Historia ta miała potencjał, aby stać się najbardziej znaną i wiarygodną relacją potwierdzającą zjawisko abdukcji dokonywanych przez obcych . Dwaj policjanci ochraniający ważną postać ze świata polityki obserwowali, jak do obiektu UFO wciągana jest uprowadzana przezeń kobieta. Świadkiem tego niezwykłego spektaklu miał być wówczas również sam Sekretarz Generalny ONZ i wiele innych osób, które nocą 30 listopada 1989 roku znajdowali się w okolicach Mostu Brooklińskiego. Co więcej, kobietą, która miała tego dnia wyfrunąć z okna na 12. piętrze była Linda Napolitano, której przypadkiem zajmował się znany badacz, Budd Hopkins. Ale czy to nie zbyt dobre, aby mogło być prawdziwe?
Tzw. abdukcja przy Moście Brooklińskim jest jednym z najbardziej sensacyjnych przypadków rzekomych uprowadzeń przez obcych, który przez długi czas stanowił prezentowany był jako najlepszy dowód poświadczający realność zjawiska UFO i fenomenu abdukcji. W przypadku tym doszło do porwania kobiety bezpośrednio z jej mieszkania w Nowym Jorku, którego świadkami było kilka osób, w tym… ówczesny Sekretarz Generalny ONZ, Perez de Cuellar. Czy historia ta była po prostu zbyt dobra, aby mogła być prawdziwa?
Historia koncentruje się wokół Lindy Napolitano (nazywanej też niekiedy Lindą Cortile), która była jedną z osób, jakimi zajął się Budd Hopkins. Hopkins wszedł do świata badań nad UFO dzięki swej pracy poświęconej tzw. zjawisku missing time (zagubionego czasu) mając nadzieję, że przypadek Lindy Napolitano opublikowany w 1996 roku w książce pt. „Witnessed” będzie na swój sposób wieńczył jego dzieło stając się najlepszym potwierdzeniem realności zjawiska.
W kwietniu 1989 roku Hopkins otrzymał pierwszy list od bohaterki relacji mówiący, że po przeczytaniu jego książki pt. „Intruzi” (drugiej w jego karierze pozycji poświęconej temu zagadnieniu) przypomniała sobie ona o obecności guzka w pobliżu jej nosa, który zaniepokoił ją do tego stopnia, że zwróciła się w tej sprawie do lekarza. Ten stwierdził, że jest to niezaprzeczalny ślad po operacji laryngologicznej, jednak Linda nigdy podobnej nie przechodziła, w czym upewniała ją także jej matka. Wkrótce Linda spotkała się z Hopkinsem i zaczęła uczęszczać na spotkania grupy wsparcia osób rzekomo uprowadzonych przez obcych.
30 listopada 1989 roku Linda zadzwoniła do Hopkinsa mówiąc o abdukcji, której padła ofiarą rankiem i której szczegóły mu przekazała.
Linda Cortile (aka Napolitano) – główna bohaterka nowojorskiej abdukcji (fot.: Farah Yurdozu)
Kilka dni później przy użyciu technik hipnotycznych Hopkins wyselekcjonował z pamięci kobiety „wspomnienia”, w których jest ona wyciągana ze swego mieszkania położonego w wysokim wieżowcu i wciągana do wiszącego nieopodal UFO. Zaczęło się od widoku kilku postaci obcych przy jej łóżku, którzy przypominali typowych „Szaraków”. W czasie innych sesji Linda wyznała, że podczas pobytu we wnętrzu statku obcy poddawali ją badaniom medycznym. Mimo to początkowo zdawało się, że nic w jej doświadczeniach nie wykracza poza scenariusz doznań, o których donosili inni świadkowie wprowadzani w stan hipnozy.
Mimo to ranga przypadku zmieniła się gwałtownie po tym, jak Hopkins w lutym 1991 roku otrzymał list od dwóch policjantów przedstawiających się jako Richard i Dan. Od tej pory Hopkins bezskutecznie próbował spotkać się z niezwykłymi świadkami, którzy sukcesywnie mu tego odmawiali.
