gromadzyń i Mały Król. Między nimi jest prześwit i tam przez niewielki kawałek drogi, gdy się jedzie samochodem majaczy pasmo gór Żuków. Nad tymże właśnie pasmem znajdował się obiekt, który początkowo wzięłam za gwiazdę. Ale… no bogowie kochani – gwiazda? Tak jasno świecąca, że wybija się na tle zachodzącego słońca? Gwiazda, która jest mniej więcej takiej wielkości jak samolot, gdy się go widzi tuż nad głową, a znajdująca się tak daleko, bo aż nad pasmem Żuków? Zwolniłam jeszcze bardziej, ale zachowałam się jak głupek. Zamiast zatrzymać samochód, jechałam dalej, tyle, że bardzo powoli i patrzyłam na ten obiekt. Wyglądał jak dwie gwiazdy połączone czymś w środku. Świecił jak „roztopione złoto”, żarząc się. Po chwili jakby trochę zmienił wygląd, wyglądał jak mała prostokątna ramka z okienkiem w środku. Był bardzo, bardzo daleko. Nie wiem ile tam jest kilometrów, ale chyba z 15 będzie… Oko ludzkie jest mylne, zwłaszcza w jadącym samochodzie. Po prostu tak mnie to zdziwiło, tak zszokowało, że zastygłam za tą kierownicą i jechałam zamiast wysiąść i obserwować. To wszystko trwało sekundy, na chwilę oderwałam wzrok, żeby spojrzeć na drogę, a gdy spojrzałam znów w tamtym kierunku to tego już nie było.
Świadek jest osobą bardzo otwartą i współpraca w wymianie informacji przebiegała na bardzo wysokim poziomie merytorycznym. Pierwotna relacja wskazywała, że mogła ona błędnie rozpoznać planetę Wenus, tym bardziej, że było juz po zachodzie Słońca (tego dnia zaszło o 15:33). Warunki atmosferyczne były tego dnia bardzo dobre, zaś niebo pokryte było niewielkimi „obłoczkami” – przekazała Magda.
Obserwacja zaczyna się, gdy świadek znajduje się na obrzeżu miejscowości Brzegi Dolne. Zauważa przez szybę samochodu jasną dużą „gwiazdę” i po chwili stwierdza, że nie jest to jednak gwiazda, lecz dwa duża jasne punkty świetlne połączone ze sobą jakby „nieregularna linią”. Obiekt/zjawisko zdawało się tkwić w miejscu. Po chwili, gdy obiekt przysłoniły drzewa rosnące koło drogi Magda stwierdziła, że NOL wygląda już zupełnie inaczej:
– Nie mogę powiedzieć, że obiekt zmienił się stopniowo i można to było zauważyć. To było raczej na zasadzie – patrzysz na niego, jedziesz, chowa się przez ułamek sekundy z drzewem, pojawia się zza drzewa i już wygląda inaczej – relacjonowała.
Prosta graficzna rekonstrukcja ukazuje przypuszczalny wygląd obiektu widzianego na tle pasma Żuków.
Według opisu, obiekt wyglądał jak złocisty prostokąt z „okienkiem” z prawej strony. Tkwił on cały czas w tym samy miejscu, tworząc wokół siebie lekką „łunę”. Wielkość prostokąta Magda porównała do około „czterech planet Wenus w linii poziomej”. Oprócz obserwacji obiektu kobieta musiała jednak również skupiać swoją uwagę na drodze. Gdy na chwilę odwróciła uwagę od obiektu i po kilku sekundach znów spojrzała w jego kierunku, na niebie nic już nie było; obiekt znikł lub odleciał. Obserwacja trwałą około minuty.
Ustalenia w oparciu o relację przeszło 30-letnej Magdy wykazały, że obiekt znajdował się dość daleko. Świadek stwierdziła, że mógł przypuszczalnie znajdować się w okolicy pasma Żuków odległego o ok. 8 km od miejsca obserwacji. Mógł oczywiście znajdować się dalej, lecz gdyby był w odległości ok. 15 km zostałby najprawdopodobniej przysłonięty przez liczne wysokie wzgórza rozciągające się w kierunku Soliny. Można zatem przyjąć, że obszar praktycznie niezamieszkałego pasma Żuków był miejscem, gdzie znajdował się nietypowy obiekt.
Nie wiadomo na jakiej tkwił wysokości oraz jaką mógł posiadać rzeczywistą wielkość, ale sądząc po opisie obiekt był znacznych rozmiarów. Magda dodatkowo sprecyzowała, iż wielkość w podziałce mm linijki wynosiła około 4 mm. Gdyby rzeczywiście obiekt był oddalony około 8 km i miał 4 mm to miałby około 50 m. wielkości. Najdziwniejsze w tej obserwacji jest jednak to, że świadek zauważyła obiekt, który w jakiś sposób zmienił kształt i to w bardzo krótkim czasie.
