W sierpniu lub wrześniu, na przełomie lat 70-tych i 80-tych, w okolicach Szklarskiej Poręby dwóch świadków obserwuje unoszącą się na tle góry „szklaną kulę”. Mimo że całe zdarzenie trwa kilkanaście sekund, w jego trakcie dochodzi do kilku niewyjaśnionych sytuacji. U świadków pojawia się uczucie rozciągnięcia czasowego. Potem jest już tylko dziwniej. Jest to kolejne zdarzenie z tych okolic o dużym „współczynniku niesamowitości”.
Zdarzenia o „wysokim stopniu dziwności” to szczególna kategoria spotkań z UFO. Wielu badaczy do przypadków, gdzie mogło dojść do wpływu obiektu na świadomość obserwatora podchodzi z dużą rezerwą. Często tłumaczy się to rzadkimi zjawiskami fizycznymi, unikając dyskusji o niewyjaśnionych aspektach spotkań z NOL. Niektórzy ufolodzy żywią pogląd, że egzotyczne i dziwaczne elementy w relacjach ludzi, którzy widzieli UFO to efekt działania ich rozbujałej wyobraźni. Czy słusznie?
Lata badań nad zjawiskiem NOL coraz bardziej skłaniają część ufologów do traktowania zdarzeń o „wysokim współczynniku niezwykłości” z pełną otwartością i powagą. UFO nie przestaje nas zaskakiwać i występujące w bliskich spotkaniach wątki paranormalne mogą okazać się decydujące w kwestii analizy jego pochodzenia i genezy.
Poniższe zdarzenie zawiera w sobie wiele szczegółów, które mają prawo budzić nasze wątpliwości, ale same w sobie nie umniejszają wysokiej wiarygodności świadka. Jest nim Pan Marek Watorek (pseudonim), który od dawna mieszka w Niemczech. Mimo upływu lat, zdołał zachować w pamięci wiele istotnych szczegółów obserwacji i niedawno postanowił skontaktować się z osobą kompetentną w tej dziedzinie.
Pierwsza próba kontaktu to e-maile skierowane do Arkadiusza Miazgi. Dzięki jego uprzejmości, z uwagi na miejsce zdarzenia, które mieści się w obrębie mojego obszaru badawczego, mogłem nawiązać z Panem Markiem kontakt telefoniczny.
„Szklana kula” na niebie
Mapa miejsca obserwacji. Biały punkt oznacza miejsce postoju świadkow, strzałka – kierunek, w którym zauważyli obiekt (za: czastajemnic.blogspot.com)
Do zdarzenia doszło w okresie 1979-81 r. (świadek niestety nie pamięta dokładnej daty), w sierpniu lub na początku września. Ok. 12:30-13:00 Pan Marek wraz ze swoim kolegą z pracy, Józefem, jechali służbowym Żukiem w kierunku Szklarskiej Poręby. Obaj byli pracownikami miejscowej Huty Szkła Kryształowego „Julia” w Piechowicach i zajmowali się rozwożeniem obiadów, jak i samych pracowników do zakładu. Tego dnia akurat zawozili posiłki dla hutników z pobliskiej stołówki. Gdy samochód wjeżdżał w granicę Piechowic, Pan Marek dostrzegł po lewej stronie dziwny rozbłysk na szybie auta.
– To był taki refleks na szybie. Niby nic niezwykłego, ale nie wiem dlaczego poczułem silny przymus ustalenia, co to takiego. Zjechałem więc na pobocze, wyłączyłem silnik i wyszedłem na zewnątrz. Zaraz też za mną wyszedł mój kolega – opowiadał Pan Marek.
Jezdnia, na której świadkowie zatrzymali się to bardzo wąska droga gminna biegnąca w stronę Szklarskiej Poręby. Z lewej strony roztaczał się z niej malowniczy widok na masyw górski Śnieżnych Kotłów. W chwili obecnej droga ta jest już poszerzona i po jej lewej stronie ciągnie się długi kamienny mur. Wraz z bujnie rosnącymi w tym miejscu drzewami mur zasłania widok na pobliskie góry. Ale panorama okolicy ok. 33 lata temu wyglądała zupełnie inaczej.
Gdy Pan Marek spojrzał w stronę Śnieżnych Kotłów, dostrzegł w oddali ciekawe zjawisko.
– Zobaczyłem na tle góry unoszącą się dużą srebrną kulę. Jak na moje oko, mogła mieć jakieś 20 m. średnicy. Przypominała szklaną kulę i widać było jak odbijała światło słoneczne – wspominał.
Refleks świetlny
Zjawisko wisiało nieruchomo po lewej stronie od czubka góry, mniej więcej na wysokości znajdującej się na szczycie telewizyjnej stacji przekaźnikowej i było bardzo dobrze widoczne dzięki idealnym warunkom pogodowym. Przejrzystość powietrza w dniu obserwacji była bardzo dobra. Bezchmurne niebo i widoczne słońce w zenicie tylko ułatwiały dostrzeżenie kuli na tle góry.
