W 1994 roku wielu europejskich badaczy zjawiska UFO oraz zajmujących się tym tematem pisarzy zgromadziło się w klasztorze Santo Espiritu del Monte w andaluzyjskiej Walencji. Wielu z nich nie mogło oprzeć się atmosferze tajnego spotkania wśród spiskowców. W tej okolicy zgromadzili się oni jednak w innym celu. Było nim ustalenie alternatywnego podejścia do badań zjawiska UFO. Trzeba przyznać, że nie było to zadanie łatwe.
Ich wniosek, znany pod nazwą Project Delphos Manifesto, wyrażał nadzieję na propagowanie przez jego sygnatariuszy treści pewnej linii ideologicznej zakładającej, że większość obserwowanych UFO miała naturę międzywymiarową lub parapsychiczną. Innymi słowy, było to przeciwieństwo starej hipotezy o pozaziemskim pochodzeniu NOL (Extraterrestrial Hypothesis, ETH).
Inicjatywie przewodził francuski badacz Pierre Delaval, którego grupa nazywana Comission d’Etudes Ouranos, utrzymywała pogląd o tym, że ludzkość badana jest przez inteligencję pochodzącą z innego wymiaru lub poziomu egzystencji. Hiszpanie Pedro Valverde i Ramon Navia wspierali tę inicjatywę i wyrażali pogląd mówiący o „ekstraplanetarnych siłach interweniujących w ludzkie sprawy i umysły, zakłócając naturalną ewolucję od zarania dziejów.”
„Projekt Delphos” miał jednak bardziej dalekosiężne założenia niż którekolwiek z innych badań, stawiając sobie niemalże nieosiągalny cel, jakim było odkrycie sposobu, w który inteligencje te ewoluowały w swych odpowiednich wymiarach i w jaki sposób posiadły możliwość oddziaływania na naszą rzeczywistość. W celu dotarcia do prawdy, otworzono wiele frontów, od psychotroniki po channelingi mając nadzieję, że „niewidoczne może stać się widoczne” – jak twierdzili organizatorzy. Ale użycie tych jakże kontrowersyjnych metod wydawało się być niewystarczające. Należało rozwinąć nową generację urządzeń potrzebnych do wykrywania całej gamy zmian (elektromagnetycznych, termalnych), które pomagałyby w fizycznym wykrywaniu zjawiska. Valverde podsumował to mówiąc, że „przedstawiciele tej inteligencji czerpią korzyści z naszej potrzeby wiary w istoty większe niż my sami i naszej wiary w duchowość, aby uzurpować swe funkcje. Jeśli będziemy w stanie zrozumieć ich cele, być może unikniemy możliwości bycia manipulowanymi przez nie.”
Dziesięć przykazań sygnatariuszy brzmiało:
1. Zjawisko UFO jest częściowo lub w całości obce problemowi istnienia życia poza Ziemią, z którym najczęściej je łączono.
2. Wiele manifestacji zjawiska UFO wchodzi w parapsychiczną rzeczywistość – poziom, którego natura wyklucza jakiekolwiek konwencjonalne naukowe analizy.
3. Wielu badaczy zarówno w obu Amerykach, jak i Europie zgromadziło dostateczną ilość informacji, aby udowodnić, że wiele ze zjawisk zaklasyfikowanych do UFO należy do sfery parapsychicznej.
4. Istnieje dostateczna ilość historycznych przypadków, które można porównać do dzisiejszego zjawiska UFO a które składają się na wcześniejszą historię zjawiska w ramach starożytnych mitologii oraz pochodzenia religii, które zostały obecnie zinstytucjonalizowane.
5. Manifestacje te są tylko jednym z wielu aspektów planu istniejącego czy też ukrytego wszechświata, obcego naszemu światu materialnemu, czyli prawom czasoprzestrzeni.
6. Ich związki z ludzkością należy umieścić w kontekście realnej teorii konspiracyjnej, której celem jest być może nowy ład światowy.
7. Można dojść do wniosku, że zjawisko UFO i inne manifestacje fenomenów niewyjaśnionych zdarzają się w ramach szeroko zakrojonego planu tworzenia iluzji.
8. Założyć można, że ów spisek oddziaływał i oddziałuje na normalną ewolucję ludzkości oraz ewolucję zdolności nadnaturalnych.
9. Akcje te obejmują psychiczną manipulację, inne stany świadomości, modyfikację osobowości, kontrolę telepatyczną etc.
10. Stałą obecność UFO i jego oddziaływanie na ludzkość w czasie historii jest dowodem na intencję i strategię czynnika przewodzącego. Działanie członków Projektu Delphos miało polegać na opieraniu się owemu działaniu tych sił, które ma miejsce zarówno na poziomie fizycznym, jak i mentalnym.
