– czyli inny punkt widzenia na „kręgi zbożowe”. Na przełomie lat 70-tych i 80-tych we wsi Żabno w kujawsko-pomorskim, na polu żyta znaleziono przedziwny „ślad”. Nieco wcześniej mała dziewczynka widziała lądujący tam pojazd, wokół którego pojawiły się potem trzy niskie postacie w lśniących uniformach. To kolejne, choć bardzo mało znane bliskie spotkanie trzeciego stopnia z tego „gorącego” dla polskiej ufologii okresu…
____________________
Damian Trela / Czas tajemnic
Dziś zjawisko „kręgów zbożowych” jest w Polsce dobrze znane. Na przestrzeni lat tego rodzaju formacje pojawiły się w wielu miejscach kraju. Kwestią dyskusyjną pozostaje to, jak wiele z nich możemy zaliczyć do autentycznych anomalii, a które to dzieła tzw. crop-makerów. Miejscem szczególnym było Wylatowo, które stało się znane w 2000 r., kiedy na tamtejszych polach pojawił się pierwszy „piktogram”. Mało kto pamięta jednak, że początki tego zjawiska datuje się na rok 1998, kiedy w okolicach Polanki k. Myślenic (małopolskie) odkryto pierwsze tego typu znaki w zbożu (choć czołowy polski ufolog, Bronisław Rzepecki, spekulował, że podobne formacje mogły pojawić się już rok wcześniej).
Po tym krótkim wstępie o historii „agroformacji” w Polsce, chciałbym podzielić się szczegółami niezwykłego incydentu, jaki badałem w ramach „Operacji Wylatowo 2003”, która całkowicie zmieniła naszą dotychczasową wiedzę na temat pierwszych kręgów zbożowych w Polsce i tego, w jaki sposób mogą one powstawać. Ale po kolei…
Żabno to niewielka miejscowość oddalona o ok. 2 km od Wylatowa. To tam w okolicach 20-24 czerwca 1979 lub 1980 r. pani Elżbieta Frąckowiak (personalia zmienione na potrzeby publikacji), jeszcze jako dziecko, była świadkiem niezwykłej obserwacji. Tamtego dnia przebywała w domu sama, czekając na powrót rodziców i rodzeństwa z prac w polu. Budynek, obecnie zamieszkany przez rodziców kobiety, stoi na końcu wsi. Wówczas było to jedno z niewielu gospodarstw zlokalizowanych w tej części Żabna. Za domem znajdował się duży ogród, a przy nim – jak wspomina kobieta – rosły ziemniaki. Obok na 20 arach zasiano żyto.
Wygląd obiektu widzianego przez panią Elżbietę w czerwcu 1979 lub 1980 r. Uwagę zwracają charakterystyczne „okienka”, które znajdowały się na obrotowej części pojazdu (fot. Archiwum D. Treli).
Ok. 12:00 – 14:00, dla „zabicia czasu”, dziewczynka spacerowała po ogrodzie. Pogoda była doskonała – typowe letnie wczesne popołudnie. Niespodziewanie dostrzegła ona obiekt przelatujący powoli nad pobliską drogą, poruszający się z południa na północ. Lecąc nieznacznie obniżał on pułap. W chwili dostrzeżenia go znajdował się na wysokości ok. 15 m., całkiem niedaleko od pani Elżbiety, która mogła dobrze mu się przyjrzeć.
Jak mówiła był to „metaliczny dysk” o średnicy ok. 15 i wysokości 10 m., złożony z dwóch kopuł, przy czym górna była wyższa i „bardziej wypukła” od dolnej. Rozdzielał je „pierścień” złożony z małych czworobocznych „okienek” rozstawionych względem siebie w równych odstępach. Każde z nich, wielkości jednej-piątej obiektu, z wyglądu przypominało zwykłą szarą szybę. Niestety pani Elżbieta nie pamięta, czy za oknami było coś widać. Doskonale przypomina sobie jednak, że gdy NOL poruszał się, pas z „okienkami” wirował wokół jego osi.