Jak stwierdził świadek, „kula przypominała szklany kryształ, ale nie była przezroczysta, nie świeciła też własnym światłem, tylko odbijała od siebie promienie słoneczne”. UFO pojawiło się w kierunku południowo-zachodnim w odległości ok. kilometra od drogi, na której stali świadkowie.
Pan Marek obserwując zastanawiające zjawisko o dziwo nie czuł strachu ani ciekawości.
– Miałem bardzo obojętny stosunek do tego, co obserwowałem, co w samo w sobie do dzisiaj wydaje się być dziwne – twierdził. – Za to mój kolega podszedł bardzo emocjonalnie do obserwacji. Z wrażenia aż ukląkł i zaczął się żegnać. Później wspomniał, że podobne rzeczy obserwował jeszcze jako mieszkaniec Lwowa przed wojną. Wszyscy wówczas dyskutowali o nadchodzących znakach konfliktu.
Niestety nie dysponujemy relacją Pana Józefa i opieramy się tylko na opisach Pana Marka. Możemy sobie jednak wyobrazić, że obserwowane UFO na tle gór musiało wywołać duże wrażenie, stąd reakcja mężczyzny. Wątpliwości budzi jedynie zachowanie Pana Watorka, który – jak już wiemy – „miał obojętny stosunek do tego, co obserwuje”. Jest to bardzo interesujący wątek zdarzenia, warty zapamiętania.
Wpływ na otoczenie
– Jak staliśmy na krawędzi drogi i patrzyliśmy, w jednej chwili za naszym samochodem ustawił się długi sznur aut. Było to wprost niewiarygodne, bo staliśmy tam ledwie chwilę, a tu nagle tyle samochodów. Wszyscy kierowcy grzecznie siedzieli w swoich maszynach i nikt nawet nie zatrąbił – relacjonował świadek.
Warto przypomnieć, że biegnąca w tym miejscu droga była bardzo wąska. Choć Pan Marek zaparkował Żuka lekko na uboczu i tak nie było możliwości wykonania żadnego manewru wymijającego. W międzyczasie „szklana kula, tak jak wisiała, nagle odleciała”.
Świadek opisał to w następujący sposób:
– Kula naraz obróciła się w powietrzu i wystrzeliła, odlatując błyskawicznie w stronę Szklarskiej Poręby. Wyglądało to jak strzał z pocisku. Dosłownie moment i już jej tam nie było – podsumował moment zakończenia obserwacji Pan Watorek.
Całe zdarzenie zdaniem świadka trwało zaledwie 30 sek. Po chwili on i Pan Józef weszli do samochodu i odjechali z miejsca zdarzenia. Zaraz potem, już bez dodatkowych przygód, dotarli na teren huty. Dopiero w tym momencie p. Marek zaczął analizować w głowie przebieg całego zdarzenia. Najbardziej nieprawdopodobne w tym wszystkim wydawał się mu czas obserwacji w stosunku do szybko skumulowanego długiego sznura samochodów.
– Jest to jedyna droga z tej strony prowadząca do Szklarskiej Poręby, więc w tedy zawsze była ruchliwa, ale najdziwniejsze było to, że naraz tyle samochodów nagromadziło się w jednym miejscu. Dziwne było też miejsce, gdzie zaparkowałem samochód – mówił Pan Marek.
Miejsce, którego nie ma
Rekonstrukcja zdarzenia: nieznanego pochodzenia obiekt na tle Śnieżnych Kotłów (autor: S. Woszczyk, yoszko.com)
Świadek, znając okolice, nie mógł zrozumieć, jak był w stanie zjechać lekko na pobocze w tamtym miejscu. Aby rozwiać swoje wątpliwości, następnego dnia udał się tam. Już na samym wstępie uświadomił sobie, że fizycznie nie da się tam zaparkować auta dostawczego w taki sposób, jak to wówczas uczynił. Gdy zaczął się rozglądać po okolicy, uświadomił sobie kolejną zastanawiającą rzecz.
W punkcie, gdzie miał klęczeć Pan Józef kończy się krawędź drogi i jest strome zejście w dół. Jego kolega nie mógł znajdować się w tym miejscu, gdyż natychmiast zsunąłby się w przepaść! Ale żeby tego było mało, zaparkowany samochód Pana Marka dopiero po kilku minutach stał się przeszkodą dla zaledwie kilku aut. Poirytowani kierowcy natychmiast zaczęli wciskać nerwowo klaksony, dając do zrozumienia, że tutaj nie można parkować.
– Dopiero w miejscu obserwacji zrozumiałem, że to było niemożliwe, aby w ciągu paru sekund zgromadziło się w jednym miejscu tyle aut i nikt nie zareagował – mówił.
Rewelacji towarzyszących zdarzeniu było więcej. Nie wiadomo, czy zaistniały w dniu obserwacji incydent drogowy, o jakim szeroko rozpisywała się kilka dni później prasa lokalna, mógł mieć coś wspólnego z obserwacją Pana Marka.
