– czyli spotkania z tajemniczymi hominidami w byłym ZSRR i Rosji. Mało kto wie, iż u naszych wschodnich sąsiadów widuje się stworzenia przypominające amerykańskiego Sasquatcha i to wcale nie rzadziej niż w USA. Od dziesięcioleci mieszkańcy Rosji donoszą o obserwacjach tajemniczych małpoludów. Historie spotkań z tymi istotami są niezwykle ciekawe. Spowodowały one, iż sprawą tą zainteresowali się naukowcy. Jakie były ich wnioski odnośnie istot, które nazwano reliktowymi homonidami lub Śnieżnymi ludźmi?
W Związku Radzieckim, istota zwana była Śnieżnym Człowiekiem (Snieżnyj Czelowek). W latach 50-tych XX wieku Sowiecka Akademia Nauk stworzyła specjalną komisję do zbadania stworzenia.
Ekspedycjom, jakie wyruszyły w góry Pamir (w Centralnej Azji), nie udało się odnaleźć Śnieżnego Człowieka, rząd zaś wkrótce zaprzestał traktowania tego tematu poważnie. Mimo to w ZSRR, dochodziło do licznych obserwacji tych tajemniczych stworzeń.
MAJA BYKOWA
Jednym z wiodących rosyjskich autorytetów w dziedzinie małpoludów, była zmarła w 1996 roku Maja Bykowa, która pozostawiła po sobie dziedzictwo obejmujące poważne naukowe spojrzenie na zjawisko. Bykowa ukończyła Moskiewską Akademię Rolniczą w 1955. Przez wiele lat badała istoty pokrewne Bigfootowi (nazywając je „reliktowymi homonidami”), pisząc na ten temat trzy książki, wśród nich „Legendę dla dorosłych” oraz „Aż nie tak straszną rzecz„.
Począwszy od 1972 roku, Bykowa zorganizowała kilkanaście ekspedycji mających na celu odnalezienie śladów nieznanych nauce zwierząt. Żadna z owych ekspedycji nie otrzymała wsparcia oficjalnych rządowych agencji. Po długich latach badań, doszła ona do interesujących wniosków.
Rysunek istoty widzianej przez Marię Bykową
Istota opisywana byłą w podobny sposób przez wielu świadków, przypominając człowieka lub dużą małpę człekokształtną o ciele pokrytym futrem. Małpoludy to stworzenia nocne, poruszające się niezwykle szybko. Nikt nie widział nigdy schronisk tych istot i nikt też nie zna powodów migracji, jakie odbywają.
Jedną z najbardziej zadziwiających zdolności przypisywanych małpoludom jest zdolność do nagłego pojawiania się i znikania, jakby rozpływania się w powietrzu. Ta niezwykła zdolność wiedzie do różnych, często fantastycznych hipotez o ich pochodzeniu. Niektórzy dopatrują się ich źródła w innych wymiarach, inni zaś łączą ich pojawianie się z aktywnością NOL. Bykowa wierzyła jednak, że nie istnieją powody to takich przypuszczeń. Mimo to, ostrożnie wskazywała, iż nie możemy dostarczyć dokładnego naukowego wyjaśnienia zjawiska do czasu, aż otrzymamy dostępu do obiektu naszych badań. W międzyczasie możemy co najwyżej zbierać razem charakterystyki, bazując na zeznaniach tak różnych świadków, jak to tylko możliwe.
Futro małpoluda porównuje się do owłosienia małp. Mimo to, niektórzy badacze nie zgadzają się na to utrzymując, że duże małpy człekokształtne żyją jedynie w ciepłym klimacie. Do niedawna naukowcy uważali, że owe duże ssaki nie mogą żyć w miejscach, gdzie temperatura powietrza utrzymuje się powyżej 14 stopni Celsjusza i gdzie nie występują nagłe zmiany temperatury. Co więcej, małpoludy (lub Bigfooty), napotyka się na całym świecie, od palących pustyń do koła arktycznego.