Międzywymiarowość zbadana
Ze względu na górnolotne cele, większa część sceny ufologicznej pozostała niewzruszona co do Projektu Delphos i w jego manifeście odnalazła wiele luk, w tym aprioryczne założenie istnienia globalnej konspiracji czy bezsprzecznie wrogiego nastawienia zjawiska, które nie zostały mile przyjęte przez badaczy, w tym tych z USA i generalnie Projekt został wcielony w poczet „dziwaczniejszych” incydentów, do jakich doszło w historii zjawiska.
Ale faktem było, że zorganizowana inicjatywa Europejczyków zaoferowała zorganizowaną przeciwwagę dla mechanistycznych podstawowych alternatyw, które przeważały w debacie nad UFO od początku lat 80-tych. Mimo to wysiłek ten porównać można do balansowania na linii wysokiego napięcia i zachowania statusu quo między ETH (hipotezą o pozaziemskim pochodzeniu UFO) a wizją „UFO jako demonów”, którą kreują ekstremistyczne grupy religijne.
Pierwszym problemem było podjęcie koncepcji „innych wymiarów” lub „planów istnienia” – dość łatwego zadania dla fantasty lub autora książek science-fiction, jednak znacznie trudniejszego, jeśli chodzi o zastosowanie tych zasad do świata fizycznego.
Dla potrzeb tego artykułu załóżmy, że czytelnik wie o właściwościach pierwszego, drugiego i trzeciego wymiaru. Wymiar określić można jako wielkość mierzona w jednym kierunku – szerokości, długości lub gęstości, używana do określania pozycji w przestrzeni. Często wspominany czwarty wymiar jest wymiarem tego, jak czas ma się do długości, szerokości i wysokości w kontinuum czasoprzestrzennym.
Edwin Abbot w „Flatland” przedstawił obraz dwuwymiarowego wszechświata. Łatwo nam wyobrazić sobie, jak wyglądałby dwuwymiarowy świat i jak jego mieszkańcy zareagowaliby na gościa z naszej rzeczywistości. Trudniej wyobrazić sobie nam jednak piąty, szósty, siódmy czy jeszcze wyższy wymiar i co więcej, jego mieszkańców. Śp. Carl Sagan zaprezentował widzom swojego programu telewizyjnego wizję czwartego wymiaru w postaci tzw. hipersześcianu, ale nawet to nie było w stanie zilustrować go dokładnie.
Teoria o pochodzeniu NOL z innego wymiaru wymaga, aby uznać za prawdziwe istnienie istot pochodzących z tych nieprawdopodobnych miejsc. Ową wizję łagodzi nieco niemalże ogólnoświatowa wiara w inne wymiary pod postacią znaną głównie jako „niebo” i mniej przyjazne „piekło”.
Ufolog Salvador Freixedo woli używać określenia innych „planów” lub „poziomów” egzystencji, gdyż trudno mu mówić o wymiarach. Jego laickie wyjaśnienia koncepcji pozostają chyba najbardziej zadowalające dla niewykwalifikowanego czytelnika. Widzi on rzeczywistość jako wysoki apartamentowiec, w którym każdy poziom albo wymiar to dane piętro budynku. Mieszkańcy budynku mogą przemieszczać się po nim, jednak dotarcie z poziomu na kolejny jest możliwe tylko dzięki jasno określonym ścieżkom komunikacyjnym (windom, schodom). Dlatego też mieszkańcy poszczególnych pięter spotykają się ze sobą przy okazji, np. w holu czy w drzwiach. Freixedo twierdzi, że pewne miejsca na naszej planecie, w których występuje duża aktywność zjawisk anomalnych to punkty, które dzielimy z mieszkańcami innych rzeczywistości.
Ufolog idzie jednak o krok dalej mówiąc, że z pewnością nie uda nam się odgadnąć celu manifestacji tych innowymiarowych istot. Wskazuje tutaj na następujący przykład – wiewiórkę biegnącą po kablu telefonicznym, nie zdającej sobie sprawy ze swojej natury, niezliczonej ilości rozmów telefonicznych czy też pracowników central. Dla wiewiórki to prosty sposób dostania się z jednego miejsca w inne. Czy kiedy świadkowie widzą dziwne manewry obiektów NOL, są zredukowani do roli niczego nie spodziewającej się wiewiórki?