Po jakichś dwóch minutach UFO zawisło nad polem żyta. Wykonując kilkanaście spiralnych obrotów w dół, obiekt wylądował przy samej krawędzi pola, jednak zboże częściowo zasłoniło kobiecie widok. Następną rzeczą, którą pamięta pani Elżbieta był paniczny strach przed nieznanym obiektem, który przyziemił na polu jej rodziny. Przerażona schowała się… wśród ziemniaków, kładąc się na ziemi i oczekując dalszego przebiegu wydarzeń. Ciekawość jednak wzięła górę i po chwili spojrzała ona w kierunku pojazdu, który znajdował się w odległości zaledwie 60 m. To, co zobaczyła, było dla niej niemałym zaskoczeniem. Wokół znajdującego się nieopodal UFO spacerowały dwie lub trzy humanoidalne istoty wyglądające niemal identycznie. Mierzyły one ok. 1,2 – 1,5 m. wzrostu i ubrane były w ściśle przylegające do ciała uniformy (prawdopodobnie połyskujące). Świadek nie przypomina sobie, czy dłonie i twarz ufonautów były widoczne. Najprawdopodobniej jednak kombinezon nachodził im na głowę i częściowo zasłaniał twarze.
Istoty krążyły wokół pojazdu i co chwila schylały się, jakby wykonywały jakieś „pomiary”. Pani Elżbieta nie pamięta jednak, czy miały w dłoniach jakieś urządzenia. Nie jest również jasne, czy ufonauci zdawali sobie sprawę z obecności obserwatorki. Chwilę potem stała się rzecz niesłychana. Gdy świadek ponownie spojrzała w tamtym kierunku zobaczyła jak UFO wznosi się pionowo w górę. Na wysokości 15 m. zatrzymało się, po czym błyskawicznie odleciało (warto wspomnieć, że pas z „oknami” wirował szybciej niż podczas lądowania). Prędkość, z jaką się oddaliło była tak duża, że kobieta nie jest w stanie określić, w której części nieba obiekt zniknął…
Czy nie brzmi to podejrzanie? Świadek pamięta odlot UFO, ale za nic nie może przypomnieć sobie kiedy i w jaki sposób istoty weszły do pojazdu. Choć nie da się wykluczyć, że moment ten był na tyle szybki, że dziewczynka go po prostu nie zauważyła, wiele wskazuje, że mogło wydarzyć się jeszcze coś na tyle traumatycznego, że podświadomość pani Elżbiety mogła zdecydować się na ukrycie tych wspomnień. Możliwością ich odblokowania jest regresja hipnotyczna, na którą kobieta wyraziła zgodę, jednak pewne ograniczenia sprawiają, że musimy odłożyć tę próbę na kolejne lata. Jednak o ile możliwość uprowadzenia jest tylko domysłem, to co zdarzyło się po zniknięciu obiektu nie budzi najmniejszych wątpliwości.
Po zakończeniu obserwacji, która trwała ok. 12 minut, pani Elżbieta wróciła do domu. Niedługo potem zjawili się rodzice i starsze rodzeństwo, którym opowiedziała o tym, co zaszło. Oczywiście nikt jej nie uwierzył, z wyjątkiem siostry, pani Krystyny, która zaproponowała, by odwiedzić miejsce „lądowania”. Choć nie wiadomo, czy propozycja padła w tym samym dniu, czy dzień później okazało się, że na miejscu znaleziono ślad, który bez wątpliwości można nazwać „kręgiem zbożowym”! Była to pojedyncza formacja o średnicy ok. 15 m. Pani Elżbieta porównała jej rozmiary do kręgu, który pojawił się w nocy z 2 na 3 lipca 2002 r. na polu pana Filipczaka w Wylatowie.