MAŁPA ŚNIEŻNA
Różnorodność natury podsuwa kilka możliwych wyjaśnień. Istnieje kilka dobrze znanych ssaków, jakie zamieszkują środowisko, które są rzekomo nieprzyjazne dla form życia. Jednym z przykładów jest małpa śnieżna (Macaca speciosa), spotykana w słabo zaludnionych regionach północnej Japonii. W przeciwieństwie do swych bliskich krewnych zamieszkujących w tropikach, małpy śnieżne posiadają grube futro. Są większe i zamieszkują górskie rejony, gdzie pokrywa śnieżna utrzymuje się przez cztery miesiące w ciągu roku. Swe pożywienie takie jak trawy, pędy, liście oraz korę, odnajdują pod śniegiem. Bykowa i jej koledzy byli bardzo zainteresowani futrem małp śnieżnych, strukturą ich skóry oraz zachowaniem.
Badania nad futrem niedźwiedzi polarnych, jak na przykład te przeprowadzone przez Northeartern University w Bostonie (Massachusetts), oferować mogą żywotne wskazówki do rozwiązania tajemnicy Wielkiej Stopy. Pomimo swej bieli, futro niedźwiedzia polarnego jest w stanie przetworzyć 90% wychwyconej przez siebie energii słonecznej w ciepło. Przedstawiciele małpoludów na obszarze Arktyki, posiadają tego samego koloru futro. Eksperymenty wykazały, że gdyby umieścić porcję futra niedźwiedzia polarnego pod szkłem kolektora słonecznego, efektywność urządzenia wzrasta o 50% i więcej.
Mimo tych faktów, niektórzy zoolodzy i badacze odcinają się od dyskusji o możliwości występowania małpoludów w Arktyce.
Wyjaśnieniem wysuniętym przez Maję Bykową, wyjaśniającym nagłe zniknięcia stworzenia jest fakt, iż istota kamufluje swe biopole (aurę), aby stać się niewidocznym. Zjawisko to zostało zauważone w czasie himalajskich spotkań z małpoludami.
Tybetańscy mnisi mówią, że yeti posiada zdolność kontrolowania swej woli – może wstrzymać aktywność swego mózgu, aby stać się niewidzialnym. Według wierzeń mogą robić to także mnisi w ramach duchowych praktyk. Mnisi wierzą, że yeti jest jedyną na świecie istotą, która zachowała zdolność do stawania się niewidzialnym. Mówią również, że Europejczycy często obserwowali małpoluda jak realny obiekt i podążali za nim, za każdym razem rozczarowywując się, gdyż stworzenie za każdym razem znikało, rozpływając się w powietrzu.
Bykowa uważa, że jest to przypadek „psychologicznej sugestii„. Jest kierowana nie na zewnątrz a do środka, na samą istotę, jak proponował to prof. Porsznew w swej książce „O wczesnej historii człowieka” z 1974. Nie prowadzi to do zupełnego fizycznego zniknięcia, ale do niewidzialności vis-a-vis obserwatora. Prof. Porsznew wysnuł wniosek, jakoby człowiek stracił tą oraz podobne właściwości wraz z kompleksowymi zmianami w swej psychice.
W toku ewolucji, ludzie otrzymali znacznie więcej, w tym zdolność mowy, ale na pewnym jej stadium utracili coś jeszcze. Bigfoot, który nie rozwinął prawdopodobnie zdolności artykułowanej mowy, może być istotą paralelną do Homo Sapiens, przedstawicielem tego samego rzędu, ale pod żadnym względem naszym przodkiem.
FANTASTYCZNE PRZYPUSZCZENIA
Tajemnica otaczająca małpoludy powiodła do wielu dziwacznych przypuszczeń snutych przez osoby nigdy nie biorących udział w prawdziwych studiach nad zjawiskiem. Głosy mediów i parapsychologów brzmią najgłośniej w tym fałszującym chórze. Bykowa uważała, że analogii do właściwości istoty, szukać należy na Ziemi, nie w wybujałej fantazji. To – twierdzi Bykowa, jest jedyna sensowne podejście do tematu.
Zdolność adaptacji małpoluda do odmiennych warunków środowiskowych i jego tajemniczy mechanizm obronny, czyni stworzenie nieuchwytnym. Jednakże wedle Bykowej, fakty są niezwykle proste: stworzenie to może robić wszystko to, do czego zdolni byli przodkowie Homo Sapiens przed rozwinięciem zdolności mowy. Istnieją rzeczy, jakie człowiek może przywrócić i które możemy podziwiać, gdy napotkamy ślady ewolucyjnej przeszłości u obdarzonych nimi osób: telepatia, zdolność do zlokalizowania zaginionych, wizji sytuacji, które miały miejsce po drugiej stronie globu (lub wewnątrz Ziemi), itp.