Uświadomił on bowiem sobie, że ich relacje pasowały dokładnie do opisu i przebiegu historii Lindy Napolitano. Dalsze śledztwo przekonało go, że był to pierwszy przypadek potwierdzenia abdukcji przez niezależnych świadków. Co więcej, autorami relacji byli policjanci, nie zaś przeciętni obywatele. Wraz z rozwojem sprawy pojawiły się dalsze ciekawostki, bowiem Hopkins odkrył niedługo potem, że dwaj Richard i Dan byli w rzeczywistości funkcjonariuszami CIA.
„Policjanci” twierdzili, że skontaktowali się z badaczem, gdyż od tamtej pory nie mogli przestać myśleć o tym zdarzeniu. Za powody, z racji których nie mogli się z nim jednak osobiście spotkać podali charakter swego zajęcia. Mieli być bowiem ochroniarzami ważnej postaci ze świata polityki. Dwaj panowie wraz z anonimowym politykiem kierowali się w stronę lądowiska dla helikopterów, kiedy nagle ich samochód bez przyczyny zatrzymał się. Wtedy stali się oni świadkami niezwykłego widoku. Zdawało się, że cały scenariusz abdukcji został umyślnie zaplanowany, bowiem okazało się, że tajemniczą postacią, która jako trzecia obserwowała to zajście był ówczesny Sekretarz Generalny ONZ.
Również w 1991 roku Hopkins otrzymał kolejne potwierdzenie niezwykłego przypadku wraz z listem, jaki napisała do niego pewna kobieta (nazwana potem Janet Kimble), która twierdziła, że dnia 30 listopada 1989 w czasie gdy przejeżdżała przez Most Brookliński około trzeciej w nocy zgasł z nieznanych przyczyn silnik w aucie jej i innych ludzi, którzy wówczas znajdowali się na moście. Janet wyszła z samochodu, aby sprawdzić, co się stało, po czym wraz z grupą innych świadków zaobserwowała… kobietę, która unosiła się na wysokości 12. piętra, po czym „wleciała” do unoszącego się nad budynkiem obiektu UFO.
Hopkins pomyślał wówczas pewnie, że wszystko brzmi zbyt pięknie, aby mogło być prawdziwe. I tak się zaczęło. Kiedy podczas rutynowych badań w nosie Lindy znaleziono metaliczny obiekt pojawiły się natychmiast sugestie, że to obcy implant. Jednak dwa tygodnie po prześwietleniu, które go wykryło doznała ona silnego krwawienia z nosa, po którym rzekomy implant zniknął. Podejrzenia wskazywały na obcych, którzy umieścili w niej swoje urządzenie, jednak z obaw po jego wykryciu postanowili się go z niej pozbyć, aby technologia nie wpadła w ludzkie ręce… Przypadek ten był jednak podobny do innych w jednej kwestii. Mnożyło się w nim od niezwykłych doniesień, jednak jakichkolwiek twardych dowodów wciąż brakowało.
Choć ksiązka „Witnessed” pojawiła się dopiero w 1996 roku, Hopkins zapoznał opinię publiczną z przypadkiem Lindy Napolitano znacznie wcześniej. Po tym, jak na scenę wkroczyli Richard i Dan, Hopkins postanowił wspomnieć o zdarzeniu we wrześniowym i grudniowym wydaniu „MUFON UFO Journal” z roku 1992. Kilka miesięcy wcześniej na sympozjum tej organizacji wystąpiła nawet sama bohaterka.
Do 1993 roku przypadek z Nowego Jorku wzbudził ogromne zainteresowanie i przyciągnął wiele uwagi, o czym świadczyły m.in. artykuły mu poświęcone, które ukazały się w takich pismach, jak „Wall Street Journal”, „Omni” czy „New York Times”.
Hopkins zdawał sobie sprawę z tego, że jeśli uda mu się przekonać de Cuellara do publicznego potwierdzenia historii, będzie to sensacja na skalę historyczną. Z tego powodu wstrzymana została nawet publikacja książki, bowiem efekt wsparcia historii przez Sekretarza Generalnego ONZ miałby nieoceniony wpływ na jej sprzedaż.