Jak się udało ustalić, dokładnie w tym samym dniu doszło do wypadku drogowego. Jelcz wiozący ludzi do pracy w bliżej nieznanych okolicznościach zsunął się z drogi na skutek jakiegoś nieznanego podmuchu wiatru i dachował do rowu. Na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał. Pan Marek próbował nawiązać kontakt z kierowcą pojazdu, ale niestety bezskutecznie. Wiadomo, że nie stwierdzono, by kierowca prowadził pojazd pod wpływem alkoholu.
„Czas stanął w miejscu”
Oczywiście trudno jest łączyć powyższe zdarzenie z przeżyciem Pana Watorka, ale z uwagi na brak dodatkowych informacji możemy uznać je za ciekawostkę. Warto jeszcze raz wrócić do samej relacji świadka, gdyż być może udziela ona odpowiedzi na niektóre pytania.
– Mimo że cała obserwacja mogła trwać kilka lub kilkanaście sekund, czułem jakby czas stanął w miejscu, został zamrożony – podkreślał swoje doświadczenia ze spotkania Pan Watorek.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż od dnia obserwacji doświadczył on jeszcze wielu innych zdarzeń.
Kilka dni po spotkaniu z UFO miał problemy ze snem i odczuwał dziwny zapach.
– Ten zapach towarzyszył mi jeszcze przez wiele lat. Przypominał on zapach skóry. Często odczuwałem go nocą, gdy nie mogłem zasnąć – mówił.
Oprócz tego świadek wspominał też o snach, w których odczuwał czyjąś obecność. Niestety po latach niewiele z tego pamiętał. Wzmiankowany zapach jest dość charakterystyczny przy bliskich spotkaniach z UFO. W tym przypadku Pan Marek nie jest w stanie wykluczyć, że pojawił się on już w trakcie obserwacji i później wracał do niego jeszcze przez wiele lat.
W tonie „szablonowej klasyki” utrzymuje się też poruszony wcześniej element ewentualnego wpływu zjawiska na świadomość świadka i otaczającą rzeczywistość. Przypomnijmy, że Pan Marek „nie czuł strachu, ani ciekawości” w chwili obserwacji.
Okoliczności pojawienia się wielu samochodów za zaparkowanym Żukiem w tak krótkim czasie, brak reakcji kierowców oraz miejsce, gdzie klęczał Pan Józef, a właściwie fakt, że go nie było, budzą wiele pytań.
Czynnik Oz i domeny próżniowe
Tak mógł wyglądać obiekt widziany przez Pana Marka i Józefa. Według szacunków, miał ok. 20 m. średnicy (graf. za: czastajemnic.blogspot.com).
Literatura ufologiczna zna wiele zdarzeń rozgrywających się według następującego schematu: świadkowie jadą dobrze znaną sobie trasą, widzą NOL, po czym okazuje się, że umknęło im nieco czasu, albo okolica zaczyna nagle wyglądać inaczej niż zwykle. Często odnotowuje się również inne zjawisko charakteryzujące się wrażeniem „zatrzymania czasu w miejscu”.
Wielu badaczy próbuje tłumaczyć powyższe czynniki paranormalne zmienionymi stanami świadomości (najczęściej używa się określenia „czynnik Oz”). Zdaniem polsko-niemieckiego duetu badaczy, Grażyny Fosar i Fransa Bludorfa, „czynnik OZ” wywołują tzw. domeny próżniowe. Są to twory energetycznych wirów pochodzących z innych obszarów równoległej rzeczywistości. Na ten temat szeroko pisali w swoich naukowych pracach Wiaczesław Djatłow i Aleksiej N. Dmitriew. Ich zdaniem takie zjawiska mogą czasami przebierać formy typowe dla obiektów UFO i oddziaływać na ludzką świadomość.
Kontrowersyjna hipoteza rodzi jednak wiele problemów. Jak bowiem wytłumaczyć fakt, że obserwowane przez wielu świadków kule zachowują się w inteligentny i skoordynowany sposób, co nieco nie pasuje do hipotezy o jakimś polu energii? Obserwowana przez Marka Watorka i Pana Józefa kula w pewnym momencie ruszyła z błyskawiczną prędkością i znikła. Czy hipoteza domeny próżniowej może tłumaczyć takie zachowanie?
W zdarzeniu z okolic Szklarskiej Poręby istnieje jeszcze wiele innych zastanawiających elementów, choć nie wszystkie doczekają się odpowiedzi. Upływ czasu mógł bowiem zatrzeć wiele szczegółów. Jednego możemy być pewni. Wiarygodność świadka nie pozostawia żadnych wątpliwości. Pan Watorek faktycznie doświadczył niezwykłego zdarzenia, którego nie umiemy na obecnym poziomie nauki w racjonalny sposób wyjaśnić.
Powyższy incydent zaklasyfikowałem do obserwacji typu DD z dużym współczynnikiem niezwykłości.
Wszystkich potencjalnych świadków UFO z terenu Dolnego Śląska i innych okolic proszę o kontakt na mail dam.trela@gmail.com
Źródło: Czas Tajemnic – blog Damiana Treli, czastajemnic.blogspot.com
Fot. w nagłówku: Graficzna interpretacja incydentu spod Szklarskiej Poręby, autor: Sebastian Woszczyk, yoszko.com