Według relacji sióstr „krąg” z ich pola charakteryzował się niezwykłą precyzją wykonania. Nie dochodziły do niego żadne ścieżki, wszystkie „ściany” były równe, a zboże było „przyciśnięte” do ziemi tak idealnie, że można było zauważyć charakterystyczne dla innych „agroformacji” zjawisko załamywania się światła na przygiętych łodygach. Co ciekawe, bliżej centrum kręgu widoczna była wykopana w ziemi dziura. Pani Małgorzata, matka obu kobiet, która również oglądała krąg, potwierdziła jej istnienie. Na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć jednak, czy za jej powstanie odpowiadały widziane istoty, czy też inne procesy. Za pierwszą hipotezą przemawia fakt, że ufonauci co chwila „schylali się”, co może kojarzyć się z pobieraniem próbek gleby.
Miejsce lądowania obiektu w Żabnie w 2003 r. Przełom lat 70-tych i 80-tych obfitował w wiele przypadków lądowań obiektów UFO i spotkań z ich pasażerami. Oprócz incydentu w Emilcinie doszło wówczas do bliskich spotkań w Przyrownicy, Golinie, na Helu (fot. Archiwum D. Treli).
Wszystkie kobiety pamiętały, że zainteresowanie kręgiem wśród okolicznych mieszkańców było duże. Rzekomo, dowiedzieli się o nim również lokalni reporterzy „Trybuny Ludu”, gdzie zamieszczono krótką notkę wraz ze zdjęciem formacji. Niestety nie udało się tego potwierdzić (choć świadkowie nie mają wobec tego żadnych wątpliwości).
No i mamy sensację. Spektakularne bliskie spotkanie III stopnia, o którym mówiła pani Elżbieta nie budzi zastrzeżeń. Potwierdzał je ślad pozostawiony na polu oraz prasowa wzmianka. Ze względu na brak wyników poszukiwania tego ostatniego musimy zadowolić się „tylko” (albo „aż tylko”) wiarygodną obserwacją. Wynika z tego również, że twierdzenia, iż pierwsze polskie „kręgi zbożowe” pojawiły się dopiero w okresie 1997-98 możemy włożyć między bajki. Choć niestety nie ma dokumentacji fotograficznej śladu lądowania w Żabnie (ale nie jest powiedziane, że się nie znajdzie), przypadek ten zmienia koncepcje na temat powstawania niektórych agrosymboli i z pewnością na trwale zapisze się w kronice najbardziej spektakularnych spotkań z UFO w Polsce.
Panuje powszechne przekonanie, że za pojawianie się „kręgów” oraz „piktogramów” zbożowych odpowiadają tzw. BOL-e (ang. Ball of light, pol. kule świetlne), które widywane są nad polami, gdzie potem odnajduje się formacje. Najlepszym przykładem jest wspomniane Wylatowo, gdzie na przestrzeni 6 lat w ramach „Operacji Wylatowo” zarejestrowano blisko 70 wiarygodnych obserwacji UFO, z których gros dotyczyło właśnie BOL-i. Jak dotychczas nie udało się jednak zbadać przypadku, w którym lądujący kulisty obiekt pozostawia na polu zapierający dech w piersiach, skomplikowany piktogram. Jednak w przypadku Żabna mamy niezaprzeczalny dowód na to, że niektóre proste „kręgi” mogą powstawać w ten właśnie sposób. Potwierdzają to inne dawne przypadki skrzętnie upychane „pod dywan” przez sceptycznych ufologów, w których mowa o „dyskach” zawisających nad polami, na których odnajdywano potem zbożowe „kręgi”. Dawniej nazywano to „lądowiskami w zbożu”; dziś zjawisko to znamy z kolei pod nową nazwą…
Wszystkich potencjalnych świadków podobnych zdarzeń z terenu Polski proszę o kontakt pod e-mail: dam.trela@gmail.com
Autor: Damian Trela
Źródło: Czas tajemnic
Zdjęcie w nagłówku: Pani Małgorzata, matka pani Elżbiety, pokazuje miejsce przyziemienia obiektu / fot. Archiwum Damiana Treli
Opublikowane za zgodą autora