Niestety nie do końca się to udało. Choć tajemniczy „trzeci człowiek” będący owym prominentnym politykiem i świadkiem abdukcji Napolitano napisał list, w którym potwierdza relację, prosi jednocześnie o anonimowość. Hopkinsowi udało się ostatecznie spotkać i porozmawiać z tym człowiekiem, jednak nie był on w stanie uzyskać od niego jakiegokolwiek innego potwierdzenia tej relacji. W konsekwencji tego w książce nie pojawia się jego imię, jednak większość jej czytelników wie, że chodzi o nikogo innego a Javiera Pereza de Cuellar.
Mimo to obiektywna ocena historii zwraca uwagę na wiele niepewnych informacji i niezwykłych (zbyt dobrych, aby były prawdziwe) zbiegów okoliczności, co czyni jasnym fakt, że Hopkins w jakiś sposób wciągnięty został w proces ujawniania „przypadku doskonałego”. Pierwsza kurtyna skrywająca prawdę o tym, co wydarzyło się 30 listopada 1989 poszła w górę wraz z tym, jak badacz dowiedział się, że policjanci, którzy się z nim skontaktowali byli w rzeczywistości „agentami służb specjalnych”, a dokładniej agentami CIA.
Mówiąc krótko, próbowano skłonić czytelników do zaakceptowania wersji, w której dwaj pracownicy agencji omijają wszelkie możliwe źródła informacji o tym, co działo się z „fruwającą” Lindą i zwracają się z tym bezpośrednio do Hopkinsa – zwykłego obywatela, który pomaga im złożyć wszystko w całość. Jakby nie było, agenci z jednej stroni mogli być przecież przerażeni widokiem, a z drugiej mogli nie mieć chęci na poruszanie całej maszynerii informacyjnej CIA. Ale kontrowersje się tu nie kończą.
Kontrowersje pojawiły się, gdy okazało się, że dwaj panowie wymienieni w liście dokładnie wskazywali na okno, którego wyleciała kobieta. Ostateczna identyfikacja rzekomej ofiary abdukcji nie sprawiłaby zatem nikomu problemu, jeśli znalibyśmy adres jej zamieszkania. Nie było to więc żadnym problemem dla CIA. Wygląda zatem na to, że agenci nie czuli palącej potrzeby kontaktu z Hopkinsem. Dlaczego zatem napisali list? To ważne pytanie, bo od tego czasu zaczęły spływać inne relacje. Jednym z najrzadziej zadawanych pytań wobec niezwykłości całego przypadku jest to, jakie motywy kierowały Danem i Richardem. Czy wszystko było mistyfikacją? Co więcej, mimo obaw o „latającą kobietę”, które opisali w liście, dwaj funkcjonariusze czekali ponad rok na skontaktowanie się z Lindą i Hopkinsem. Dlaczego?
Ale dbałość o stan Lindy wkrótce przestała się liczyć. Jeden z agentów wykazywał rzekome „obsesyjne zachowanie” względem tego, co widział 30 listopada, dlatego zdecydował się uprowadzić Lindę i strachem zmusić ją do przyznania się do sfabrykowania całej historii. Owo wydarzenie było ostatnim, jakich potrzebuje osoba twierdząca, iż została uprowadzona przez kosmitów. Napolitano zaczęła obawiać się o swoje bezpieczeństwo i zdeterminowało ją do skontaktowania się z Hopkinsem i ujawnienia całej sprawy.
Ostatecznie nawet najzagorzalsi entuzjaści historii o UFO przyznali, że związek CIA z jej sprawą stanowi swego rodzaju problem, który dodaje „wiarygodności argumentom mówiącym, że cały incydent jest bardzo złożoną mistyfikacją […]. Obecność w nim dwóch mężczyzn wskazuje na możliwość swoistego rządowego zaangażowania w sprawę mającego na celu podminowanie realnego spotkania lub szerzenie niszczącej jego wiarygodność dezinformacji. Być może jest na rękę rządowi, aby pozwolić na rozrost mitu o obcych w amerykańskim społeczeństwie.” Mimo to inni zwrócili uwagę na to, że rząd nie miał powodów, aby ingerować w przypadek Lindy Napolitano a historia o rozsiewaniu nieprawdziwych informacji na jego temat wydaje się nie mieć podstaw.