Bykowa uważała, że zachowanie Wielkiej Stopy jest nie mniej ciekawe niż jej naturalne zdolności. Naoczni świadkowie mówią o spotkaniach trwających sekundy, co najwyżej minutę. Nigdy nie dochodzi do spotkań z małpoludami twarzą w twarz. Pomimo swych zdolności do znikania na ludzkich oczach, Bykowa boi się, że gatunek ten może być na skraju wymarcia.
Ludzki głód wiedzy wraz z towarzyszącą mu utratą zainteresowania Ziemią i jej mieszkańcami, daje małpoludom małe szanse na przetrwanie – przyznała rosyjska badaczka. Nie miała wówczas zapewne świadomości o istnieniu ruchów ekologicznych na Zachodzie. Dodaje ona również, że są w Rosji tacy, których męczy i mierzi oczekiwanie na wiarygodne informacje na temat istnienia stworzenia. Gotowi są oni ustrzelić pierwszą napotkaną sztukę i tym położyć raz na zawsze kres tajemnicy. Inni wierzą na przykład, że ciało małpoluda mogłoby im przynieść Nagrodę Nobla.
Silny naturalny mechanizm obronny małpoluda, daje mu tutaj przewagę. Niektórzy świadkowie twierdzą, że ma on zdolność do wpływania na ludzi, napełniając ich niezwykłym strachem, jakby kompletnie paraliżując osobę. Bykowa jest przekonana, że ma to źródło w formie pierwotnego rozumu, jaki wiąże strach człowieka z pojęciem Bigfoota.
W ciągu ekspedycji z 1992, przewodnik Bykowej, Maksym, odkrył dziesiątki zmrożonych śladów stóp w odległości nie mniej niż 1.5 m. od siebie. Ślady biegły w dół kamiennego zbocza, schodzącego pod kątem 30 stopni, po jakim nikt o zdrowym zmyśle z pewnością nie zszedłby. Ślady biegły wśród gęsto rosnących jodeł. Noce są tu smoliście czarne, szczególnie między 3 a 4 rano, tym bardziej, gdy pada. Jakiś czas później natrafiono w okolicy na większą ilość śladów z wyraźnie widocznymi palcami.
Spotkania często miały miejsce nad jeziorem w kole arktycznym, w który to region Bykowa często odbywała swe ekspedycje. Podczas jednego z incydentów, który miał tam miejsce na początku ubiegłego wieku, miejscowy Saam napotkał stworzenie przy rzece, która wpada do jeziora. Litując się nad małpoludem, zostawił mu trochę jedzenia. Od czasu pierwszego spotkania w zimie, Saam doglądał swego przyjaciela, zaś kiedy umierał, poprosił swą córkę, aby nadal dokarmiała stworzenie.
Właśnie to Bykowa nazwała „zaawansowanym kontaktem„. Są one dość rzadkie, ale rzekomo w Rosji miały miejsce dwa takiego typu przypadki w czasach obecnych: jeden w obwodzie archangielskim, a drugi w pobliżu Wołogdy. Podobne relacje występowały podobno między małpoludami a miejscową ludnością na Kaukazie, gdzie gęstość zaludnienia jest wyższa aniżeli na północy. Miejscowi myśliwi poinformowali Bykową i jej kolegów, że wszelka grubsza zwierzyna opuściła okolicę, zaś exodus ten spowodowały geologiczne odwierty i rozrost szlaków turystycznych, które prowadziły wprost przez odległe, ukryte osady oraz święte miejsca Saamów.
OFIARY DALEKIEJ WOJNY
W sowieckim magazynie „Tajny XX Wieka” (Moskwa, 1990), zawarty jest interesujący epizod. Prof. Porsznew, wspomniany na początku artykułu, w moskiewskiej fabryce samochodów im. Lenina, zaprezentował wykład o Śnieżnym Człowieku. Gdy ten doszedł do końca, jeden z uczestników wstał i opowiedział następującą historię.
Nazywał się Kołpasznikow. W 1939 brał udział w bitwach w okolicach rzeki Chałkin Goł w Mongolii. Armia Czerwona walczyła z cesarską Armią Japońską. Kołpasznikow był dowódcą specjalnej sekcji (KGB) 8. Zmotoryzowanej Brygady. Gdzieś w końcu sierpnia poinformowany został, że zabito dwóch japońskich szpiegów. Udał się on we wskazaną okolicę, aby sprawdzić doniesienia i odnalazł dwa leżące na piachu ciała. Miały rozmiary średniego wzrostu człowieka.