Prawdopodobnie nic nie jest w stanie podsumować całej sytuacji lepiej niż słowa Juana G. Atienzy: „UFO śmieje się z tego wszystkiego tak samo, jak my śmiejemy się widząc zdesperowane dwuwymiarowe postaci na kartce papieru. UFO leczy chromych, tworzy mesjaszów, przynosi posłanników pokoju, usuwa zawartość czaszek i patrząc z góry na wszystko ze swego supersonicznego statku przewożącego wewnątrz cały „zwierzyniec” istot, od apollińskich hyberborejskich aniołów, o których śnili zwolennicy filozofii po chimery z dziecięcych opowieści oraz hagiograficzne relacje mówiące o małych demonach z zaostrzonymi ogonami. Technologia? Cóż za absurd!”
Pozdrowienia z innego wymiaru
Podczas gdy współczesna era UFO rozpoczęła się od zdarzeń natury czystko fizycznej, jak np. obserwacja Kennetha Arnolda, czy też rzekoma katastrofa w Roswell, inne relacje i spotkania zdają się wskazywać, że zjawisko to może nie tak głęboko tkwić w rzeczywistości, jak się początkowo zdawało. Ufolog Allan Hendry zgodził się z tą pozycją, kiedy wyliczał alternatywne do ETH mechanizmy w świecie paranormalnym” („The UFO Message-Part II„, Saga UFO Report, 1980). W skład tych wydarzeń wchodziły obserwacje UFO oraz członków ich załogi, którzy zdawali się posiadać zdolności do znikania – bardziej niczym duchy niż rzeczywiste pojazdy. Mowa była także o transparentnych humanoidach, przypadkach komunikacji myślowej z załogą NOL, psychicznych doświadczeniach, jakie powstały po obserwacji UFO lub kontakcie z jego załogą, przypadkami lewitacji istot i możliwości przenikania przez nich przez ciała stałe oraz nagłego fizycznego paraliżu, jakiego doświadczali w niektórych przypadkach świadkowie. Poniżej znajdzie się kilka ilustrujących to przypadków.
W książce pt. „Situation Red – The UFO Siege”, Leonard Stringfield wspomniał o przypadku klasycznej obserwacji zmieniającego kształty UFO, do której doszło 3 września 1975 roku w Tujunga w Kalifornii. Cromwellowie usłyszeli dźwięk helikoptera. Kiedy pani Cromwell usłyszała go pomyślała, że w okolicy wybuchł pożar i czekała na dalszy rozwój wydarzeń. Wkrótce wraz ze swoją szwagierką ujrzały ów helikopter, ale i jasny obiekt, który zdawał się unosić nad jego wirnikami. Przy użyciu lornetki kobieta była w stanie dostrzec „światło” w kolorze niebieskawo-zielonym u góry i jasnoczerwonym w spodniej części. Ale co dziwniejsze, obiekt unosił się w bezruchu na niebie, zaś śmigłowiec manewrował pod spodem. Po chwili UFO zaczęło zmieniać kształty, od kuli po „diament” i „V” a następnie w klasyczny „spodek”.
Powstaje oczywiście pytanie, czy helikopter wysłany został z zadaniem przechwycenia obiektu? Czy była to projekcja UFO, czy też może zamaskowany obiekt? Wszystkie trzy hipotezy były rozpatrywane w licznych książkach i artykułach i kiedy myślimy w kategoriach inteligentnych systemów zapewniających „niewidzialność”, które weszły do kanonów fantastyki, pytania o materialność tych urządzeń wciąż pozostają.
Podobna rzecz wydarzyła się w szwedzkim przypadku z 1959 roku i opisał ją Anders Liljegren. Gideon Johansson wyszedł na zewnątrz, aby dowiedzieć się, co spowodowało awarię prądu w Mariannelund. Ujrzał on jasny obiekt, który powoli zaczął osiadać między drzewami. Mężczyzna dostrzegł, że był to pewnego rodzaju pojazd z wysoką przezroczystą kopułą, w której widać było dwóch pasażerów o wypukłych czołach i „wielkich pięknych oczach”. Istoty wydawały się być zajęte czymś, co Johannson porównał do „naprawy”, a następnie zniknęły w noc „niczym duch”.
Niektóre z owych domniemanych tworów obcej inteligentnej cywilizacji mają tendencję do wykazywania zachowań, które połączyć można najlepiej ze zjawiskiem poltergeistów. Badacz Peter Gutilla wspomina o przypadku Grace Groswalther z Kalifornii, która widziała obiekt UFO w kształcie „kapelusza”, który w ciszy przeleciał nad czubkami drzew, a następnie skierował się ku najbliższej miejscowości. Jak mówiła Groswalther, efekty przelotu UFO miały skutek w dziwnym zachowaniu się przedmiotów domowych, w tym wyłączaniu się i włączaniu światła, zamarciu telefonu oraz odgłosach gwałtownego uderzania w ściany jej domu oraz w dach. Z podobnymi zdarzeniami często stykają się osoby zajmujące się zjawiskami paranormalnymi.