Oczywiście tak jak dziś, tak samo w ostatniej dekadzie XX wieku istnieli ludzie wierzący, że ci, którzy interesowali się UFO byli nieco inni – niekoniecznie szaleni, ale co najmniej ekscentryczni. Co więcej, istnieją przesłanki wskazujące, że przypadek Lindy wpasowywał się dokładnie w kampanię amerykańskiego rządu, która obejmowała zarówno UFO, jak i sekretarza generalnego ONZ.
Zgodnie ze słowami Rocharda Tomlisona, byłego agenta brytyjskiego wywiadu, w czasie „wyborów z 1992 roku na stanowisko Sekretarza Generalnego ONZ, brytyjskie MI6 rozpoczęło kampanię skierowaną przeciwko egipskiemu kandydatowi, Butrusowi Ghaliemu, który uznawany był przez CIA za niebezpiecznego frankofila. Ponieważ konstytucja zakazuje CIA manipulacji prasowych, o pomoc poproszono MI6. Ta rozpoczęła szereg akcji mających na celu zaprezentowanie Ghaliego jako osoby niepoczytalnej i wierzącej w istnienie UFO i obcych istot. Operacja się ostatecznie nie udała i Ghali został wybrany.”
Relacja ta mówi nam o tym, że w roku 1992 toczyła się kampania dezinformacyjna skierowana przeciw najwyższym kręgom ONZ, której celem było przedstawienie sekretarza generalnego jako UFO-entuzjasty. W tym samym okresie nagłośniony został przypadek Lindy Napolitano, który wpasowywał się w ten scenariusz elementami związanymi zarówno z UFO jak i de Cuellarem. Co więcej, nic nie zakazuje CIA ingerować niebezpośrednio w sprawy sfery badaczy UFO.
Wygląd obiektu, który miał porwać Lindę Napolitano (rys. za: Intruders Foundation)
W doskonałym świecie pozbawionym oszustów książka Hopkinsa przekonałaby z pewnością wielu do istnienia zjawiska UFO, jak i tego, że jego pasażerowie niekiedy porywają Ziemian. Brakowało w niej jednak ostatniego słowa od Pereza de Cuellara, który potwierdzałby jej wiarygodność. Z przyczyn prawnych Hopkins wstrzymał się od wspominania go na jej kartach, jednakże napisał, że „trzecia osoba” była zupełnie przekonana do tego, co widziała, ale nie mogła się z tym ujawniać. Wymienienie imienia i nazwiska Sekretarza Generalnego ONZ w książce Hopkinsa pociągnęłoby za sobą sankcje karne, których nie chciał ani on ani wydawca. Nie udało się z drugiej strony zdyskredytować de Cuellara, stąd też cała procedura minęła się z celem.
Pozostaje pytanie odnoszące się do tego, kto był za to wszystko odpowiedzialny. Czy Dan i Richard dotarli w jakiś sposób do historii Lindy i zdecydowali się na niej oprzeć? A może to ona wszystko zmyśliła? Wielu uznawało, że ona sama nie zdołałaby nabrać wszystkich, zaś Dan i Richard to prawdziwi agenci.
Choć ktoś bez wątpienia manipulował Buddem Hopkinsem i Lindą Napolitano, byli oni łatwymi ofiarami, bowiem wizja największego i najbardziej wiarygodnego przypadku usuwała w cień wszystkie inne wątpliwości mogąc też zaćmić zdolność logicznego myślenia.
Stało się to jasne już jakiś czas później. Jednymi z pierwszych krytyków tego przypadku byli Joseph Steula, Richard Butler oraz George P. Hansen, którzy w styczniu 1993 roku opublikowali swe wnioski. Opierali się na analizach zaprezentowanych publicznie przez Hopkinsa i to oni zidentyfikowali de Cuellara jako tajemniczą „trzecią osobę”.
Przypominający kształtem szóstkę implant w nosie Lindy Napolitano (fot. za: Intruders Foundation)
Zarówno Butler jak i Stefula mieli okazję, aby rozmawiać z Lindą Napolitano przed tym jak jej historia stała się tematem ogólnej debaty. 28 stycznia 1992 roku Linda poprosiła o spotkanie z Butlerem, zaś 1 lutego 1992 roku spotkała się z nim i Stefulą w Nowym Jorku, aby przekazać im nowe szczegóły dotyczące przypadku z zastrzeżeniem, aby nie informować o tym Hopkinsa.