Ałmas – legendarne stworzenie widywane w Mongolii (rys. za: Cryptomundo.com)
Kołpasznikow zidentyfikował ciała jako dwie małpy człekokształtne. Pokryte były rudawym lub brązowym owłosieniem. Włosy pokrywająca ich ciało nie były gładkie zaś ręce nieproporcjonalnie długie. Mongolscy żołnierze powiedzieli mu, że zaobserwowali przed świtem dwie sylwetki. Ludzie ci szli, dość niepośpiesznie, wzdłuż wierzchołka piaszczystej wydmy. Po wielu ostrzeżeniach i prośbach o zatrzymanie się, strażnicy zastrzelili obydwa stworzenia.
Kołpasznikow nie wiedział wówczas nic o Śnieżnym Człowieku, lecz wiedział, że w Mongolii nie występują małpy człekokształtne. Potem stary Mongoł, miejscowy mieszkaniec powiedział mu, że zastrzelone nocą istoty to dzicy ludzie, którzy zamieszkiwali góry. Kołpasznikow zadecydował o sporządzeniu oświadczenia i pogrzebaniu zwłok. Jak dodał oświadczenie wciąż znajdowywało się w sowieckich archiwach.
Kolejny ważny przypadek zasługujący na uwagę, ujawnił radziecki porucznik korpusu medycznego.
W.S. Karapetian oświadczył, że jednostka wojskowa, w której służył w okolicach października 1941, przerzucona została do górskich regionów w Dagestanie (Kaukaz). Karapetian poproszony został przez miejscowe władze, aby obejrzeć schwytanego w górach człowieka i pomóc określić, czy to zamaskowany wrogi agent. Doktor zobaczył osobnika płci męskiej, nagiego i bosego. Jego klatkę piersiową, plecy oraz ramiona, pokryte były gęstym, ciemnobrązowym futrem. Był dość duży, o umięśnionym szerokich ramionach. Jego wzrok był rozbiegany, pozbawiony wyrazu, zwierzęcy. Istota będąc w niewoli, miała nie przyjmować pokarmów ani nie pić oraz obficie się pocić. Władze nie wiedziały, co z nim zrobić, toteż ostatecznie pozwoliły mu odejść, on zaś wrócił w góry.
JEZIORO TONI
Aleksiej Sitnikow oraz jego drużyna donosili o dziwacznym wydarzeniu, które miało miejsce w 1993, w drodze do jeziora Toni. Ich plan zakładał określenie optymalnego czasu do przeprowadzenia ekspedycji w poszukiwaniu w regionie gigantycznego węża. Ze wschodniej części Rosji pochodzą liczne raporty mówiące o istnieniu takiego stworzenia.
Badacze zaplanowali badania nad okolicą na kilka lat, ale nie byli w stanie tego zrobić z braku środków i zubożałego stanu rosyjskiej ekonomii. W 1993 roku Sitnikow oraz jego towarzysze zdecydowali jednak, że bez względu na warunki, okolice jeziora Toni muszą zostać zbadane. Z okolic dochodziło zbyt wiele niepokojących doniesień, aby je zignorować. Grupa ledwie co zaczęła swą wyprawę a już napotkała istotę znaną miejscowym jako „Śnieżny Człowiek„. Przemierzali oni rzekę tratwą, na drugi brzegu dostrzegając pokrytego rudym futrem człowieka. Przypomnieli sobie, że nie czuli strachu. Istota odwróciła się, chrząkając a potem zniknęła w gęstwinie. Wkrótce potem tratwa dotarła na brzeg, zaś Sitnikow oraz jego ekipa, ruszyli w pogoń za istotą. Ich przewodnik Siergiej strzegł tratwy. Nie odnaleźli oni stworzenia i wrócili nad rzekę. W miejscu, w którym po raz pierwszy dostrzeżono istotę, Siergiej odnalazł ledwie widoczny odcisk stóp.
Karapetian i dziki człowiek (rys. z archiwum I.Burcewa).
