Pola Flegrejskie – wulkaniczny obszar w pobliżu Neapolu, jest jak tykająca bomba. Trudno wyobrazić sobie, jak gęsto zaludniona Europa odczułaby skutki erupcji tamtejszego wulkanu. Włoscy naukowcy czynią starania w kierunku wykonania odwiertów nad ogromną komorą magmową niedaleko Pompejów, która pozwoli ostrzec mieszkańców przed zbliżającą się katastrofą. Niektórzy uważają, że to igranie z losem…
Potencjał Pól Flegrejskich (Campi Flegrei) według indeksu eksplozywności wulkanicznej (VEI) oceniany jest na 7 w ośmiostopniowej skali. To masywna erupcja, jednak znacznie mniejsza od wybuchu tzw. superwulkanu, a więc wydarzenia, podczas którego uwalniane jest ponad 1000 km3 materiałów wulkanicznych. Powtórka eksplozji o skali VEI 7 wiązałaby się nie tylko z klęską humanitarną, ale i zmianami pogodowymi odczuwalnymi w skali planety.
– Erupcje na zaludnionych obszarach mogą wywołać katastrofy o skutkach w skali globalnej, porównywalne z upadkiem meteorytu – mówi Giuseppe De Natale z Włoskiego Instytutu Geofizyki i Wulkanologii – kierownik projektu naukowego, którego celem jest monitorowanie podziemnego wulkanu na Polach Flegrejskich.
Zadaniem jego ekipy ma być dowiercenie się na głębokość 3.5 km w miejscu (niedaleko Pompejów), gdzie zlokalizowana jest ogromna komora lawy. Pozwoli to na jej monitorowanie i wydanie ostrzeżenia przed erupcją, której skutki mogą być trudne do oszacowania, nie tylko dla aglomeracji neapolitańskiej, ale i całej Europy. Artykuł opublikowany w 2009 r. w piśmie „Geophysical Research Letters” szacował, że do eksplozji może tam dojść „w ciągu najbliższych dziesięcioleci”.
– Na szczęście tego typu twory eksplodują rzadko, podobnie rzadko, jak zderzają się z Ziemią wielkie meteoryty – mówi De Natale. – Jednak w przypadku Pól Flegrejskich, których okolice są gęsto zaludnione, nawet najmniejsze erupcje mogą mieć poważne konsekwencje. Z tego powodu obszar ten musi być badany i monitorowany.
Program wiercenia w pobliżu komory magmowej, finansowany z Międzynarodowego Kontynentalnego Programu Wiertniczego, napotkał sprzeciw lokalnych uczonych, którzy twierdzą, że prace mogą spowodować erupcję lub trzęsienia ziemi. Zdanie to podziela Benedetto De Vivo – geochemik z Uniwersytetu Neapolitańskiego. Projekt został już raz zatrzymany w 2010 r., jednak po wyborze nowego burmistrza, powrócono do jego realizacji na obszarze dawnej kopalni żelaza w Bagnoli (na zachód od Neapolu).
De Natale twierdzi, że odwierty są absolutnie bezpieczne, a bardzo podobne prace przeprowadza się przy poszukiwaniu źródeł energii termalnej. Obawy o wytrysk magmy lub trzęsienie ziemi uznaje on za przesadę. Jak mówi, sama komora z lawą leży na głębokości co najmniej 7 km. Podczas zaawansowanej fazy projektu planuje się dotrzeć na głębokość 3.5 km, gdzie temperatura sięga 500 stopni.
– Istnieją dziesiątki odwiertów wykonanych w mniej restrykcyjny sposób, dla potrzeb przemysłowych, i nic się do tej pory nie wydarzyło – mówi. – Uważam, że bezpieczeństwo milionów ludzi zasługuje na największy wysiłek i nie wolno na nim oszczędzać.
De Natale dodaje, że odwiert stanowi również najlepszy sposób na odtworzenie geologicznej przeszłości regionu. Dodatkowym zadaniem uczonych w Bagnoli będzie badanie ruchów skorupy ziemskiej, która w ciągu ostatnich lat podniosła się tam o ok. 3.5 m., co stanowi największą zmianę od średniowiecza.
Na świecie istnieje wiele potencjalnie groźnych superwulkanów (VEI 8), z których najbardziej aktywne leżą na obszarze Parku Yellowstone (USA). Jak ustalono, niektóre z nich wybuchały w ciągu ostatnich kilku milionów lat. Ostatnią z supermasywnych erupcji był wybuch Taupo na Nowej Zelandii (nazywany eksplozją Oruanui) sprzed 26.5 tys. lat. Ostatnim zdarzeniem w skali VEI 7 był z kolei wybuch wulkanu Tambora w 1815 r., który pociągnął za sobą „rok bez lata” i klęskę nieurodzaju.
Na podstawie: A. Denti, „Super volcano”, global danger, lurks near Pompeii, Reuters.com, 03/08/12.
Graf. w nagłówku: Wybuch Krakatau z 1883 r. (litografia z 1888) / PD.