Na spotkaniu MUFON-u, które odbyło się w tym samym roku Stefula zauważył, że niektóre z elementów historii, jakie tam zaprezentowano nie pasują do tych, jakie uzyskali bezpośrednio od Lindy. Skontaktowali się zatem z Hopkinsem, aby wyjaśnić tą sprawę, jednak on zwlekał z tym. Ostatecznie spotkali się jednak w październiku 1992 roku.
Stefula i Butler zdziwieni byli w szczególny sposób zachowaniem Hopkinsa i Napolitano w reakcji na historię o jej uprowadzeniu przez agentów CIA. Linda twierdziła, że w kwietniu 1991 roku spotkała Richarda na ulicy niedaleko swego mieszkania. Poprosił on ją o wejście do jego auta, ona jednak odmówiła, po czym została zawleczona tam siłą. Twierdziła później, że przesłuchiwano ją przez 3.5 godziny odnośnie obcych i pytano, dlaczego pracuje dla rządu. Zmuszono ją także do zdjęcia butów w celu sprawdzenia, czy nie jest kosmitką, bowiem jak twierdzili rzekomi agenci, kosmici nie posiadają palców stóp. Jeśli tak było naprawdę, zachowanie obu panów wydaje się niepokojące. Dziwne było zarówno to, że Linda z osoby nikomu nieznanej przerodziła się w najsłynniejszą wówczas kobietę – ofiarę uprowadzeń.
Na sympozjum zapytano Lindę, czy swe rzekome uprowadzenie zgłosiła na policję, na co odparła, że nie, bowiem zatrzymanie było całkiem legalne i wiązało się z kwestia narodowego bezpieczeństwa. Jednakże w 1992 roku w rozmowach z Butlerem Linda wyrażała obawy o swoje bezpieczeństwo. Mimo faktu, że została uprowadzona przez agentów (dwa razy), niemalże utonęła i miała inne problemy, nie zgłosiła tego odpowiednim służbom, choć doradzał jej to Stefula i Hopkins.
Raport trzech badaczy stwierdzał: „Jeśli bała się, dlaczego z władzami nie skontaktował się jej mąż? Powodem było najprawdopodobniej to, że w przypadku zgłoszenia historii, która okazałaby się fałszywa Linda zostałaby pociągnięta do odpowiedzialności. Brak jej reakcji na tym polu wpływa znacznie na jej wiarygodność.” Gdy Butler z kolegami spotkali się ostatecznie z Hopkinsem okazało się, że nie był on sam. Był tam również kierownik MUFON-u, Walter H. Andrus oraz Jerome Clark – jeden z głównych autorów na polu zjawisk anomalnych.
„Spytaliśmy Hopkinsa, czy pytał strażników apartamentowca, w którym mieszka Napolitano, czy widzieli UFO. Stwierdził, że nie. Było to dość zaskakujące wobec szczegółów uzyskanych od kobiety, która obserwowała wszystko z mostu i mówiła, że UFO było tak jasne, że musiała ona chronić przed blaskiem swoje oczy, choć obiekt był odległy o ponad milę od niej. Można uznać, że Hopkins zadbał o relacje strażników odnośnie spektakularnej natury spotkania” – pisali badacze.
Hopkins nie sprawdził także warunków pogodowych i widoczności panującej tej nocy, co przekonało trójkę badaczy, że jego zaangażowanie w badanie było raczej mizerne. Mówiąc krótko, nie sprawdził on podstawowych szczegółów koncentrując się jedynie na sesjach hipnotycznych, śledzeniu Dana i Richarda oraz próbie wciągnięcia w to de Cuellara.
Z nim wiązała się jeszcze jednak kwestia. Butler i Stefula skontaktowali się z zewnętrznym ekspertem, który przez długie lata pracował w dyplomatycznych służbach ochrony. Mówił on, że w przypadku podróży oficjeli wysokiego szczebla w grę wchodzi zorganizowana i skoordynowana siatka, a w przypadku jakichkolwiek problemów (takich jak unieruchomienie samochodu czy opóźnienia w drodze) zareagowałoby wiele osób.