Sitnikow przypomniał sobie, że istota znajdowała się w odległości jedynie 3 metrów, gdy ją ujrzał i była doskonale widoczna. Pogoda była wówczas słoneczna. Istota mierzyła ok. 2 metrów wzrostu, okryta była rzadkim futrem o ciemnym odcieniu. Jej głowa miała nieznacznie trójkątny kształt, rozszerzając się ku podstawie. Oczy stworzenia były niewielkie, nozdrza szerokie, zaś w miejscu ust widniała kreska. Kark nie był widoczny.
Jezioro Toni pełne jest tajemnic. Sitnikow zebrał wiele opisów Śnieżnego Człowieka, gromadząc oświadczenia lokalnej populacji, w tym myśliwym, jacy napotkali go w głuszy. Jednakże w Rosji brak było zarówno środków finansowych, jak i chęci do eksploracji tajgi w ówczesnym okresie chaosu i bliskiej anarchii. Istnieją obszary w tajdze, niewidziane przez ludzkie oczy od tysiącleci. W gęstych lasach odkryto sekretne osady. Przez stulecia z tajgi docierały głosy o dziwnych stworzeniach i rytuałach, zaś rosyjski Człowiek Śniegu mógł być jeszcze jedną istotą ukrywającą się głęboko w nieprzebytych lasach.
BADANIA DR SAPUNOWA
Walentin Sapunow to doktor biologii mieszkający w Petersburgu. Przez lata, dr Sapunow (którego książka pt. „Między człowiekiem a zwierzęciem” ukazała się niedawno w Polsce) przeprowadzał badania małpoludów, kierując także naukowymi wyprawami. Dr Sapunow wyjawił wyniki swych ekspedycji w lecie 1995 w rosyjskiej gazecie „Anomalja„, zajmującej się zjawiskami niewyjaśnionymi. Jest on jednym z kilki odważnych naukowców, którzy kontynuowali kontrowersyjne poszukiwania, samemu stojąc na skraju ubóstwa. Na badania naukowe nie przeznaczano żadnych funduszów, zaś dr Saptunow obawiał się o przyszłość rosyjskiej kryptobiologii. Jako naukowiec i patriota, dr Sapunow dba o dobry ekologiczny stan swego kraju, dodając także, że mimo wszystko nauka w obecnej Rosji jest niepokojąco zaniedbywana.
Naukowcy mimo to kontynuują swą pracę, zbierając informacje na temat tajemniczego Śnieżnego Człowieka. Więzy, jakie osłabione zostały po rozpadzie Związku Sowieckiego, powoli są przywracane. Do Piotrogradu napływają informacje z krajów bałtyckich oraz Azji Środkowej. Dochodzi również do wymiany informacji z badaczami z USA. Z powodu zbrojnych konfliktów, z badań wykluczony został obszar Kaukazu, ale kontynuuje się badania w Pamirze – Ałtaju, na Uralu oraz na rosyjskim północnym – zachodzie.
W lecie 1995, dr Sapunow oraz jego grupa, wzięli udział w ekspedycji Centrum Bezpieczeństwa Ekologicznego. Obszarem operacji był region wyborski w Przesmyku Karelskim (przesmyk w Karelii, w północno-zachodniej Rosji, między Zatoką Fińską a Jeziorem Ładoga). Dr Sapunow brał także udział w pracach badawczych stowarzyszenia Kriptobiologija w sortalewskim i ołonieckim regionie Karelii, znanych z braku ludzkich mieszkańców. Dr Sapunow przestudiował wiele raportów o wielkiej istocie wędrującej po okolicy. Rosyjscy pogranicznicy potwierdzili, że starali się, choć bezskutecznie, schwytać istotę.
W czerwcu 1995, dr Sapunow odwiedził Rygę. Zaproszony został przez swych łotewskich do pomocy w stworzeniu wystawy na temat Śnieżnego Człowieka w Muzeum Natury. W czasie wizyty, dr Sapunow uczestniczył w planowaniu ekspedycji mającej na celu znalezienie Śnieżnego Człowieka w Pamirze-Ałtaju. (Ałtaj leży w Środkowej Azji, Północno-zachodnich Chinach i Zachodniej Mongolii).
UŻYCIE FEROMONÓW
Naukowcy opracowali system zwabiania małpoludów poprzez użycie feromonów samic małp człekokształtnych. Feromony to związki chemiczne wydzielane przez zwierzęta, służące do przekazywania informacji i produkowania specyficznych reakcji u innych przedstawicieli tego samego gatunku. Dr Sapunow nie był w stanie dołączyć do ekspedycji, lecz jego koledzy z Rygi (pod wodzą M. Kudrjawcewa – biologa i kryminologa), mogli przetrzeć górskie szlaki.
