W setną rocznicę katastrofy słynnego transatlantyku warto przypomnieć kilka legend o przejawach „parapsychicznej percepcji”, które miały zapowiadać jego zatonięcie. Na kilkanaście lat przez feralną nocą z 14 na 15 kwietnia 1912 r., kilku publicystów opisało przebieg morskich katastrof przypominających tragiczny los Titanica. Wiele innych osób miało przeczucie, że wydarzy się „coś” niedobrego…
____________________
Zatonięcie symbolu potęgi myśli technicznej XX w. stanowiło wstrząs dla społeczeństw zachodniego świata, szczególnie dla narodów morskich. Reakcję tą można porównać do traumy po zamachach z 11 września lub katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Jak inne tragedie, los Titanica stanowił podstawę wielu barwnych hipotez i teorii spiskowych. Pojawiły się także opowieści o rzekomych „przeczuciach” zapowiadających nadejście tragedii, w której zginęło ok. 1500 osób.
Eugene L. Rasor, autor bibliografii poświęconej Titanicowi, pośród różnych aspektów podejmuje temat zapowiadających jego zatonięcie „przeczuć i zjawisk paranormalnych”. Wymieniając kilka głównych pozycji książkowych na ten temat zauważa, ze zdumieniem, że „zagadnienie to zyskało więcej uwagi niż ktokolwiek przypuszcza […] Dla niektórych zebrane relacje były przekonywujące. Pojawiło się też wiele udokumentowanych relacji.”
Trudno jednak mówić o twardych dowodach na to, że ktoś „przewidział” katastrofę Titanica. Istnieje jednak kilka utworów literackich, w których autorzy nakreślili bardzo podobny scenariusz. Choć niektóre z nich zyskały w prasie brukowej miano „proroczych”, odnosiły się w rzeczywistości do realnych obaw związanych z katastrofą któregoś z wielu ówczesnych transatlantyków. Przy omawianiu zagadkowych aspektów katastrofy z 1912 r. na pierwszym miejscu wymienia się zwykle Morgana Robertsona (1861-1915) – amerykańskiego pisarze i nowelistę, autora kilku opowiadań marynistycznych, w tym jednego szczególnego.
Morgan Robertson (1861-1915) – autor noweli „Futility” z 18989 r., w której opisał katastrofę Titana, zdumiewająco podobną do katastrofy Titanica. W 1912 r. pojawiło się kolejne, zmodyfikowane wydanie dzieła (fot.: Wikimedia Commos).
O wydanej po raz pierwszy w 1898 r. noweli „Futility” („Płonność”) znanej lepiej jako „Wreck of Titan” („Wrak Tytana”) przypomniano sobie, gdy okazało się, że Robertson, w wyniku dziwnego zbiegu okoliczności, opisał historię niemal identyczną z przebiegiem katastrofy Titanica. Fikcyjny statek był do niego podobny nie tylko pod względem konstrukcyjnym – autor umieścił na nim tyle samo pasażerów, podał taką samą przyczynę zatonięcia, a nawet podobną godzinę.
Robertson przedstawiał Titana jako „największą z dotychczas pływających jednostek i najdonioślejsze dzieło człowieka”; gdzie indziej pisał, że „uznawano go za niezatapialny”. Zdziwieni ogromną ilością podobieństw fani zaczęli uznawać nowelistę za wieszcza. Sam Robertson podzielał to zdanie twierdząc, że natchnienie czerpie z „astralnego planu”. Według jego wielbicieli proroczy scenariusz zawierało także dzieło pt. „Beyond the Spectrum” („Poza spektrum”), które opowiadało o ataku Japonii na Stany Zjednoczone. Pisarz niedługo cieszył się popularnością; zmarł przedwcześnie w 1915 r. w nowojorskim hotelu, przedawkowawszy środek nasenny.
Jako druga postać w paranormalnej legendzie Titanica pojawia się William Thomas Stead (1849-1912) – kontrowersyjny dziennikarz – zwolennik prasy dla ludu, spirytysta, wojownik o pokój i prawa kobiet oraz krytyk polityki kolonizacyjnej. Na Titanicu wyruszył on w podróż na nowojorską konferencję pokojową, na którą zaprosił go ówczesny prezydent USA, William Taft. Typowany na laureata pokojowego Nobla Stead jest dziś nieco zapomnianą postacią, choć uważano go za jedną z najsłynniejszych osób na pokładzie transatlantyku.
Po katastrofie przypomniano sobie o jego dwóch pismach z końca XIX w., w których przestrzegał przed katastrofami wielkich statków pasażerskich. Artykuł z 1882 r. mówił o zagrożeniu wynikającym z niedostatecznej ilości szalup na jednostkach. Wydana sześć lat później nowela „Ze Świata Starego do Nowego” opowiada z kolei o parowcu Majestic ratującym rozbitków jednostki, która zderzyła się z górą lodową. Steada, który sam stał się bohaterem wymyślonego przez siebie scenariusza, widziano po raz ostatni na Titanicu w przedziale dla palących, gdzie siedział i czytał książkę dowiedziawszy się, że zabrakło szalup ratunkowych.