W październiku 1973 roku grupa indiańskich rybaków z plemienia Quamichan obserwowała na Wyspie Vancouver dziwny obiekt, który znajdował się kilkaset metrów dalej. Zgodnie z relacją, która ukazała się w „Canadian UFO Report”, obiekt posiadał trzy czerwone światła obracające się na jego górnym „pokładzie” oraz migoczące światła obracające się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara od spodu. Przerażeni Indianie obserwowali także białawy promień światła przypominający szperacz. Co jeszcze dziwniejsze, według relacji rybaków obiekt zmienił wkrótce kształt i stał się podobny do samolotu a następnie wydał charakterystyczny dla tej maszyny dźwięk. Przeleciał następnie nad głowami świadków i zniknął za linią drzew.
Łamacze umysłów
Podczas gdy zmieniające kształty UFO mogą prowadzić do pytań odnośnie rzeczywistości całego zjawiska oraz jego interplanetarnej natury (ignorując Trzecie Prawo Clarke’a mówiące, ze zaawansowanej technologii nie sposób odróżnić od magii), wychodzące z owych obiektów istoty przeczą czasem logicznym wizjom tego, jak mogłaby wyglądać ekipa odkrywców z innej planety.
W 1975 roku w czasie okresu dużej aktywności zjawiska UFO w Portoryko, Orlando Franceschi, kierowca karetki szpitala w mieście Ponce wrócił do domu wieczorem 17 kwietnia i zauważył z niepokojem, że „coś” kręci się wokół jego domu. Czymkolwiek było, spowodowało to wściekłość jego psa i myśląc, że to dzieci strojące mu żarty, Franceschi wyszedł na zewnątrz z łopatą. Wkrótce potem stanął oko w oko z czymś, co określił jako „upiora”. Istota miała długie szpiczaste uszy, długi nos, pozbawione warg usta i jak się wydawało, popielatą skórę. W miejscu oczu znajdowały się u niej czarne punkty, zaś jej szczęka przypominała małpią. Istota podeszła do kierowcy w podskokach.
Nie bacząc na nic, Franceschi wymierzył istocie cios łopatą, ale ta nie zareagowała, co zdziwiło go bardzo. Wycofała się tylko, pozwalając mu na drugie, również bezskuteczne uderzenie. Kiedy Franceschi zamierzał powtórzyć cios, poczuł się nagle dziwnie sparaliżowany i bezsilny. Istota zniknęła na jego oczach.
Ten jakże dziwaczny przypadek może spowodować reakcję zwolenników ETH, ponieważ w czasie jego trwania nie zaobserwowano UFO. Mimo to warto wspomnieć, że stworzenie to, czymkolwiek było, wydawało się być na tyle materialne, aby przyjąć ciosy, a jednocześnie na tyle „niematerialne”, aby zniknąć przed oczyma Portorykańczyka. Poniższy przypadek jest prawie identyczny, jednak pojawia się w nim UFO.
4 czerwca 1972 roku grupa młodych ludzi odwiedziła Wallacia w Nowej Południowej Walii (Australia), gdzie urządzili piknik. Około 18, kiery zdecydowali się na odjazd, zauważyli dziwaczny obiekt przypominający dwa połączone talerze z podpórkami. Stał on niedaleko ich samochodu i emitował pulsujące światło.
Wkrótce świadków ogarnęła panika. Z czwórki mężczyzn i dwóch kobiet, kilkoro doświadczyło przeszywającego bólu głowy, zaś pozostali usłyszeli niezwykle głośny dźwięk pochodzący od obiektu. Co gorsza, silnik ich samochodu stanął w płomieniach powodując ich ucieczkę. Kiedy jednak zbiegli z tego miejsca zauważyli, że kieruje się ku nim niewyraźna wysoka postać. Miała ona szerokie barki i ramiona zakończone szpiczastymi „dłońmi”. Wykorzystując ostatni moment na ratunek, członkowie grupy skryli się w trawach, zaś istota, kimkolwiek była, minęła ich i zniknęła, kiedy tylko „dopłynęła” do ich zepsutego auta.