W górach Ałtaj, małpolud zbliżył się do obozu wyjąc i dysząc przez trzy kolejne noce, przyciągnięty wydzieliną samic małp człekokształtnych. Za każdym razem pozostawiał swe pamiętne odciski stóp. Naukowcy nie mieli problemów z ich identyfikacją. Starano się także wykonać zdjęcia stworzenia, zabierając ze sobą specjalny aparat. Gdy jednak stworzenie pojawiało się, za każdym razem silni i uzbrojeni mężczyźni wpadali w panikę. Sam dr Sapunow przyznał o odczuwaniu tego rodzaju strachu przy pogoni za nieuchwytną istotą.
30 lipca 1995 roku, o 11 przed południem, Igor K. – technik z Petersburga szedł lasem w pobliżu wsi Waskielowo. Nagle jednak poczuł się zdezorientowany i choć znał okolicę dobrze, chodził w koło. Ostatecznie Igor znalazł się na polanie w lesie zauważając w oddali człowieka o siwym futrze. Trzymetrowa istota wykonała kilka kroków w kierunku Igora, potem zaś zniknęła w lesie.
Dr Sapunow nie był w stanie zbadać osobiście okolicy aż do września. Był z nim wówczas Siergiej Turkin, inny badacz małpoludów. Grunt w miejscu obserwacji był suchy i porośnięty trawą. Nie znaleziono na nim żadnych śladów. Jednakże niektóre okoliczne drzewa nosiły silne uszkodzenia kory. Istota o silnych pazurach zdarła korę z drzewa aż do wysokości 3 metrów. Czymkolwiek było, zasmakowało w larwach insektów żyjących po korą.
Almas w ruchu, rys. R. Klyver (za: cryptomundo.com)
Sapunow dokonał wielu interesujących odkryć na temat Człowieka Śniegu. Istota jest przeciwieństwem Homo Sapiens. Preferuje obszary o niskiej gęstości zaludnienia i to dlatego Ludzi Śniegu widuje się w zapomnianych, odizolowanych okolicach – na obszarach przygranicznych, rezerwatach przyrody i tym podobnych lokalizacjach. Do wielu spotkań ze stworzeniami dochodzi dla przykładu w południowej części Uralu – obszarze na długi czas odciętym od świata z powodu skażenia radioaktywnego. Gdy radioaktywność zmniejszała się, zaś sama natura w pewnym stopniu przyniosła ulgę środowisku, osadnictwo w regionie wciąż pozostawało na niskim poziomie, osiadł tam zaś z kolei Człowiek Śniegu. Jeśli ten sam proces ma miejsce wokół Czarnobyla, naturalnym wydaje się przypuszczenie, iż Małpoludy mogą w końcu pojawić się i tam. Miejsca, gdzie obserwacje Ludzi Śniegu przytrafiają się częściej, dla stworzeń są naturalną pomocą.
Rosyjski przemysł sportowy zwrócił uwagę na odkrycia naukowców. Zainteresował się także nimi przemysł wojskowy. Śnieżny Człowiek uosabia postęp biologicznych rozwiązań ku adaptacji człowieka do swego środowiska. To, co człowiek uzyskał dzięki kulturze materialnej, Człowiek Śniegu posiadł w ciągu postępu biologicznego. W Rosji prowadzono badania nad migracjami istot (na podstawie dostępnych fotografii i filmów). Przed 1994 rosyjskie uczelnie wojskowe zaczęły badać ruchy Śnieżnych Ludzi, mając nadzieję na użycie technik przetrwania istoty do potrzeb wojskowych.
W listopadzie 1992, Anatolij Dobrenko mieszkający we wsi Samorjadowo (dystrykt dmitrowski, okręg moskiewski), przechadzał się wraz ze swym owczarkiem alzackim w okolicy sanatorium, w którym pracował. Nagle pies najeżył się zaś Anatolij ujrzał dwunożnego pokrytego futrem potwora w odległości ok. 100 metrów. Istota poruszała się w kierunku lasu. Mężczyzna mówi, że mógł dostrzec „rdzawe zmierzwione włosy na plecach stworzenia.”