Zapowiedzi katastrofy Titanica dopatrywano się również w „przyciężkim” wierszu pt. „A Thryst” autorstwa amerykańskiej poetki i nowelistki Celii Thaxter (1834-1896), który opowiada o górze lodowej „z północy”, w którą nocą uderza pasażerski statek. Thaxter zakończyła swój wiersz tragiczną strofą: „Przepadli. Wszyscy!”
Mało kto pamięta, że „spontaniczną aktywnością postrzegania pozazmysłowego” w przypadku Titanica zajmował się dr Ian Stevenson, znany głównie ze swych badań nad zjawiskiem wspomnień z poprzednich wcieleń u dzieci. Stevenson w artykule opublikowanym w 1960 r. w Journal of the American Society for Psychical Research analizuje relacje kilkunastu osób, które twierdziły, że przewidziały słynną katastrofę. Wśród nich był mężczyzna, który przed wypłynięciem w rejs do Ameryki dwukrotnie śnił o dryfującym statku, wokół którego pływali ludzie. Choć nie skłoniło go to do rezygnacji z podróży, ostatecznie, z powodów osobistych, nie wsiadł na pokład. Po serii niepokojących przeczuć z podróży Titanicem zrezygnował z kolei niejaki Connon Middleton.
William Thomas Stead (1849-1912) był również zapalonym spirytystą, podobnie jak wielu członków elit kulturalnych epoki wiktoriańskiej. Jedną z jego pasji był również esperanto (fot.: Wikimedia Commons).
Czy Robertson i Stead rzeczywiście przewidzieli katastrofę? Wydaje się, że byli raczej bacznymi obserwatorami świadomymi tego, że zatonięcie jednego z wielkich transatlantyków może zakończyć się hekatombą. W samej katastrofie Titanica nie było nic nadprzyrodzonego; miała ona szanse się wydarzyć. Mogli przewidzieć ją nie tylko specjaliści i publicyści, ale nawet zwykli ludzie. Z kolei w przypadku „Titana” zagadkowo trafna nazwa nie była aż tak trudnym strzałem. Wielkim jednostkom nadawano zwykle pompatyczne, często mitologiczne nazwy (por. Gigantic, Olympic). Z efektem „przepowiedzenia” katastrofy mieliśmy do czynienia m.in. w przypadku masakry z wyspy Utoya, której scenariusz odwzorował w wydanej 22 lata wcześniej książce pisarz Jon Michelet. Podobne twierdzenia pojawiały się również po zamachach na WTC, czy katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, po której przypomniano sobie o opiniach ekspertów zapowiadających nieunikniony wypadek z powodu złego stanu technicznego infrastruktury.
Ciekawie prezentowały się losy siostrzanych jednostek Titanica. HMHS Britannic (przechrzczony z Gigantic) zatonął po wskutek wybuchu miny lub torpedy w listopadzie 1916 r. Zginęło ok. 30 z 1300 pasażerów. Akcja ratownicza miała dość gwałtowny i skomplikowany charakter, gdyż wystające z wody, wciąż obracające się turbiny wciągnęły dwie szalupy z pasażerami. Najdłużej służył RMS Olympic, który zezłomowano dopiero w 1935 r. po tym, jak przeciął na pół amerykański latarniowiec. Zginęło wtedy 7 osób.
To tylko niektóre z legend otaczających wrak Titanica. Inne, mniej znane poza Zachodnią Europą, opowiadają przykładowo o robotniku uwięzionym na wieki w kadłubie lub przewożonej na pokładzie przeklętej mumii. Powstała nawet numerologiczna, antykatolicka zagadka Titanica zawarta w numerze na jego burcie, który w lustrzanym odbiciu brzmiał jak „No Pope”. Wszystko to oczywiście mity i miejskie legendy absorbujące tych, którzy chcieli i chcą wierzyć, że za katastofą z 1912 r. stało coś więcej niż pechowa góra lodowa…
_____________________
INFRA
Na postawie:
Eaton J.P., Haas A.C., Titanic: Destination Disaster : The Legends and the Reality, Norton 1996.
Lamb H. (red.), A Bottomless Grave: And Other Victorian Tales of Terror, Toronto 1977.
Rashe G. E., Encyclopedia of Prophecy, Santa Barbara 2001.
Rasor E.L., The Titanic: Historiography and Annotated Bibliography, Westport 2001.
Titanic Premonitions, titanic-titanic.com
Graf. w nagłówku: Willy Stöwer, Zatonięcie Titanica, rys. z 1912 r., Wikimedia Commons