Od późnych lat 80-tych badacze UFO mają często do czynienia z doświadczeniami ludzi, którzy zostali rzekomo uprowadzeniu przez wysokie istoty, którym nadawano różne nazwy (m.in. reptilianie). Owe rzekome istoty różnią się od wszechobecnych „Szarych” i bardziej tajemniczych „Nordyków” ze swą jawną wrogością i naturą. Niektórzy badacze zdołali ustalić związki między tymi istotami a stworzeniami, które występują w wierzeniach wielu kultur, gdzie uważa się je za mistrzów iluzji i złudy. Eve Francis Lorgen doszła nawet do wniosku, że to stworzenia z innego wymiaru, nie zaś przybysze z innej planety.
Ramy tego zjawiska wykraczają poza granice polityczne. Meksykański ufolog i pisarz Luis Ramirez Reyes wpomina o przypadku, o którym opowiedział mu jego znajomy, który odwiedził Tepoztlan (dziś miejsce pielgrzymek zwolenników New Age), gdzie usłyszał historię starszej kobiety, Concepción Navarreta, która twierdziła, że dziwne istoty tradycyjnie nawiedzające wzgórze Tepozteco (porośnięte lasem, z niewielką piramidą na szczycie), spowodowały zaginięcie jej syna.
Linda Moulton Howe, znana badaczka, zgromadziła wiele informacji dotyczących międzywymiarowej natury istot i oddziaływań miedzy nimi. W artykule z 1989 roku, który pojawił się w „UFO Universe” dr Jean Mundy podsumował w następujący sposób naturę tych istot: „Niektóre ze stworzeń, które zamieszkują wszechświat są autochtoniczne dla wymiarów, które znamy i my. Inne zamieszkują paranormalne sfery, zwykle określane jako „eteryczne”. Składają się one z fizycznej materii, ale w formach znacznie mniej gęstszych, bardziej giętkich i trwałych niż materia w chemicznym wszechświecie… Owe wszechświaty poznawane były przez tysiąclecia przez tradycje ezoteryczne różnych religii i szkół myślenia.”
Wniosek
Jacques Valee zasugerował możliwość, że zjawisko UFO może mieć ziemskie pochodzenie, jednak nie związane z czynnikiem ludzkim lub nawet pozaziemskie, ale bez konieczności żadnych podróży. Te sprzeczne idee można wyjaśnić przez rozwój fizyki, która poszukuje nieuchwytnych „wymiarów”. Valee wskazuje tutaj na takich naukowców, jak Michio Kaku czy Jennifer Rainer, którzy twierdzą, że fizyka musi założyć istnienie pięciu wymiarów, aby dopasować się do teorii o Wielkim Wybuchu. Fizycy-teoretycy wierzą, że nasz wszechświat posiadał 10 wymiarów, z których 6 zniknęło w taki czy inny sposób, pozostawiając nam cztery. Jim Marrs w książce „Alien Agenda” cytuje oświadczenie jednego z wiodących fizyków mówiącego, że wielu badaczy donosiło mu o znalezieniu dowodów na istnienie tego, co nazwał „czołowym kwarkiem”, dostarczającego modelu na dziesięciowymiarowy wszechświat, w którym podróż do przeszłości, nawet odległej, jest możliwa i gdzie dziury w tkaninie przestrzeni pozwalają na podróże do innych części kosmosu. Ponadto rzekomo nieruchomy i wieczny wszechświat, w którym wszyscy żyjemy może być po prostu jednym z wielu takich tworów, które niczym „bańki mydlane w kosmicznej pianie” istnieją obok siebie. Czy kiedykolwiek będziemy w stanie powiedzieć coś na temat tego, w jaki sposób mogło rozwinąć się życie w równoległych wymiarach czy też innych wszechświatach?
Podczas gdy prawdą jest, że nasze pojęcie o autentycznych interplanetarnych odkrywcach i ich zachowaniach opiera się głównie na literaturze science fiction, istoty obserwowane przy okazji spotkań z UFO nie przypominają czasem ambasadorów zaawansowanych społeczeństw galaktycznych. Ich pojazdy często powodują uszkodzenia w miejscach lądowania, świadkowie abdukcji mówią o ich przeraźliwych praktykach quasi-medycznych, nie pasujących do zachowań przedstawicieli społeczeństw, które zdolne są przeciwstawiać się wielkim kosmicznym odległościom.
Dobrze będzie zatem, jeśli zwrócimy uwagę na to, co powiedział w „Report on Planet Three and Other Speculations” Arthur C. Clarke… Coś nie będzie latającym spodkiem, dopóki nie zobaczymy na nim tablic rejestracyjnych z Marsa.
Tłumaczenie: INFRA
Autor: Scott Corrales
Źródło: Inexplicata – The Journal of Hispanic Ufology
Fot. w nagłówku: Rzekome UFO w Nashville, 1989, za: ufocasebook.com
Opublikowano za zgodą autora