Gdy syn Dobrenki, Igor (kapitan wojska rosyjskiego) dowiedział się o spotkaniu, odwiedził tę okolicą w towarzystwie kilku pracowników sanatorium. Igor odnalazł kilka dobrze zachowanych śladów bosych stóp odciśniętych w mule o długości 50 i szerokości 15 cm w najszerszym miejscu. Odciski stóp potraktowano jako dowód materialny, zachowując je. Igor o swym znalezisku poinformował prasę, dzięki której udało się zorganizować badania. Przeprowadzono wywiady z miejscowymi, niektórzy przypomnieli sobie zaś ślady niezwykłych wizyt z przeszłości. Ekipa poszukiwawcza odkryła miejsce, gdzie istota spędziła co najmniej jedną noc: strych opuszczonej daczy. Przypuszczano, że nocował tam nie jeden, ale dwa osobniki. Drugi zestaw śladów należał najwyraźniej do samicy (mniejszy rozmiar stóp). Badań na przypadkiem nie ukończono.
ROSYJSKIE OBSERWACJE
Także w regionie Archangielska doszło do wielu interesujących obserwacji. Na jesieni roku 1989, nauczyciel akademicki dr N. Aleucki, udał się drogą powietrzną w tajgę, gdzie miał zbierać zioła. Znajdował się nad brzegiem rzeki, gdy podszedł do niego skamlący niedźwiadek. Dr Aleucki słyszał w oddali ryki niedźwiedzicy. Miał przy sobie nóż, który mógłby się jednak okazać marnym orężem przeciwko rozwścieczonemu niedźwiedziowi. Doktor w pośpiechu porzucił swój kosz grzybów i udał się na swą łódź. Nagle usłyszał przeszywający krzyk, jaki dochodził z tyłu. Odwracając się, zauważył stworzenie przypominające goryla, które pochwyciło niedźwiadka. Istota mierzyła 2.5 metra wzrostu a jej ciało pokryte było gęstym brązowym futrem. Była to samica o wyszczerzonych zębach. Trzymając niedźwiadka za tylnie nogi, rozdarła go na połowy bez większego wysiłku. Całe zajście trwało kilka sekund.
Dr Aleucki opowiedział tą przedziwną historię swym towarzyszom. Zadecydowali oni, iż lepiej będzie zapomnieć o całym incydencie. O wszystkim zdecydowali się donieść dopiero po pewnym czasie. Na szczęście naoczny świadek posiadał silne wsparcie w postaci wiedzy, jednakże wraz z upływem czasu począł powątpiewać w możliwość istnienia stworzenia, które widział.
Kolejna obserwacja miała miejsce 24 stycznia 1992 we wsi Sośnino – 6 km od Kargopola. Dwie istoty pokryte długimi włosami dostały się do baraku jednostki wojskowej wykonującej prace przy budowie drogi. Jedna z istot mierzyła 2.5 metra wzrostu, druga z kolei połowę tego. Pośrednie dowody wskazywały na to, że była to samica z młodym.
Dziecko wskoczyło na stół żołnierzy, zaś matka zatrzymała się przy piecu wymachując rękoma i wydając serię krótkich niskich jęków. Dwójka nieznajomych, która nie spotkała się z uznaniem ani zrozumieniem ze strony ludzi, uciekła skrywając się w lesie.
W czasie tego incydentu istoty obserwowane były przez kilkanaście osób. Na chwilę przed wydarzeniem kilku innych żołnierzy widziało stworzenia, jednak nie wierzyli swym oczom. Po zajściu niektórzy z nich czuli się źle i musieli skonsultować się z lekarzem. Jeden nie mógł nic powiedzieć, zaś zdolność mowy odzyskał dopiero po kilku dniach. Przybysze pozostawili po sobie kłębki sierści (dotąd niezidentyfikowane), kroplę zeschłej krwi i duże odciski stóp (długie na 50, szerokie na 15 i głębokie na 20 cm) w miejscu, gdzie pokrywa śnieżna dochodziła ludziom do kolan.
Nie da się mówić o rosyjskich badaniach nad małpoludami z pominięciem nazwiska Michaiła Siergiejewicza Jelcyna (nie związanego w żaden sposób z byłym prezydentem Rosji). Na początku lat 80-tych ub. wieku, pomiędzy badaczami fenomenów anormalnych w ZSRR, krążył podziemny raport jego autorstwa.