Budd Hopkins (fot. za: ufocasebook)
Jako następna pojawiła się kwestia finansowego związku między Lindą Napolitano a Hopkinsem. Stefula powiedział, że Linda powiedziała mu o podziale dochodów z książki z Hopkinsem, czemu ten zaprzeczył. Sama Linda twierdziła potem, że umyślnie szerzyła dezinformację. To zawikłana sprawa, jednakże pozostają pytania o motywy.
Jako UFO-entuzjasta Hopkins twierdził początkowo, że każda osoba, która poddaje jego osobę krytyce musi być członkiem agencji wywiadowczej wysłanej w celu stłumienia prawdy. To intrygujące szczególnie w tym względzie, że Hopkins wysunął publicznie ostrzeżenie mówiące, że każdy, kto wątpi w jego wiarygodność musi być agentem. Taktyki tej jak widać używały nie tylko władzę, bo praktykowali ją też ze zmiennym szczęściem badacze UFO. W praktyce wyglądało to tak – kiedy swe refleksje na temat Lindy Neapolitano wysunął Hansen, Hopkins oskarżył go o działanie dla CIA.
Jednakże trójka badaczy wpadła na trop czegoś znacznie większego i nie chodziło wcale o zmiany w historii Lindy czy dziwne metody Hopkinsa. Kiedy bohaterka oddawała się bowiem lekturze „Intruzów”, na rynku pojawiła się inna książka autorstwa Garfielda Reeves – Stevensa pt. „Nighteyes”, w której doszukali się oni niezwykłych zbieżności z opowieścią Napolitano. „Doświadczenia, o których mówiła Linda zdają się być połączoną historią dwóch postaci z „Nighhteyes” – Sarah i Wendy” – mówiła ich opinia. Ale lista takich zbiegów okoliczności jest znacznie dłuższa.
– Linda została wzięta na pokład UFO unoszącego się nad wysokim apartamentowcem w Nowym Jorku. Sarah z powieści została wzięta z równie wysokiego budynku w tym samym mieście.
– Linda została siłą wsadzona do vana agentów. Takich samych metod inwigilacji używa się w „Nighteyes” wobec Wendy.
… i okładka jego książki pt. „Witnessed”
– Dan musiał być hospitalizowany ze względu na traumę po obserwacji, tak samo jak jeden z agentów rządowych w książce.
– Porwaną Lindę przewieziono do domu na plaży, tak samo jak w przypadku Wendy z książki „Nighteyes”, którą zabrał tam Derek.
– Linda skontaktowała się przed porwaniem z Hopkinsem. W książce Wendy kontaktuje sie z Charlesem Edwardem Starrem.
– Linda i Dan mieli być wzięci w tym samym czasie i komunikować się wtedy ze sobą, tak samo jak w przypadku Dereka i Wendy.
– Linda wiedziała także, że „skądś” zna drugiego z agentów Richarda. To samo wrażenie miała Wendy wobec Dereka.
– Dan i Richard mieli odczuwać w czasie bliskiego spotkania wibracje. Podobne pojawiają się w czasie lądowań UFO u bohaterów „Nighteyes”.
Możemy zastanowić się, czy ktoś użył tej powieści jako scenariusza do rzeczywistych działań. Odpowiedź brzmi: „tak”.
To, co mogło stać się jednym z kluczowych przypadków spotkań z UFO i jego pasażerami przerodziło się w kolejną niewiarygodną opowieść. Przypadek ten posiadał ogromny potencjał i pod względem posiadania niezależnych od siebie świadków różnił się znacznie od innych, w których abdukcje dokonywane były zwykle nagle i bez udziału obserwatorów. Bo tak było od samego początku i niektórych profesjonalistów, takich jak Butler, Stefula czy Hansen, nie dało się oszukać. Rozprawili się oni z tą historią raz na zawsze. Hopkins, Andrusi Clarke starali się ich zatrzymać, co skłoniło jednak poprzednią trójkę do dalszej refleksji na temat świata, w którym żyją i gdzie Hopkins uważa się za kreatora tego, co rzeczywiste.
Tłumaczenie i opracowanie: INFRA
Autor: Philip Coppens
Źrodło: philipcoppens.com
Graf. w nagłówku: Linda Napolitano w drodze do UFO, Intruders Foundation