– Teraz dopiero jak analizuję ten cały materiał stwierdzam kilka rzeczy. Po pierwsze, wcale nie trudno było przeoczyć moment zmiany tego obiektu i jego zniknięcia. Wtedy gdy jechałam i zobaczyłam to, a potem starałam się obserwować, nie zwracałam uwagi na wiele rzeczy. Miedzy innymi na dużą ilość drzew, na zabudowania. Po prostu po ominięciu wzrokiem chwilowo przeszkadzającego elementu wracałam spojrzeniem na obiekt, można powiedzieć, że patrzyłam cały czas w jeden punkt, tam gdzie był obiekt i nie zwracałam uwagi na nic innego. Teraz jak patrzę na zdjęcia i film, to aż się dziwie, że mogłam to w ogóle dostrzec. A mogłam tylko dlatego, że obiekt był bardzo wyraźny, rzucający się w oczy. Poza tym w przeciwieństwie do innych ludzi, którzy na co dzień nie patrzą w niebo i nie zwracają uwagi na pewne rzeczy, ja mam to niejako we krwi. Ale jego nagle znikniecie czy zmiana kształtu w tej chwili nie dziwi mnie wcale, nie mogłam wychwycić tych ulotnych momentów, bo za dużo było elementów zasłaniających widok. Poza tym dochodzę do wniosku, że obiekt mógł się poruszać, może nie odczułam tego w jadącym samochodzie, ale gdyby stal w miejscu to bardzo szybko straciłabym go z oczu, schowałby się czy to za góra Laworta, czy za innym elementem krajobrazu. A ja go widziałam przez parę sekund. Potem faktycznie mogła go zakryć góra, mógł zmienić mi się kąt obserwacji, lub tez mógł odlecieć.
Nie sposób się z tym nie zgodzić, gdyż bardzo istotne i szczegółowe spostrzeżenia. Konkludując, trudno w logiczny sposób wyjaśnić tą jakże dziwną obserwację dwóch jasnych obiektów połączonych „linią” a potem „prostokąta z okienkiem”. Można w zupełności wykluczyć Wenus, samolot, śmigłowiec, „lampiony chińskie”, balon lub inny sterowiec. Obiekt/zjawisko nie zostało rozpoznane i zostało zakwalifikowane jako UFO z oznaczeniem DD: (dzienny dysk): „prawdopodobne UFO”.
To nie koniec przeżyć Magdy i jej obserwacji. Pod koniec sierpnia 2007 r. była świadkiem przelotu „klasycznego UFO” nad Ustrzykami Dolnymi:
Kształt obiektu widzianego przez p. Magdę nad Ustrzykami w 2007 r.
– Była już w sumie późna noc, grubo po północy, byłam z moimi znajomymi w barze, to był weekend. Nie pamiętam dokładnie o co poszło, ale nagle zapragnęłam wyjść i pójść do domu, chciałam pobyć sama, żeby mnie nikt nie odprowadzał. Ustrzyki były wtedy dość spokojną mieściną, człowiek mógł wracać sam późną nocą bez strachu, że ktoś zrobi mu krzywdę. Nie szłam przez środek miasta, tylko poszłam sobie przez most na rzece, taką boczną drogą. Na moście zatrzymałam się, zapaliłam papierosa. To dość zaciemnione miejsce, owszem, widać poświatę od miasta, ale akurat w tym miejscu jest ciemno. Stałam na tym moście i oczywiście swoim zwyczajem obserwowałam niebo. Nagle zobaczyłam lecący obiekt o kształcie kapsuły, lub lekko spłaszczonej kuli, sunął sobie po niebie bardzo, bardzo wysoko, dość majestatycznie. Świecił pomarańczowym światłem. Sam obiekt miał pomarańczowy kolor, ale raczej neutralny, ciepły, nie lśniący; powiedziałabym bardziej matowy, aczkolwiek było widać, że to świeci, jakimś swoim światłem. Nie pulsował. Wokół panowała kompletna cisza, tzn. nie było słychać żadnych odgłosów silnika lub czegoś takiego. To leciało naprawdę bardzo wysoko; miało się wrażenie, że bardziej tam gdzieś pomiędzy gwiazdami niż tutaj u nas. Może złudzenie… Słychać było normalne odgłosy nocnego miasta, szum rzeki nad którą stałam, z rzadka przejeżdżających samochodów. Poza tym kompletna cisza. Nagle wykonał gwałtowny manewr pod kątem 90 stopni i migiem zniknął mi z oczu – mówi kobieta.
Obiekt był wielkości około „pięciu sklejonych ze sobą Wenus”, poruszał się dość wolno na znaczniej wysokości. Co ciekawe, podczas lotu chwiał się na boki. NOL leciał z zachodu na wschód, nagle wykonał gwałtowny skręt w prawo, pod kątem prostym i znikł (lub odleciał) czego, z racji na ogromne przyspieszenie, świadek już nie zauważyła.
Również i ta obserwacja zawiera bardzo charakterystyczne elementy przejawiające się w innych zgłoszeniach dotyczących NOL-i. Warto dodać, że kolejna świadek z Ustrzyk Dolnych w 2006 r. zauważyła podczas wyprowadzania psa bardzo dziwny obiekt. Za górą Laworta (w kierunku Ukrainy) było widać spory podłużny twór o barwie „płomienia gazowego”. Trwa ustalanie szczegółów tego przypadku.
Zaprezentowane obserwacje UFO wskazują, że rejon Bieszczad jest aktywny pod względem obserwacji UFO, w przeciwieństwie do wielu „białych plam”, skąd informacje o tego typu zdarzeniach nadchodzą bardzo rzadko. Jak wiadomo znaczna część tego cudownego obszaru o unikalnych walorach przyrodniczych jest rzadko zamieszkana a statystyki mówią wyraźnie, że to co nazywamy UFO lubi przejawiać swoją aktywność w miejscach odludnych, niezamieszkałych, raczej z dala od wielkich miast. To jedna z cech tego przedziwnego zjawiska…
_____________________
INFRA
Autor: Arkadiusz Miazga
Zdjęcia i rysunki: Archiwum A. Miazgi
Źródło: Spotkania z nieznanym
Fot. w nagłówku: Archiwum A. Miazgi