Jelcyn był dziennikarzem oraz zastępcą szefa ds. nauki ekspedycji Gissar – 92. Ekspedycja ta, która bada zjawisko Człowieka Śniegu od 1974, zorganizowana została przy pomocy gazety „Komsomolskaja Prawda”. Od 1981 ekspedycja Gissar bada Pamir, zaś prawda donosi o znaleziskach.
W byłym ZSRR żyło wiele osobistości zainteresowanych zjawiskiem. Główne publikacje, jak np. „Technika Mołodieży” (1966, 1969, 1978) oraz „Nauka i religija” (1964, 1968) a także wiele innych gazet i magazynów, publikowało artykuły o Człowieku Śniegu. Wielu naocznych świadków mówi, iż w okolicach, gdzie widuje się stworzenia, odnajdywane są dziwne odciski stóp o gigantycznych rozmiarach (50 – 60 cm).
ŁĄCZONA EKSPEDYCJA
W 1994 roku moi koledzy z Jarosławskiej Grupy Ufologicznej (Jurij Aleksandrowicz Smirnow i inni) wzięli udział w wyprawie Gissar – 94. W górach Pamir, Jarosławscy eksperci spotkali się z ekspedycją prowadzoną przez I. F. Tatzla. Podsumował on dla nich swe doświadczenia i wiedzę związaną z Człowiekiem Śniegu. Wedle jego poglądu, Śnieżny Człowiek to rzeczywistość. Tatzl badał istotę przez wiele lat. Wskazał także na to, iż istoty człekokształtne tak samo przyglądają się ludziom, jak my im. Śnieżny Człowiek wedle Tatzla posiada silne biopole (aurę). Żywi się owocami lasu, czasem atakuje też owce, ale zjada jedynie ich wątrobę. Mimo swych rozmiarów, Śnieżny Człowiek nie je dużo.
Zasadą jest, że nie w wypadku śmierci stworzenia, nie można natrafić na ciało. W niektórych przypadkach ludzie usiłowali zastrzelić istotę. Istoty te umierają rzekomo w wyniku dziwnych okoliczności. Jest niezwykle trudno dostrzec nieuchwytną istotę. Małpoludy nie znoszą jasnego światła, gdyż są to stworzenia nocne. Mogą skryć się po każdym kamieniem, widząc dobrze nocą i będąc niezwykle ostrożnymi. Ludzie zawsze wyczują, kiedy patrzy na nich Człowiek Śniegu. Czasem rzuca w ludzi kamieniami. Jednakże w przypadku miotania wielkich kamieni, należy natychmiastowo uciec. Zasadniczo kamienie nie są nigdy miotane bezpośrednio w ludzi, lecz zwykle w najbliższe cele, jak np. ognisko. Nikt nigdy nie stanął oko w oko z agresywnym Człowiekiem Śniegu.
Tatzl wierzy, iż Małpoludy wiedzą o człowieku wszystko. Istnieją przypadki, w których stworzenia pomagały ludziom w niebezpieczeństwie, czasem zaś ostrzegały ludzi o nadchodzącym zagrożeniu. W 1982 roku grupa turystów stacjonujących w wąwozie Balszoj Igizak (Tadżycka SRR) byli przerażeni, gdy na ich ognisko posypały się kamienie. W kilka sekund później ich obóz zasypany został przez osuwającą się ziemią, ale turyści zdołali wyjść z tego bez szwanku.
EPILOG
M.S. Jelcyn mieszka w Bułgarii. Nie wiadomo nic o obecnej działalności I. F. Tatzla. Posiada on bezcenne archiwum zawierające dokumenty, szkice, mapy oraz odkrycia dotyczące Bigfoota.
Obecnie brak funduszy na badanie zjawiska Bigfoota. Nie przeprowadza się również operacji typu Gissar w Ałtaju i Pamirze.
Autor artykułu napisał wiele o kaukaskich olbrzymach i tajemniczych podwodnych homonidach z Syberii. Region Kaukazu jest obecnie niedostępny z powodu toczonych tam walk. Co do Syberii, nie nadchodzą żadne nowe wieści. Wielkie społeczne zmiany wstrząsnęły Rosją w procesie przemian ekonomicznych i politycznych. Miejmy nadzieję, iż nie porzuci się dalszych badań nad Człowiekiem Śniegu.
INFRA
Autor: Paul Stonehill
Graf. w nagłówku: Karapetian i dziki człowiek, rys. z archiwum I.Burcewa.
Opublikowano za zgodą autora