Historia ta wydarzyła się dnia 20 lutego roku 1983 w Gołkowicach, na granicy z ówczesną Czechosłowacją. W tym dniu świadek zdarzenia, strażnik, był wypoczęty i wyspany, świadomy tego, iż od godziny 18 aż do 8 dnia następnego pełnić będzie służbę na granicy państwa.
Relacja ta nadesłana została nam przez jego syna, sympatyka INFRY, któremu on dokładnie ją zrelacjonował. Warto nadmienić, iż jego syn, pan Krzysztof, również był świadkiem licznych niezwykłych zdarzeń.
Gruba warstwa śniegu przykrywała ziemię, nie padało jednak; pogoda stabilizowała się. Po rozpoczęciu służby świadek zajął stanowisko obserwacyjne mostu granicznego nad rzeką Piotrówką bacząc, aby nikt nie przedostał się bez uprzedniej kontroli. Około godziny 22 czeska służba opuściła granicę, a mężczyzna przeszedł do ochrony linii granicznej. Wokół panowała niczym nie zmącona cisza i spokój, nic nie zapowiadało żadnych, niesamowitych zdarzeń. Około godziny 1.00 strażnik zauważył ludzką sylwetkę, bardzo wyraźnie widoczną, poruszającą się po śniegu w odległości około 50 metrów od niego.
Postać widoczna była wyraźnie, gdyż miejsce, w którym znajdowała się oświetlone było przez latarnie. Choć sylwetka zarysowana była dość dobrze, świadek nie był w stanie dostrzec żadnych innych szczegółów jej wyglądu i, jak zdawało mu się, istota była intensywnie, jednolicie czarna. Poruszała się nie przed siebie, lecz jakby po kwadracie, jak określił świadek, o bokach 2.5 x 2.5 metra. Zdawała się być niezdecydowana co do tego, w którym kierunku ma się udać – robiła kilka kroków zawracając następnie w inną stronę.
Mężczyzna od razu zwrócił uwagę, że istota jakby wyrosła spod ziemi. Pojawiła się w tamtym miejscu nagle, tak też według niego musiało być, bo gdyby przyszła z którejś ze stron byłaby na pewno zauważona. Następnie, zgodnie z procedurą, o swej obserwacji powiadomił sąsiadujące strażnice, informując o próbie nielegalnego przekroczenia granicy.
Nikt jednak nie odpowiadał. Dopiero po około 5 minutach, kiedy istota wciąż była widoczna, zgłosił się dyżurny. Świadek ganiąc go za opieszałość, zażądał wysłania patrolu granicznego z dwóch strażnic w celu udaremnienia procederu, sam zaś wyjął broń z kabury i udał się w kierunku postaci, aby ją zaaresztować. W przeciągu kilku chwil, kiedy opuszczał pomieszczenie istota zniknęła; a gdy znalazł się na zewnątrz nie zauważył śladu jej obecności. Błyskawicznie, zachowując czujność i ostrożność, udał się do miejsca, gdzie była widziana, starając się nie zdeptać śladów stóp, których się tam spodziewał.
Ku swemu zadziwieniu na miejscu nie znalazł żadnych śladów, choć widział wyraźnie jak istota poruszała się, wykonując kroki. W tym czasie, gdy świadek znajdował się po stronie prawej, gdzie widziana była owa istota, usłyszał dochodzące od strony zakola rzeki znajdującego się około 50-60 metrów od niego, odgłosy łamanych, suchych gałęzi. Wycofał się potem na drogę prowadzącą do mostu i nasłuchiwał starając się określić kierunek skąd trzaski te dochodziły. Nie dostrzegł niczego. Odgłos słyszany był w dwóch seriach przez łączny czas około 6 minut. Świadek pozostał w tamtym miejscu oczekując na przybycie patroli, które sprawdzały teren.
Po upływie około pół godziny dotarły do niego patrole, które szły z dwóch kierunków wzdłuż linii granicznej. Z ich relacji wynikało, że ani po polskiej ani po czeskiej stronie nie natknęli się na ślady mogące wskazywać na czyjąś obecność. Obecność człowieka została więc w pewien sposób wykluczona. Po wymienieniu kilku uwag i spostrzeżeń strażnicy rozeszli się.
Świadek sformułował w książce raportowej zapis brzmiący mniej więcej tak:
„W granicach godziny 1.00 zauważyłem nieokreśloną postać i słyszałem w pewnej odległości odgłosy łamanego drzewa, nie stwierdzając jednakże śladów nielegalnego przekroczenia granicy„.
Wspomniał również o wezwaniu dwóch patroli. Zapis ten być może nadal znajduje się w archiwach Straży Granicznej.
Po zakończeniu służby, udał się do domu i położył spać. Jeszcze dobrze nie zasnął, gdy u drzwi wejściowych usłyszał dzwonek. Po ich otwarciu okazało się, że stoi tam doręczyciel z telegramem, z którego treści wynikało, ze w nocy zmarła jego matka. Od razu skojarzył to ze zdarzeniem, które miało miejsce w nocy, jednakże nie wiadomo czy oba zdarzenia łączy pewien związek, czy jest to zbieg okoliczności.
INFRA
Relacje? Pytania? Napisz: infra@ epoczta.pl